reklama
Aestima
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Marzec 2010
- Postów
- 7 404
Masakra Justyś, ale przez wszystko da się przejść. Zresztą ja byłam w szoku, nie wszystko do mnie docierało.Jak czekałam kilka godzin na zabieg w tych bólach to myślałam, że muszę być dzielna, muszę przez to przejść zeby mieć kiedyś dzieci. Dla nich... I zobacz zaledwie 8 miesięcy minęło a ja już noszę nowe życie w sobie Przez tamte wydarzenia tysiąc razy bardziej doceniam to co mam dziś. I mogę o tym na spokojnie mówić. co za ulga. Ale temat wypada chyba skończyć, bo na niektóre dziewczyny źle działają takie tematy. To zrozumiałe- ciąża to taki okres, że się nie chce czytać o takich rzeczach.
Aestima
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Marzec 2010
- Postów
- 7 404
Misialinko, ale po 12 tyg, to raczej nie ma szans, że się samo oczyści. No i u mnie nie było poronienia w toku tylko ciąża obumarła- organizm bez leków by sobie nie poradził... W każdym razie już miałam zapalenie i lekarz powiedział, że bez zabiegu nic się nie da zrobić.
mamusia.olusia
Aktywna w BB
- Dołączył(a)
- 26 Wrzesień 2010
- Postów
- 88
W poniedziałek rano przy wizycie w toalecie znalazłam krew w śluzie taki skrzep nieduży, później jeszcze kilka malusich niteczek. Nie chciałam panikować i przeszło. Dziś powtórka z rozrywki z tym że skrzep większy a śluz podbarwiony na różowo. Teraz już jest ok , ale mam stresa, zadzwoniłam do gina jestem dziś na 19 umówiona.
Miałyście coś podobnego?, bo ja w poprzedniej ciąży takich sensacji nie miałam.
Na razie leżę i czekam do 19
Dziewczyny ja wam współczuję strasznie tych przeżyć ze stratą. Moi znajomi przeszli przez piekło 2 lata temu ale wole nie pisać by się nie stresować
Miałyście coś podobnego?, bo ja w poprzedniej ciąży takich sensacji nie miałam.
Na razie leżę i czekam do 19
Dziewczyny ja wam współczuję strasznie tych przeżyć ze stratą. Moi znajomi przeszli przez piekło 2 lata temu ale wole nie pisać by się nie stresować
Ostatnia edycja:
mamusia.olusia
Aktywna w BB
- Dołączył(a)
- 26 Wrzesień 2010
- Postów
- 88
Nic mnie nie boli małe fika w najlepsze. Ta krew jest ciemna czyli nie świeża i tylko z rana raz teraz już nie ma. Miałam w 9tc taką żywą krew ze 2 pasemka w śluzie wtedy pojechałam na IP. Teraz wolę poczekać na wizytę. Zresztą lekarz jakby uważał że to pilne kazałby do szpitala jechać bo jest ordynatorem.
reklama
Dziewczyny, to ja może o nieco przyjemniejszych sprawach...
Pojechaliśmy niemal na drugi koniec Warszawy do ginekologa na prywatną wizytę. Niestety, moja pani doktor nie potrafiła poradzić sobie z moją grzybicą, a poza tym potrzebowałam wizyty u lekarza, który będzie miał do mnie bardziej ludzkie podejście. Siostra męża poleciła mi swoją lekarkę i tak ruszyliśmy w godzinną wyprawę do pani dr. Lekarka okazała się naprawdę rewelacyjna. W pewnym momencie poleciła mi położyć się na kozetce, chciała posłuchać serduszka Fasolka detektorem tętna. Kiedy już leżałam, a ona posmarowała mi brzuchol żelem i przyłożyła aparat, usłyszałyśmy w nim stuknięcie. Gin.: O, dostałam kopniaka!
Wtedy zapytałam, czy mogę pójść po męża do poczekalni. Stwierdziła, że sama go zawoła, żebym już leżała. A więc Tatuś Fasolka też usłyszał kopniaka, obserwował, jak lekarka "goni" malucha jeżdżąc aparatem po moim brzuchu, bo nasze maleństwo urządzało sobie wycieczki po macicy W końcu udało się je złapać i posłuchaliśmy serduszka. Ale i tak najlepszą akcję miałam w drodze powrotnej. Jechaliśmy niemal godzinę tramwajem, siedzieliśmy, było miło i ciepło. I nagle poczułam coś w brzuchu. Normalnie smarkacz urządził sobie kolejną wędrówkę, tym razem chyba z saltami i odbijaniem się nóżkami od ścianek macicy, bo czułam go intensywniej i w różnym miejscach. Coś niesamowitego!
Pojechaliśmy niemal na drugi koniec Warszawy do ginekologa na prywatną wizytę. Niestety, moja pani doktor nie potrafiła poradzić sobie z moją grzybicą, a poza tym potrzebowałam wizyty u lekarza, który będzie miał do mnie bardziej ludzkie podejście. Siostra męża poleciła mi swoją lekarkę i tak ruszyliśmy w godzinną wyprawę do pani dr. Lekarka okazała się naprawdę rewelacyjna. W pewnym momencie poleciła mi położyć się na kozetce, chciała posłuchać serduszka Fasolka detektorem tętna. Kiedy już leżałam, a ona posmarowała mi brzuchol żelem i przyłożyła aparat, usłyszałyśmy w nim stuknięcie. Gin.: O, dostałam kopniaka!
Wtedy zapytałam, czy mogę pójść po męża do poczekalni. Stwierdziła, że sama go zawoła, żebym już leżała. A więc Tatuś Fasolka też usłyszał kopniaka, obserwował, jak lekarka "goni" malucha jeżdżąc aparatem po moim brzuchu, bo nasze maleństwo urządzało sobie wycieczki po macicy W końcu udało się je złapać i posłuchaliśmy serduszka. Ale i tak najlepszą akcję miałam w drodze powrotnej. Jechaliśmy niemal godzinę tramwajem, siedzieliśmy, było miło i ciepło. I nagle poczułam coś w brzuchu. Normalnie smarkacz urządził sobie kolejną wędrówkę, tym razem chyba z saltami i odbijaniem się nóżkami od ścianek macicy, bo czułam go intensywniej i w różnym miejscach. Coś niesamowitego!
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 210 tys
- Odpowiedzi
- 53
- Wyświetleń
- 11 tys
Podziel się: