Dziękuję za gratulacje
Mój poród
Jak wiecie pojechałam na ip z tym moim skaczacym ciśnieniem. Już tam dobilo do 178/96, więc nawet nie było mowy o powrocie do domu. Przyjęli mnie, więc na patologie ciąży z myślą o tym, żeby wywołać mi jak najszybciej poród. Najpierw założyli mi tzn. Balonik foley'a który niestety nic nie pomogl tzn. wywołał jakieś tam skurcze, ale wszyscy wiedzieli ze porodu z tego nie będzie. Następnego dnia zapadła decyzja o indukcji. Bałam się przeokropnie, ale i tym razem kroplowka nie dala zamierzonego efektu. Lekarz poprosił o zgodę na przebicie pęcherza płodowego. Oczywiście zgodziłam sie i wtedy wszystko się zaczęło... Skurcze bardzo częste, bo od razu co 1-2 minuty, przybierające na sile. W tym momencie wszedł do sali lekarz i oznajmił, ze konsultował mój przypadek z anastezjologami i nie zgadzają się na podanie mi znieczulenia. To było jak kulka w leb... Ale cóż było zrobić, poród postępował. Gdy było już nie do wytrzymania położna zbadala mnie twierdząc, ze mam 5 cm rozwarcia. Powiedziałam jej, ze skoro jest tylko 5 cm to niech da mi pistolet, bo ja do 10 cm nie wytrzymam. W tym momencie zachciało mi się do toalety. Położna przestrzegała zeby mocno nie przeć. Mój mąż w tym czasie też wyskoczył do toalety. Ja wstajac krzyknęłam do położnej- sprawdzajcie szybko bo mam wrażenie ze mi dziecko wypada z między nog!!! Rzeczywiście sprawdziła i okazało się ze jest pełne rozwarcie i rodzimy!!!! Malutka wyskoczyła jak z procy przy jednym skurczu
A męża, gdy przyszedł czekała niezla niespodzianka
Cieszymy się teraz sobą, poznajemy się. Mam nadzieję, ze juz jutro wypisza nas do domu. Tak bardzo tęsknię za starsza córeczka, która jest dużo silniejsza niż mama.
Blanka Emilia 17.03.2013 [emoji176]
Anitka 15.11.2016 [emoji176]