Gaga bardzo mocno kibicuję Twojemu synkowi. Wierzę, że to silny chłopczyk i szybciutko dojedzie do pełnego zdrowia. Jeśli chodzi o strach to jedyne co mi przychodzi do głowy to odpychać te negatywne myśli od siebie. Miałam ostatni taki okres, że nakręciłam się i w kółko myślałam i czytałam o toxo wrodzonej- skończyło się na panicznym lęku przed porodem. Teraz po prostu staram się o tym nie myśleć, dałam trochę na luz. Podchodzę do tego tak , że chcę go już zobaczyć i wiedzieć jak wygląda, przytulić. Myślę o tych pozytywnych rzeczach- o zapachu dzidziusia, o jego malutkich rączkach, a możliwe komplikacje i chorobę trochę wypieram. Pewnie psycholog zjechałby mnie za to wypieranie ze świadomości ale ja wiem, że dla mnie to jedyny sposób żeby nie zwariować.Wizualizuję sobie tylko pozytywne chwile. Ty też spróbuj myśląc o swoim maleństwie wyobrazić sobie głównie te pozytywne rzeczy, wspólne spacery, powrót do domu, przytulaski, karmienie. Będzie co ma być, a zamartwianie się teraz na zapas nie przysłuży się ani Tobie ani synkowi. Nie chcę żebyś zrozumiała to tak, że bagatelizuję chorobę Twojego synka ale wiele dzieci rodzi się z takimi wadami i wychodzą z tego bez szwanku. Spróbuj nie myśleć o malutkim tylko przez pryzmat jego wady serduszka i ewentualnej rozłąki, tylko myśl o tych pozytywnych rzeczach. Strach pewnie i tak w jakimś tam stopniu pozostanie ale mnie udało się go zminimalizować przez takie podejście.