Hej dziewczyny! Ja też podzielę się swoją opinią na temat szpitala w Wejherowie. Rodziłam tam 1,5 roku temu. Teraz jestem w ciąży i też zamierzam tam rodzić, mam nadzieję, że zdążę dojechać, bo różnie to bywa a jestem z Gdyni.
Jeśli chodzi o Izbę przyjęć to zależy na kogo się trafi. Byłam tam wiele razy, gdyż niestety dwie pierwsze ciąże straciłam, a przy ostatniej też się pojawiałam, bo miałam np. plamienia. Ogólnie mogliby być milsi na Izbie.
Ginekologia i patologia ciąży uważam, że wszystko w porządku. Położne przemiłe, potrafią nawet za rękę potrzymać jak jest taka potrzeba. Lekarze różnie, za drugim razem gdy straciłam dziecko trafiłam też na niemiłych niestety.
Porodówka super wyposażona - prysznic, piłki, worki sako, drabinki, klimatyzacja, co warto wziąć pod uwagę jak ma się termin w wakacje. Położne na porodówce też ok. Jedna mnie trochę zdenerwowała, bo miałam wywoływany poród. Trafiłam na porodówkę ok. 10:00 i po dwóch butelkach oksytocyny o godzinie 18:00 miałam dopiero rozwarcie na 6 cm, męczyłam się strasznie i miałam kryzys, a ta pani mi wtedy zaczęła wyskakiwać z tekstami, że gdybym się bardziej koncentrowała to bym już dawno urodziła. Mąż jej zwrócił uwagę, żeby tak nie mówiła, ale poza tym incydentem była w porządku. Z perspektywy czasu uważam jednak, że gdyby ona bardziej współpracowała i więcej przy mnie była to może urodziłabym szybciej. O 19:00 zmieniły się położne i przyszła cudowna pani Wanda, która mnie super motywowała do pracy i mówiła kiedy mam zaczynać i jak długo przeć no i 19:55 urodziłam mojego cudownego synka. Jeśli chodzi o nacinanie krocza to robią to wedle potrzeby, u mnie taka potrzeba była. Oczywiście wcześniej jest znieczulenie i wykonuje się ten zabieg w czasie skurczu. Bałam się tego bardzo a powiem Wam, że w ogóle się tego nie czuje. Szycie też nie boli, bo jest wykonywane w znieczuleniu. Mało tego, ja w ogóle nie odczuwałam tego nawet później, pewnie to zależy od osoby, która to wykonuje, a dodam, że jestem strasznie wyczulona na ból. Maż tam był cały czas i jak dziecko się urodziło to przecinał pępowinę a lekarz robił mu zdjęcie, sam się go zapytał czy ma aparat i zaproponował, że zrobi zdjęcie.
Położnictwo też super! My wykupiliśmy sobie pojedynczą salę, także mąż mógł cały czas z nami być i miał gdzie spać. Uważam, że to super rozwiązanie, raz, że duża pomoc po porodzie a dwa mogliśmy razem się cieszyć synkiem. Codziennie przychodziła położna laktacyjna i sprawdzała jak sobie radzę, mówiła i pokazywała jak przystawiać dziecko do piersi itp. Pediatrzy też super, odpowiadali na wszystkie pytania. Szczególnie zapamiętałam starszą panią neonatolog Paulinę (nazwiska nie pamiętam), odpowiedziała na wszystkie nasze pytania, pokazała nawet jak powinno się dziecku czapeczkę ubierać i jaką najlepiej mieć. Także super naprawdę.
Za poród rodzinny i salę pojedynczą po porodzie płaci się albo przy wyjściu albo przelewem później. Nie jest to chyba obowiązkowe. Ja zapłaciłam, nie żałuję jednak, bo wiem, że za te pieniądze są robione remonty w szpitalu i dzięki m. in. tym datkom jest właśnie ekstra sala porodowa z klimatyzacją. Dostawałam smsy od znajomych z pytaniem czy rodziłam w prywatnym szpitalu jak oglądali nasze zdjęcia. Dodatkowym plusem wg mnie jest to, że od razu ubierają malucha w nasze ubranka, bo wiem, że w wielu szpitalach swoje ubiera się dopiero na wyjście. Mało tego, jak kobieta ma problemy z karmieniem to naprawdę starają się jej pomóc, dziecko karmią pipetą lub kieliszkiem, żeby nie przyzwyczajało się do butelki, co w wielu szpitalach, szczególnie w małych miejscowościach mają gdzieś i dają butelkę z mega dziurą i z głowy.
Poza tym od wszystkich słyszałam dobre opinie na temat tego szpitala. Wybrałam go też dlatego, że mój lekarz jest tam ordynatorem i wiedziałam, że będę się tam czuła bezpieczniej, a warunki naprawdę są super.
Jeśli chodzi o Redłowo, to są różne opinie i dobre i złe. Ja tam nigdy nie byłam i nie wiem. Koleżanki leżały na patologii i ginekologii i były niezbyt zadowolone, porodówka ponoć ok.