reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze TEŚCIOWE "kochane".....

Moja teściowa jest chyba psychiczna... i ja mówię serio... niekiedy mam obawy czy to nie jest genetycznie uwarunkowane... bo aż mnie ciarki przechodzą...
do niej po protu pewne proste fakty nie docierają...
np. tekst do mojego Miśka... (bo jej własnościowe mieszkanie jest zadłużone na mega grubą kasę) "ej no wykupiłbyś ten dług..." (z wielkim oburzeniem w głosie) - hmm........... gdybyśmy byli w stanie wyłożyć taką kasę... to pewnie byśmy to wykupili.... albo nie... gdybyśmy mieli TAKĄ kase to pewnie byśmy się zaczęli budowac... ale to jest na prawdę trudno zrozumieć, że w dzisiejszych czasach młodym ludziom jest trudno chociażby mówić o takich sumach... a suma jest serio pożądna...
myślałam, że temat jest zamknięty... on mówi nie stać nas, do niej dociera i wszyscy zyją długo i szczęśliwie... ale nie... pytanie.. a raczej polecenie pada na każdym spotkaniu.... i słowa "NIE MAMY TYLE KASY" tak jakby odbijają się echem...

tak więc moja teściowa postanowiła sprzedać nieruchomość... i z pieniążków tych spłacić dług... ale ma powazny problem... bo ona sobie wymyśliła że najpierw wymieni tam okna... i nie zgadniecie kto te okna MUSI wymienić... oczywiście Misiek... :baffled: tylko tym razem nie powiedział, że NIE bo nas NIE STAĆ... nie powiedział nic... i ona jest święcie przekonana że on te okna wymieni.... o mi mówi że nie wymieni.. ale jej tego nie mówi.. nie wiadomo czemu.. i takie błędne koło... i tu się rozchodzi tylko o to mieszkanie... a to tylko jeden maleńki szczegół... tyle że to taka dośc gorąca sprawa i dlatego właśnie o niej pisze...
ciężko kobiecie zrozumieć, że teraz dla nas każdy grosz się liczy bo czekamy na maleństwo.... jej jest ciężko zrozumieć, że teraz Misiek jest odpowiedzialny za nas a nie za nią... dorosłą kobietę, która jest totalnie dziecinna... nie wspomnę o tym, że ma całą szafę nowych torebek, butów.. co chile kupuje jakieś korale.. ostatnio była na basenach termalnych, a później pożycza kasę od synka bo nie ma na czynsz, rachunki itd.... dżejzys...

czy ja jestem zaborczą materialistką????????
 
reklama
ehh... nie da sie tego odzwierciedlić... jak to czytam, to to co napisałam wydaje się takie błahe... a to jest jakaś makabra... jak opowiadałam pewne sytuacje mojej mamie to też nie rozumiała do konca czego się czepiam... oczywiście była po mojej stronie, ale nie wszystko rozumiała.. ale wystarczyły jej dwie rozmowy z przyszłą swatową.. i zrozumiała... niekiedy problem tkwi nie w tym co mówi.. ale jak... z jaka częstotliwością... i w ogóle... ludzie.. ile razy można zapytać o to samo...?

aaaaaaa i co mi się jeszcze przypomniało... Misiek chciał żebym rodziła w jego rodzinnym mieście... ja mówie ze to za daleko bo mieszkamy u mnie i ja chce rodzic u mnie... mam tam sztab lekarzy których znay od neurologów przez kariologów, lekarz rodzinny mój gin, mama zna ordynatora.. czego chcieć więcej...??? a moja przysżła teściowa... wspiera syna argumentami typu "a co jak urodzisz wcześniaka i się okaże że go nie odratują bo nie będą mieć potrzebnego sprzętu...?" HELOŁ!!! JAK MOŻNA MÓWIĆ W OGÓLE COŚ TAKIEGO! PRZECIEŻ TO BĘDZIE JEJ WNUK! DZIECKO JEJ DZIECKA! ja zrozumię jeśli ktoś powie "ona dmucha na zimne" ale dla mnie dmuchanie na zimne to raczej "nie podnoś" itp a nie straszenie że mi dziecko umrze :szok: no i teorie swoje popiera tym, że siostra Miśka miała taką własnie sytuacje, bo jak byli w górach z mężem to trafiła do szpitala tam i faktycznie nie byli lekarze w stanie pomóc maleństwu... ale dlaczego nikt nie dopuści mnie do głosu... może chciałam powiedzieć, że szpitalu, który wybrałam jest wszystko czego moje maleństwo potrzebuje...? dlaczego szpitale X i Y są gorsze od och pinkolonego szpitala!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! najgorsze jest że ja nie umiem jej niz powiedzieć, ani zwrócić uwagi... bo wiem, że albo się to od niej odbije albo powie mi coś niemiłego... ehhhhh...

wracając do sprawy pieniędzy... kiedys powiedziała mi.. nie łudź się, ze będziesz na utrzymaniu mojego syna bo on względem ciebie nie ma żadnych obowiązków bo nie jesteście jeszcze małżeństwem... to było w czerwcu i nie byłam jeszcze w ciąży ale mieszkaliśmy już razem i mięliśmy współlną kasę... fakt... nie miałam wtedy miesiac pracy.. ale jak on studiował żył z marnej renty po ojcu i moja mama mu pomagała... albo jak strasił pracę w Irl i tylko ja pracowałam.. to była wszystko super! płakac mi sie już chce ;(
 
Eli - jedyne co mogę teraz napisać to, że bardzo Ci współczuję!!! Ludzie potrafią być bezgranicznie powaleni - ale głowa do góry! I trzymam kciuki, żeby się wszystko jakoś poukładało. <przytulam>
 
Eli współczuję Ci wiem jak to jest. Takie teściowe powinny się leczyć. Oby Twój mąż zrozumiał ze Ty jesteś Jego Skarbem, Jego rodziną a nie ta baba która się wtrynia do wszytskiego. Niech sobie znjadzie jakiegoś fagasa i niech jej fagas Jej pomaga. A co to za zwyczaj utrzymywania matkę? Wiesz co baba powinna się leczyć
 
Musze się wyżalić bo zeświruję :-(

Otóż "mamusia" moja przyszła kochana jest pier*** starą Kur*** :-(
Postanowiliśmy jak już wiecie z Misiem wziąć szybki ślubik cywilny... żeby nie było tej niepotrzebnej papierkowej roboty z uznawaniem dzidziusia i takie tam szmery bajery... planowalismy konkordatowy za 2 lata ale w rezultacie bierzemy na razie cywilny, a koscielny taki z pompą zostawiamy sobie na tzw lepsze czasy jak dzidius juz bedzie biegał, nie będzie mi "wisiał na cycu" i ja się doprowadze do stanu "używalności" no więc.. chcielismy tylko odbębnić na szybko cywilny.. i miało to wyglądać tak, ze tylko my i świadkowie i do domu... ale nie... bo Misiowi zrobiono awanturę an sto fajerek... bo teściowa to "TRADYCJONALISTKA"!!! I ona sobie nie wyobraża nie być na ślubie własnego syna!!!" no to jej tłumaczymy, że nie robimy żadnej bibki po ślubie tylko idziemy do domu.. że to tylko taka formalność i niech się wstrzyma do koscielnego... obraza na cały świat od razu... nabuntowała całą Misia rodzinę.. zadzwoniła jego starsza siostra.. popłakana, że jak tak może być.. że nie wyobrazała sobie, że brat jej nie chce zaprosić na ślub, że przecież tacy zżyci byli itd... to jej mówimy ze to nie tak, że nikogo nie chcemy teraz zapraszać bo kasy nie ma a wypadałoby jakos poczęstunek itd... no i zaczęło się.. rodzina cała się na niego obraziła.. nikt się nie odzywał.. Misiek załamany, pobeczany nie wie co robić.. to pogadałam z moją mamą.. a póki co mieszkamy z moją mamą i moimi chorymi dzidkami.. babcia jest sparaliżowana.. leży na łóżku szpitalnym i jej pokój który jest największy zajmuje prawie całe to łożko no i meble... nasz pokój jest zrobiony na sypialnię, a pokój dzienny odpada, bo nie pomieści tylu osób... no i co w tym wypadku...? pozostaje nam restauracja... czyli jedna wielka kicha... tym bardziej, że jak zaprosimy mamę Miśka i jego siostry (a jak siostry to przecież musi być i mąż i dziecko) i babcia bo "jak to sobie wyobrażacie".. moja mama powiedziała, że ona się na taka impreze nie pisze, bo nie będzie nas na takie koszta narażać... no ale jak to ma być że jego rodzina będzie a moja nie... no i jeszcze się okazało teraz, że mój tata z bratem wracają na stałe do Polski i będą w dniu ślubu... więc też trzeba zaprosić.. tak oto uzbierało się 15 osób my, świadkowie, z jego rodziny 6 osób no i z mojej jednak namówilismy mamę bo jakby to wyglądało.. i ode mnie idzie mama, ojczym, tata, brat i jego kobita... tym oto sposobem mamy wspaniały wydatek minimum 2 tysd. już wszystko jest ustalone, zarezerwowane i w ogóle... bo nie mogłam pozwolić na to, żeby jego rodzina się na niego śmiertelnie obraziła...
najgorsze jest to, że nie przemawiało "nie stać nas" bo jak nas może nie być stać na poczęstunek typu kawa i tort! oczywiście na taki by nas było stac... ale idąc do restauracji oni mają swoje oferty kateringowe przy rezerwacji na tyle osób i w to wchodzi też obiad (co jest i było dla mnie oczywiste od samego początku)...
powiedzcie mi... jak tu z taką żyć...?
mam świadomośc tego, że przy naszych obecnych zarobkach (chwała bogu, ze ta moja pensja jeszcze jest) 2 tysiace to nie jest taki straszny koszmar.. no 3 bo jeszcze w tym miesiacu płacimy za obrączki... wszystko byłoby wspaniale.. tylko, ze te 3 tysiące, to ja mam na taką wyprawkę, ze mi się nawet nie śniło!!!!!!!!!!!!!!!!
a chielismy jeszcze pooszczedzać na czarną godzinę, żeby była kasa jakaś jak ja przejdę na wychowawczy i nie będzie juz mojej pensji... no a do tego jeszcze dochodzi Misia szkoła.. płatna do września.. 2 tys... jednym słowem.. modlę się żebyśmy na to wszystko nie musieli brac kredytu... a chcielismy spłacic 3 ostatnie raty za meble w tym miesiącu... i kupić pralkę w przyszłym... tak więc pozostają nam do spłacenia raty (dobrze że mamy popłacone z wyprzedzeniam jeszcze na 3 msc... pralka.. co z tego że się prawie sypie (na szczęscie jeszcze pierze).. NAJWAŻNIEJSZA JEST IMPREZA DLA MOJEJ TEŚCIOWEJ!!!

co z tego że nie moge się doenerwować.. i tak przebeczałam jakiś tydzień... co z tego, że to nie moja wina i nie ja to wymysliłam.. ale to ja teraz słucham jak Misiek marudzi, że grozi nam plajta... i to przed narodzinami naszego wyczekiwanego od dawien dawna maluszka! sama sie tym denerwuje, a on ma pretensje do całego swiata... ja tylko chciałam pogodzić go z jego zajebista mamą.... i resztą rodziny... ehhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr............. :wściekła/y:
oczywiście on rozumie że to nie moja wina i że nie mamy wyjścia... ale marudzi nadal...

Mama nam obiecała, że trochę nas odciąży i pomoże na tyle ile będzie mogła... mam nadzieję, że ojciec jakąś kasą sypnie, bo jak nie to czarno to widzę...


aaaaaaaaaaa i jeszcze mi się przypomniało... ta wredna S**a zadwoniła i zapytała co chemy dostać.. to jej mówię, że coś dla dzidziusia... to mnie wyśmiała i powiedziała "Eliza no bądź ty poważna! dla dziecka to dostaniecie masę rzeczy po porodzie! Pomyśl przyszłościowo.. co wam jest potrzebne jako małżeństwu" ehh.. powiedziałam że nie zastanawiałam się nad tym i ze jestcze to przemysle.. ale chciałam jej powiedzieć "kasa mi jest potrzebna.. ta kasa która stara ku**o musze teraz przez ciebie wydac na jakieś piepszone imprezy!!!" oczywiście się wstrzymałam...

już widzę to zajebiste przyjęcie... jestem jak bomba zegarowa na samą myśl o tym... oczywiście nikt nie wzioł pod uwagę że powinnam leżeć a nie imprezować...

moja teściowa to jedna wielka pomyłka... puścila z torbami mieszkanie warte obecnie 300tysięcy (obecnie kiedy mieszkania stoją najniżej od 2 lat), wyrzucono ją z zastępczego i zwaliła się an głowę swojej córce, która spodziewa się drigiego dziecka... NIC TYLKO ZE ŚWIECA SZUKAC TAKIEJ ZAJEBISTEJ TEŚCIOWEJ!!!

TRADYCJONALISTKA OD 7 BOLEŚCI!!! Otacza się drogimi obrazami i złotymi wazami.. tylko teraz sierota nie ma nawet tego gdzie trzymać... do tego ją ten tradycjonalizm doprowadził... Misia ojciec przewraca się teraz w grobie jestem tego pewna....
 
Eli co za baba, jak czytam to mi się włosy jeżą. Wiem, ze chcialas dobrze dla swojego meza ale nie mozesz tak ulegac tesciowej na kazde jej widzi mi sie. Bo tak było teraz w przypadku slubu, i pozniej tez sie cos znajdzie. Tak sobie tylko mysle ze skoro zapraszacie to może chociaz zwróci Wam sie koszt w prezentach - chodzi o koperty...
 
oj Eli masz prze..... kichane, tak sobie pomyślałam że powinnaś jeszcze raz porozmawiać ze swoim M i jeżeli już chce rodzina być na ślubie to niech będzie ale w urzędzie, można zrobić takie karteczki i włożyć do koperty że zawiadamia się że kobietka .... i mężczyzna w tym i w tym dniu mają zamiar się pobrać w takim urzędzie o takiej godzinie i wsio, kto będzie chciał to przyjdzie i złoży wam najszczersze życzenia (tu myśle raczej o Twojej rodzinie) a kto niechc nie przyjdzie. Dadzą kwiatka, całuska i kto łaska w koperte.
Jeżeli zrobisz imprezę to jak już mówiłaś spłuczecie się na maxa a tego byśmy nie chciały :no: a pozatym jak rodzinka M taka wyrozumiała jest bardzo to bądź pewna że kawą i ciastkami się niezadowolą - co kolwiek zrobisz i jak się napracujesz to i tak coś wyszukają :-(
tak więc pomyśl tylko o poinformowaniu rodzinki a na pytanie w jakiej knajpie to poprostu że to tylko spotkanie w urzędzie - u nas podawali szampana i muzyczka była, chwilkę w sali obok której braliśmy ślub mogliśmy postać.
Trzymam kciuki i pamiętak że to jest Wasz dzień a teściowa już swój przechodziła i mogła robić z nim co chciała i z kim chciała. Czyż nie? Głowa do góry. :happy:
 
Eli [/B]powiedz małpie, że pralkę chcecie!!
Niech się składa z rodzinką, byłoby coś za coś!!
Jędza jedna! Dobrze, że chociaż nie mieszkacie z nią, bo dopiero by było!
Mam nadzieję, że skoro tak bardzo chca być obecni to jakąś kaską Wam sypną, żebyście jakoś odetchnęli... Ja tez utulam... Zobaczysz, że dobrze będzie :tak:

Ja nie wiem ,że te baby takie okropne są. Moja to straszna sknera. Ma kasę a chowa ją niewiadomo gdzie. Nie mówię, że dla siebie bym chciała, bo ani grosza od niej. Ale najmłodszego synka bardzo rozpieściła i ten leń do żadnej roboty nie chce się zabrać. Ni huhu. Ostatnio mąż zaproponował mu, żeby robił z nim, 1500 na m-c by dostał. A on nie, bo czegoś lepszego szuka. A za dwa dni biadoli, że mu mama na studia nie chce dać. A nie chce, bo jedne olał. A potem, że go ząb boli... Na to mąż do mnie "księgowa trzeba bratu na dentystę dać" No K**** Z czego? Ja zarabiam niecałe 1200 + co jakiś czas premię, mamy 750 zł rat miesięcznie + inne wydatki, a mąż ponad rok nie pracował i dopiero na dniach dostanie pierwszą wypłate!!!!! Ja mam sobie wszystkiego odmawiać, żeby lenia sponsorować!!?? A teściowa oczywiście powiedziała, że nie da.
Ok studia, papierosy... Ale dentysta?? Potem żali mi się, że młody ciągnie od niej kasę. Halo halo! Ja go tak wychowałam? Pozwalała mu całe życie i w dwa tygodnie chce to zmienić :no:
 
Też jestem wściekła na swoją teściową. Jakiś czas temu pisałam, że chcemy kupić mieszkanie po teściwej, bo ona i jej facet się budują. Wszystko było już ugadane, tylko brać kredyt i się wprowadzać w lipcu. Teraz ona mówi, że może w przyszłym roku na wiosnę ewentualnie w lutym :baffled: Bo na razie ona się nie przeprowadzi do swojego faceta, bo on może by tego nie chciał, bo ona musiałaby się przenieść z całym zwierzyńcem (ma 2 koty i psa). To czegoś nie rozumiem-razem się budują ale ona nie chce zamieszkać z nim na próbę bo się boi, że coś nie wyjdzie. A jak się wybudują i coś nie wyjdzie to co wtedy?
Skutek jest tego taki, że zostaliśmy na lodzie. Za ten kredyt na mieszkanie chcieliśmy też kupić większy samochód, bo w naszym nie zmieścimy się z dzieckiem, wózkiem i psem i cholera mieliśmy ten kredyt brać w czerwcu a nie w lutym!! Nienawidzę tak bardzo niesłownych ludzi. po co nam obiecywała, że w czerwcu będziemy mogli się przeprowadzić?
Powiedziałam M, że chrzanię jej mieszkanie, zostaniemy w tym wynajętym, odmalujemy je itp a najwyżej weźmiemy kredyt tylko na samochód. A za rok-dwa weźmiemy większy i zaczniemy się od razu budować, bez czekania na jej mieszkanie :wściekła/y:
 
reklama
jagoooodka, ale przecież "ona chciała dobrze"! :-D Nie nie kochane.. to chyba z nami jest coś nie tak.. mówię wam.. to my jesteśmy jędze i sknery w dodatku! jedna nie chce szwagrowi na zęby dać a druga imprezy zrobić!

hahahahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah:-D

ehhh byleby już było po wszystkim...
 
Do góry