Hej Zabki, ja na szybko,bo jest u mnie mama. Zosia dalej tak sobie,dzis niby lepszy dzien, ale na bank na cos alergia. Wczoraj mielismy kontrole w szpitalu, mamy wrocic do tych zastrzykow. Wczoraj dostala jeden, jutro kolejny, no i jak wreszcie unormuja sie stolce, to wracamy do zelaza i lekow krwiotworczych. Rota juz nie ma, test ujemny, a stolce dalej niezbyt geste, wczoraj jedna pediatra twierdzila,ze na piersi tak jest. Na szczescie sa max 2 dziennie. Doluje mnie to,ze na nfz w przychodni mamy takich kitowych lekarzy, dwa razy przyloza sluchawke i po badaniu. A ci w szpitalu badaja recznie kilkanascie minut, sprawdzaja odruchy itp. jutro mamy zastrzyk i lekarza w przychodni, juz czekam na kolejny tekst typu "ciaga pani dziecko po szpitalach, a potem sie dziwi,ze ma rotawirusa".
Bylismy tez wczoraj u fizjoterapeuty,bo nas pediatra z przychodni postraszyla,ze Z ma niskie napiecie. No to poszlismy, a napiecie ma w normie, tylko w dloniach za mocne, ale na pewno nie za slabe. Rece mi opadaja. Prywatnie usg bioderek, fizjoterapeuta-super kontakt,duzo info, instrukcje jak pielegnowac dziecko i z nia sie aktywnie bawic. w szpitalu ta cudowna pediatra, ciagle do mnie dzwoni i pyta o Zosie. A na nfz gowno, a nie lekarze. Zalamuje mnie to
chce czasem chodzic do tej ze szpitala prywatnie,zeby kontrolowala Zosie, ale na nfz tez musze miec zaufanego, a tu dupa. Wiem,ze juz o tym pisalam. Teraz musze zdiagnozowac co ja uczula, ta ze szpitala podejrzewa nietolerancje laktozy. Niestety wszystkie badania musimy robic sami, za kase. Nie wiem po co placimy skladki.
No wyzalilam sie, lece nadrobic co u Was.