Karmiłam piersią 14 miesięcy. Jak Szymon miał 10 miesięcy poszłam do pracy i wtedy odciągałam pokarm w pracy. Więc stres związany zpracą, znalezieniem odpowiedniej opiekunki no i później bieganie bardzo mi pomogło wrócić do formy. Tylko tak się zapomniałam w nowym wcieleniu, że dzisiaj proszę 36 tydzień ciąży i 18kg na grzbiecie noszę hehehe.
Ale na początku to nic się nie odchudzałam i nie ograniczałam jedzenia, bo jak tylko próbowałam takich numerów to od razu zaburzało mi to laktację. Więc jadłam tak normalnie bez przejadania się. Ograniczyłam tylko słodycze. Przez krótki czas byłam na diecie, bo Szymon miał na coś uczulenie - okazało się, że na kurze jajo - więc nie jadłam jaj przez rok. Potem to jak sobie jajówe zrobiłam to mi starczyło na jakiś czas.
A jak odstawiłam małego (bo byłam już w ciąży i sutki mnie bolały przy karmieniu tak jak na początku) to dopiero się zaczęło - sranie miał takie po tych wszystkich mloekach w proszku, że myślałam, że ducha wyzionę - robił nawet 5 - 7 razy dziennie. Już myślałam, że jest uczulony na mleko krowie idawałam mu sojowe ale potem (po około 2 tyg.) mu p[rzeszło ale do dzisiaj daję mu mleko NR2 i kaszki na mleku modyfikowanym.
)
