reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

NASZA WAGA :)

No to ja dołączam do pęczniejących, ale to chyba kwestia panujących upałów :( :( :( :(
Ręce jeszcze w miarę, ale stópki to takie fajowe baloniki ;D
 
reklama
Agatatje u u mnie też coś nie tak z tymi biodrami, i tez właśnie przez kości, ale lekarz powiedzial mi, ze troszke one powinny się zbić, więc jeszcze czekam. Wczoraj ubrałam dzinsy i dwie obcisle spodnice, wiec może coś w tym jest:))) i jakos te kości się zwężą w swoim czasie....A tak to ubieram sukienki letnie i na razie czekam z jakimikolwiek zakupami.
 
A u mnie waga leci na leb na szyje i zaczynam sie tym martwic. Jestem juz tylko 3 kg na plusie po porodzie (56). Nie wiem kiedy stracilam te pozostale 3 pomiedzy wyjsciem ze szpitala a dniem dzisiejszym. Brzuszek zaczyna przypominac juz tylko taki pozadny wzgorek jak po solidnym obiedzie ;D Gorzej, ze ja nie chce takiego szybkiego spadku wagi bo to i niezdrowo i na laktacje jeszcze moze wplynac. Jem normalnie tyle, ze teraz nie mam czasu na podjadanie i rezultaty widac :D Od dzis jednak postanowilam wcinac 2 sniadanie i podjadac ciut wiecej aby nieco wstrzymac tempo. Eh czasem i tak zle i tak niedobrze.....
 
U mnie waga pokazuje 58, czyli o 1 kg mniej niż przed ciążą, jutro minie 3 tygodnie od porodu (ojej, jak ten czas leci!). Obawiałam się, że waga zamiast spadać będzie rosnąć, bo od kilku dni mam wilczy apetyt i ciągle jem, nawet w nocy wstaję coś zjeść, a tu niespodzianka. Odkąd apetyt mi się poprawił, zaczęła się zwiększać ilość pokarmu, więc widocznie Martusia wysysa te wszystkie dodatkowe porcje jedzenia :)
 
Do góry