reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nacinanie krocza-opinie, relacje i pielegnacja

Ja nie pocieszę, za drugim razem też nie uniknęłam nacięcia. Ale nie robiłam żadnych masaży i innych magicznych czynności. Łepetyny mieli 37 cm obwodu pierwszy, 36 cm drugi. A i za drugim razem uparłam się wypychać dziecko na łóżku, może dlatego? Ale w kucki przy krześle było mi jakoś na maksa niewykonalnie (niby taka grawitacyjna i naturalna pozycja). Aaa, i drugi poród był jakiś bardzo szybki, 40 min spędziłam w szpitalu. Może też nie sprzyja uniknięciu nacięcia... W każdym razie mnie cięli bez znieczulenia ale na skurczu i nie poczułam ani za pierwszym ani za drugim.
Mnie nie cięli rutynowo na pewno, bo w obu przypadkach jakieś długie robili wygibasy żeby właśnie nie naciąć. :sorry2:
 
reklama
Rodziłam 3 razy i 3 razy byłam nacinana :baffled:
za pierwszy razem chyba tak standardowo bez pytania no i dziecko dość duże:happy: najgorsze że zrobiła mi to gdy mi sie skurcz skończył i ciachneła na żywca:szok: prawie im zwiałam z tej porodówki :wściekła/y::baffled:
za 2 ponieważ mała była pepowiną owinięta i sie cofała:baffled:
i 3 raz mój słodki klopsik :happy: nie mógł wyjść bo owinięty pępowiną i duzi:happy: a i tak mu obojczyk złamali:dry:
 
No to ja też sie podzielę moim doświadczeniem, W grudniu 2008 w Rzymie urodziłam pierwsze dziecko. Nie robią tu nacięcia rutynowego, tylko kiedy trzeba naprawdę. Rodziłam krótko ok. 4 godzin i do momentu parcia prawie bezboleśnie, niestety synek był duży( 4 kg) i owinięty pępowina i jak tylko skurcz sie kończył to sie cofał, położna nacieła mnie poważnie, a i tak musieli mi uciskać brzuch, żeby pomóc groszkowi sie wydostać. Rezultat 1 złamane żebro i 18 szwów. Czułam nacięcie, nie bardzo ale jednak bolało, a potem tydzień po porodzie wzywalismy pogotowie, bo miałam 40 st. gorączki bardzo silny ból. Okazało się, że to zakażenie szwów wewnętrznych, otworzyli mnie jeszcze raz, wyczyścili i zaszyli od nowa. Na szczęscie potem juz się wszystko wygoiło, ale i tak miesiąc bolało mnie przy każdym kroku, a siedziałam na oponce. Zaznaczam że przed porodem ćwiczyłam mięśnie krocza, a po porodzie bardzo o siebie dbałam. Niestety w moim wypadku nacięcie było konieczne. Teraz oczekuję nowej fasolki i juz się boję jak to bedzie tym razem.:no:
tomek urodzil sie w ghrudniu 2006, sorry za pomylkę
 
Ostatnia edycja:
Tomtom chyba w grudniu 2007r;-):-D:-D:-D
a tak poważnie to współczuję :sorry2: bo z ostatnim miałam bardzo podobnie zj ważył 4330g i był owinięty pępowiną i nie mogłam urodziś , najpierw pękła mi szyjka macicy :baffled: no i nacięcie . wewnątrz nie wiem ile miałam szwów bo zszywała mnie koło godziny:baffled: na zewnątrz tylko 4szt
ale Ciebie wygnietli:szok: to jest niebezpieczne i dla dzieci i dla kobiet:wściekła/y:
 
ja rodziłam tylko raz,(jak narazie:-))nacięli mnie mimo że wczesniej ćwiczyłam krocze na gumowej piłce, mały zablokował sie w kanale, faza parta trwała 115 min i albo miała byc cesarka albo nacięcie, lekarz zapytał ja powiedziałam ze wole naciecie, naciecia wogóle nie czułam ale rodziłąm z zoo. Kazdej rodzącej polecam znieczulehnie jak dla mnie rewelacja, miałam 2 dawki, jedną jak miałam ok 5 cm rozwrcia 2 juz w fazie partej (poprosiłam i mi dali:-D)
 
kochane kobietki,mysle ze jesli mamy pewnosc ze wszelkie zabiegi robi sie dla naszego dobra,jest ok,choc jakis czas po nacieciu jest nieprzyjemnie ale jak sobie pomysle ze to dla wygody poloznej bo jej np kawa stygnie to mi slabo sie robi,zatem...postanowilam zamiast znieczulenia zafundowac sobie usluge akuszerska dostepna w szpitalu w ktorym bede rodzic.to da mi pewnosc ze jesli natnie bedzie to mniejsze zlo,bo inaczej jak wstane zlapie za nozyce i pobiegne za ta niedobra....hi hi...mam nadzieje ze bedzie ok czego i Wam zycze.
 
:)mnie nacieto... i powiem szczerze ze sie ciesze,kontrolowane naciecie jest lepsze i szybciej sie goi niz pekniecie no i dziecko ma latwiej..
 
szara zaba, a masz jakieś porównanie? Rodziłaś kiedyś bez nacinania? Bo wiesz, co lekarz (położna) to inna opinia. Jedni twierdzą, że lepiej się goi nacinanie, inni że pęknięcie (oczywiście nie takie od pochwy do odbytu). Rozumiem, że czasem potrzebne jest nacięcie, ale w Polsce nadal robi się je najczęściej rutynowo, bo (aż wstyd napisać), tak jest wygodniej dla personelu, dziecko rodzi się szybciej, położna nie musi non stop czuwać przy kroczu.
Chyba przy tym porodzie zdecyduję się na wynajęcie położnej, która byłaby ze mną cały czas. Jak myślę o porodzie, to mam miłe wspomnienia, tylko... to nacinanie i szycie - istny koszmar. Nie chcę go niepotrzebnie przeżywać po raz drugi.
 
Mnie też nacieli podczas porodu i dla mnie również to był koszmar:-(
Przy moim porodzie było dwóch lekarzy i jeden z nich, Pani doktor kochana:wściekła/y: zamiast dokonac nacięcia przy skurczu to zrobiła to między nimi ... i myślałam, że umrę z bólu, bo wszystko czułam. A żeby tego było mało to jeszcze mnie szyła i dla mnie szycie było gorsze sto razy od porodu! Najpierw dwa zastrzyki znieczulające w bolące miejsca a nim zaczęły działac to Pani doktor wzięła sie do szycia ... o k**** co to był za ból!
 
reklama
To dużo zależy od lekarzy i położnej:tak:mnie nacięto po 115 min fazie parcia i dla mnie to była wileka ulga, nacięto mnie podczas skurczu a szyto w znieczuleniu ogólonym. Źle wspominam pierwsze doby po porodzie byłam okropnie popuchnięta, ale w moim przypadku nacięcie było konieczne:happy:
 
Do góry