Ja nie pocieszę, za drugim razem też nie uniknęłam nacięcia. Ale nie robiłam żadnych masaży i innych magicznych czynności. Łepetyny mieli 37 cm obwodu pierwszy, 36 cm drugi. A i za drugim razem uparłam się wypychać dziecko na łóżku, może dlatego? Ale w kucki przy krześle było mi jakoś na maksa niewykonalnie (niby taka grawitacyjna i naturalna pozycja). Aaa, i drugi poród był jakiś bardzo szybki, 40 min spędziłam w szpitalu. Może też nie sprzyja uniknięciu nacięcia... W każdym razie mnie cięli bez znieczulenia ale na skurczu i nie poczułam ani za pierwszym ani za drugim.
Mnie nie cięli rutynowo na pewno, bo w obu przypadkach jakieś długie robili wygibasy żeby właśnie nie naciąć.
Mnie nie cięli rutynowo na pewno, bo w obu przypadkach jakieś długie robili wygibasy żeby właśnie nie naciąć.