reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

MULTIMAMY - wątek główny

w imieniu Asi stawiam
xx_tort.gif

My nadal walczymy z odparzeniem i zatwardzeniem. Już było wszystko dobrze i na nowo, ale dobrze, że mam ten syropek. Nie smaruję jej już niczym, tylko robię nasiadówkę w kalii, jest troszkę lepiej. Od czwartku próbowałam złapać jej mocz.. dopiero dziś udało mi się złapać kilka kropelek, ale na szczęście to starczyło. Wyniki wyszły dobre, więc w moczu nic nie ma... coraz bardziej nastawiam się że to lamblie... Wczoraj wysłałam kał Szymusia do kontroli, jak znów wyjdą, to pediatra mówiła, że już da lekarstwo dla całej rodziny.

Asia będzie wielką rozrabiaką, mówię Wam jakie miny "diabelskie robi", a jak psoci już.. łóżeczko turystyczne całe lata.
Już polała się krew, rozwaliła sobie dziąsła kubkiem - otóż trzymając kubek w zębach upadła na podłogę. Była czarna rozpacz... ale po kilku minutach znowu zaczęła skakać w łóżeczku.
Ślicznie chodzi za jedną rączkę, ale nadal nie odważyła się iść sama.

Niestety nie mam akualnie nowych zdjęć.. jakoś mi się nie chce robić, a przy Szymku pstrykałam non stop

Dziewczyny - mam wielki problem z Szymonkiem, on jest coraz bardziej zazdrosny, Asia nie może ruszyć żadnej jego zabawki, żadnej książki, a ostatnio nawet nie mogę jej nakarmić z jednej miski razem z nim - kiedyś jeszcze to przeszło. Robi się zły, bije rękami lub kopie. Żadne tłumaczenie nie pomaga, ostatnio sadzam go w kącie... ale to tylko metoda na chwilkę. Asia chyba nie nauczy się tak szybko chodzić, bo nie mogę jej puścić na ziemię, bo Szymek albo ją bije, albo depcze...oj
xx_placzek.gif
mi się chce, brak mi słów. Normalnie trzeba ich rozdzielić. A kiedyś bylo tak uroczo....
 
reklama
na-tuska fajnie masz ze snieg u was pada, u nas ponuro jak bylo tak jest:dry:
No i zwazylam sie i wszystkie dzieciaki. Ja waze 67kg, Mikuś 8600g (przytył 150g w tydzien,wiec książkowo), Hania ma 18kg a Daniel 15,5kg. Moge Ci uzyczyc mleczka troszke:-D hehehe
 
Ahoj
My się wybierałyśmy na polko, to znów mi Renia wczęśniej zasnęla, a że ma problem ze spaniem, to jak już zasnęła, to niech śpi, nie będę jej wybudzać.

Maks-olo dzięki za słowa wsparcia. Dobrze, że jest coś takiego jak Internet i takie fora, bo bym zwariowała sama w domu całymi dniami z 2 małych dzieci. Męża całymi dniami od 2 mies. nie ma :-( Moi rodzice nie przyjeżdżają, teściowie nie przychodzą (bo uważaja, że się nie wtrącają), a mają 1 piętro do pokonania. Nie pomagają też w żaden sposób. Przedwczoraj wielkie swięto mieliśmy, bo teściowa została z dziewczynkami 20 minut, żebym mogła do sklepu jechać i ich ze sobą nie włóczyć...
I w sumie najbardziej, to mi samotność doskwiera. Ale mąż kończy prace i będzie więcej w domu w ziemie. Może na parę godzin będzie wychodził, a to już co innego niż 12-13 godzin bez niego (i dłużej) dzień w dzień. W sumie to on jest jedyną osobą, która mi cokolwiek pomaga w domu i przy dzieciach.
No, jeszcze jak do mamy zawiozę 15 km to mi troszkę dziewczynki przybawi, tak, że mogę wyjść np. na miasto SAMA :-) coś załatwić. Zawsze to coś, ten 1 dzień w tyg. u rodziców :-)

Wczoraj zostawiłam Renię u mamy, a Kinię zabrałam na salę zabaw dla dzieci (trampolina, basen z piłeczkami itp.) i może dlatego, że niedospała (2 razy w nocy się obudziła i nie mogła zasnąć) i rano nadrabiała, ale o 9:30 ją obudziłam, bo byłam umówiona na tej sali zabaw a trzeba dojechać jeszcze. I zapłaciłam godzinę wstępu, a z tego pół godziny co chwilę płakała i na ręce się do mnie cisła. Bała się obcych dorosłych i dzieci. Ładnie się bawiła jak nikogo w sali nie było a jak ktoś wszedł i broń boże do niej podszedł to w ryk. A kontakt z dziećmi ma z rodziny (ale to co innego, bo je zna i pamięta). Rozluźniła się jak trzeba było wychodzić...
Czyli jeszcze nie jest gotowa na 100% do przedszkola, ale jeszcze 10 mies. mamy o ile będzie miejsca dla niej.
I postnowiłam zapewnić jej częstszy kontakt z dziećmi i odwiedzać jakieś koleżanki z dziećmi częściej i zabierać ją na tą salę zabaw. Mieszkamy w małej miejscowości w domu prywatnym, nie widzi się z innymi dziećmi na placu zabaw tak jak to jest na osiedlach i może dlatego tak ma. Zobaczymy.

Graz współczuję problemów z zazdrością. Może spróbuj im rozdzielić miseczki, nie karmić z jednej. I może rozdzielić też zabawki. Moja koleżanka tak zrobiła, ale miała 3 lata róznicy między dzieciaczkami. Ponoć u niej pomogło.

Ja chciałam zrezygnować z butelki na 2 latka u Kini, ale przegryzła smoczek, więc zdecydowałam, żeby wcześniej. Tylko ona sama chce jeść a jak nie jest bardzo głodna to ciapka i się bawi jedzeniem :-/ no, ale zabiorę i tyle, zabawy nie ma.
Tylko problem w tym, ze widzi jak Renia ma kaszkę w butelce albo mleko (kaszkę też może zjeść łyżeczką, ale szybkiej z butelki ;-) no i mleko załapała tylko z butelki, z łyżeczki wypluwa a chciałam powolutku ją coraz mniej karmić.

Acha, no i się nie pochwaliłam:
Mamy 2 zęby!!! :_) tzn. Renia ma :-)


Aha! i dla wszystkich chorusianych dużo zdrówka!

Więcej nie pamiętam co komu miałam odpisać :-( Wybaczcie, jeśli coś pominęłam.

Acha! Graz co do zdjęć, ja się staram tyle samo zdjęć robić Reni co Kini, żeby w przyszłości mnie nie zapytała dlaczego Kinia ma tak dużo a ona nie. Tak samo obie mają książeczki ("Pamiętnik córki", "Narodziny córki" i tam notujemy pierwsze ząbki, ulubione potrawy itp., wklejamy zdjęcia). Myślę, że warto o to zadbać, choć wiadomo, że przy 2 dzieci z czasem ciężko.
Wyszyłam też metryczki dla obu. Tylko źle mi wyszło, bo przy Kini miałam więcej czasu i wybrałam drobną kanwę i większy wzór. A teraz już nie miałam takiej możliwości i wybrałam mnijeszy wzór żeby szybciej wyszyć ale za to na kanwie o większych oczkach (haft krzyżykowy) i kurcze teraz tan obrazek dla Reni jest większy :-( mimo że mniej pracy kosztował (a miały być podobnej wielkości).
 
Ostatnia edycja:
witam, ja tylko szybciutko raporcik skladam

Zosie mi jutro oddadza!!!jeszcze lekarz sie zastanawia nad zmiana antyb na inny doustny, bo ten co dostaje, jest tylko w formie dozylnej, diagnoza to poczatki sepsy, ale nic ani z moczu ani z kri nie wyhodowali, wiec jest super

Madzi posiew znowu nie wyszedl... dzisiaj juz nowy poszedl sie hodowac, moze wreszcie sie uda zobaczyc czy ma jaka bakterie w sobie czy nie

lece sprzatac Zosi pokoj, bo nie zagladalam tam od soboty...
 
ladygab super wieści!!! Dobrze, że dzieciaczki mają się lepiej.
Życzę dalszych już tylko dobrych wieści, wystarczy już tych "przygód".

tosiaczek mi się szykuje taki grudzień, tzn. sama bez męża. A to ma delegację tygodniową na Mazury, a to jakieś spotkania i albo go cały tydzień w ogóle nie będzie, albo będzie wracać wieczorami. Powiem Ci kochana, że jesteś moją bohaterką, trzy miesiące sama - ale by się mąż nasłuchał! Niby wiem, że ktoś musi w tym domu zarabiać, ale czasem mnie wkurza, że moje potrzeby są zepchnięte na ostatni tor.
Z Kacprem nie mam problemu strachu przed dziećmi, wręcz przeciwnie, on uwielbia towarzystwo, tylko czasem towarzystwo nie lubi jego, gdy kogoś popchnie, albo szarpnie. Cóż :-(
Tak sobie myślę, co do tych problemów Graz z zazdrością u dzieciaczków. Ja teraz tak się cieszę, że u Kacpra w ogóle ta zazdrość nie objawia się, ale przecież Aśka nie zabiera mu jeszcze zabawek. Wszystko pewnie jeszcze przed nami.
Co do zdjęć to ja mam podobne nastawienie. Staram się robić tyle samo Aśce, też mamy pamiętniki i albumy. Właśnie dlatego, żeby nie pytały potem, czemu jedno ma więcej a drugie mniej.
Ciekawa jestem, jak wyglądają te metryczki?

Dziewczyny, ja mam do Was pytanko, może już gdzieś o tym pisałyście, ale nie sposób przeczytać wszystkiego, jeśli się nie jest z Wami od początku. Szczepiłyście swoje dzieciaczki na pneumokoki i meningokoki?
Z Kacprem poczekam, aż skończy dwa latka, bo akurat od września pójdzie pewnie do przedszkola, ale nie wiem, co zrobić z Aśką? Boję się, że będzie bardziej narażona, bo Kacper będzie przynosił zarazki. Przyznam się, że nie jestem zwolenniczką tych dodatkowych szczepień, bo w tym pierwszym roku jest i tak bardzo dużo tych obowiązkowych. Moja siostra straszy mnie przed meningokokami, ale myślę, żeby poczekać przynajmniej do skończenia przez nią roczku.
Jak myślicie?
 
Hejka!!!
jestem w jakimś smutnym nastroju... nic się nie układa...:-(
na szczęście chłopaki zdrowe:-)

w poniedziałek byłam u onkologa... sprawdził moje wyniki i dał skierowanie na następne badania, które mam wykonać w styczniu i znowu do niego przyjechać, więc w sumie niczego nowego się nie dowiedziałam :no:

spadł dziś śnieg, choć do lepienia bałwana jeszcze trochę:-D

Nickie ja szczepiłam obu na meningokoki i pneumokoki. Pneumokoki jak byli mali (bodajże 3 dawki), potem przypomnienie po roku, a meningokoki kiedy mieli 1,5 roku.

Na-tuska cebion podaje przy katarze i kiedy widzę, że chłopcy są osłabieni i coś ich łapie:tak:
od zawsze wiedziałam, że będę siedzieć w domu z dziećmi, jednak teraz kiedy Maksio już w przedszkolu się zaklimatyzował wróciłabym do pracy, bo bywa, że nawet przez tydzień nie wychodzę z domu... a tak naprawdę nie pracuję od 3 lat i brakuje mi tego... no ale poczekam do lutego marca i może wtedy uda mi się wrócić:tak:
a Ty motywujesz mnie do wywoływania zdjęć – robię już drugie podejście :-D

Graz na odparzenia my stosowaliśmy krem robiony na pupę, pudełeczko kosztuję 5 zł, a starczy na długo
życzę, aby córcia lada dzień ruszyła sama ;-)
zazdrość, zabieranie zabawek, bicie, to w sumie taki etap w życiu dzieciaków. U nas nigdy nie było problemu, ale gdy Maks poszedł do przedszkola uświadomił sobie, że istnieje takie coś jak własność i walczy. Popycha, kopie. Za każdym razem tłumaczę, ale i tak to robi. Myślę, że musimy to przetrwać, no i bardzo uważać!!! innego sposobu nie ma...:no:

Eliza też ostatnio ważę dzieciaczki, no i stają się podobne – nie wiem czy to normalne :-D jakieś 14kg każdy
ja ważę 57 kg i wpierniczam słodycze jak głupia:rofl2:

Tosiaczek mojego męża też nie ma całymi dniami. Potrafi wyjść o 8 rano i wrócić o 2 w nocy... :-(myślę, że nasze małżeństwo się posypie, chyba, że nagle coś cudownie się zmieni. Wiem, że musi pracować, ale trochę zainteresowania tym co ja czuję nie uszczupliłoby naszego budżetu...
co do sali zabaw – Maksio też się bał i płakał – pierwszy raz jak poszliśmy do przedszkola, to był przerażony dużą ilości dzieci – nawet piłeczek nie dotknął, jednak z czasem się oswoił. Teraz szaleje jak dzik i nie mogę go do domu wyciągnąć :-DTwoja córcia też się przyzwyczai
To że reaguje płaczem czy strachem nie świadczy o niegotowości do przedszkola... jeszcze jest mała i ma czas. Pierwsze dni w przedszkolu tez będzie płakać, a to nie znaczy, że nie jest gotowa:tak:
Maks zamiast butelki ma bidon – pije z niego tylko mleczko już od zeszło roku. No i oczywiście Olek ma swój bidon :-p

no i gratulujemy ząbków!!!:-)
też mam pamiątki dla dzieci – albumy, opaski ze szpitala, teraz prace z przedszkola, choć myślę, że nawet jak chłopaki podrosną, to będą to mieli w nosie, bo chłopcom to raczej wisi, który ma więcej zdjęć :-D

Ladygab cieszę się z dobrych wieści i trzymam kciuki!!!

lecę coś zjeść....
 
reklama
Maks_olo uwielbiam Twoje posty! :-D Ty to zawsze każdemu dokładnie odpiszesz :-) Ja to zawsze jakoś chaotycznie wpadam tutaj...:zawstydzona/y:
Myślisz, że jadnak Kinia jest gotowa do przedszkola? Tzn. za 10 miechów będzie?
kurcze ja się łapię na tym, że przez to całodniowe siedzenie z nimi jestem bardzo emocjonalnie z nimi związana, nawet jak do fryzia wyszłam to całą godzinę myślałam, czy tam mamie nie płaczą...
Już się staram nie "narzucać" jak mąż jest, żeby to on się nimi więcej zajmował.
Teraz obie spały, a ja... uzupełniałam pamiętniczki i wklejałam wywołane zdjęcia (tzn, do albumu mamy wsuwane za folię, a do pamiętników wklejałam ;-) bo po 1 albumie Kini z wklejanymi zdjęciami wymiękłam ;-). Jeszcze od urodzenia Reni opasek z rączek nie wkleiłam... ale one malusie! :-) Aż się rozczuliłam i zastęskniłam za jej maleńkością i kruchością ;-) Bo teraz to klocek 8 kg.

Nickie ja nie szczepię dodatkowo, choć moja doktorka strasznie naciskała. I zraziła mnie tym :-/
A tak to ja się boję tych skutków ubocznych szczepień, słyszałam, że to nie jest takie dobre...
No i te koszty... jedno z szczepień w sumie 800 zł ( chyba w 3 dawkach)...

Jak znajdę zdjęcia metryczek, to wkleję ;-)
 
Do góry