Tosiaczek
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Październik 2009
- Postów
- 300
WItam się wieczornie!
Nie mam kiedy was odwiedzać, bo męża teraz nie ma całymi dniami i 0 pomocy i nie ukrywam, że mam ciężko (jeszcze mi się napiętrzyło parę rzeczy do zrobienia).
Ladygab Renia w brzuszku była o wiele, wiele spokojniejsza niż po urodzeniu. Może to ma związek z tym, że na pępowinie był węzełek... pod koniec ciąży prawie ruchów nie czułam. Mówiłam gin., stwierdził, że dzidzia już po prostu nie ma miejsca (mówię, że już mam 1 ciążę za sobą i niby dzidzia miała być duża (a wcale nie, bo Kinia ważyła 3100 g jak się urodziła) i ruchy czułam!), wysłał mnie na ktg, ale kazali nawet najmniejszy ruch zaznaczać... Tętno wyszło wsio oki i za tydzień znów miałam iść, ale się Renia urodziła. I przy urodzeniu położna pokazuje nam pępowinę, na której był supeł jak na sznurówce (sorry, nie wiem do czego to porównać) i mówi "oj, jeszcze trochę i by sobie dzidzia krzywdę zrobiła" a oni tego nie widzieli na usg! Nie chcę myśleć co by było gdyby Renia nie urodziła się wcześniej...
Kinia też w brzuszku była spokojna, ale była ułożona na boczku i zawsze mi jeden bok kopała i zawsze w żebro :-/ miałam wrażenie, że zawsze "leży" tak samo. Renia znów też jakby na boku była, tyle, że na odwrotnym niż Kinia (i do dziś się śmieję, że przez kopniaki Kini miałam skórę z lewej strony na brzuchu bardziej naciągniętą, a Renia mi wyrównała, bo kopała mnie z prawej strony).
maks_olo rozumiem o czym piszesz i co przeszłaś. Żałuję tylko, że nie mam mamy przy sobie, że w ogóle do mnie nie przyjeżdża, nawet teraz jak jestem całymi dniami sama... a nie jest mi łatwo się do niej wybrać i tak pakować samej...
A Twój Maksik to niezły przystojniak pod tym krawetem! :-) Zawsze podobali mi się tacy "mali dorośli"
Graz moja Renia też już w ocieplanym zimowym śpiworku się wozi ;-) A Kina już zaliczyła spacer w zimowej kurtce jak było tak zimno.
Nie mam kiedy was odwiedzać, bo męża teraz nie ma całymi dniami i 0 pomocy i nie ukrywam, że mam ciężko (jeszcze mi się napiętrzyło parę rzeczy do zrobienia).
Ladygab Renia w brzuszku była o wiele, wiele spokojniejsza niż po urodzeniu. Może to ma związek z tym, że na pępowinie był węzełek... pod koniec ciąży prawie ruchów nie czułam. Mówiłam gin., stwierdził, że dzidzia już po prostu nie ma miejsca (mówię, że już mam 1 ciążę za sobą i niby dzidzia miała być duża (a wcale nie, bo Kinia ważyła 3100 g jak się urodziła) i ruchy czułam!), wysłał mnie na ktg, ale kazali nawet najmniejszy ruch zaznaczać... Tętno wyszło wsio oki i za tydzień znów miałam iść, ale się Renia urodziła. I przy urodzeniu położna pokazuje nam pępowinę, na której był supeł jak na sznurówce (sorry, nie wiem do czego to porównać) i mówi "oj, jeszcze trochę i by sobie dzidzia krzywdę zrobiła" a oni tego nie widzieli na usg! Nie chcę myśleć co by było gdyby Renia nie urodziła się wcześniej...
Kinia też w brzuszku była spokojna, ale była ułożona na boczku i zawsze mi jeden bok kopała i zawsze w żebro :-/ miałam wrażenie, że zawsze "leży" tak samo. Renia znów też jakby na boku była, tyle, że na odwrotnym niż Kinia (i do dziś się śmieję, że przez kopniaki Kini miałam skórę z lewej strony na brzuchu bardziej naciągniętą, a Renia mi wyrównała, bo kopała mnie z prawej strony).
maks_olo rozumiem o czym piszesz i co przeszłaś. Żałuję tylko, że nie mam mamy przy sobie, że w ogóle do mnie nie przyjeżdża, nawet teraz jak jestem całymi dniami sama... a nie jest mi łatwo się do niej wybrać i tak pakować samej...
A Twój Maksik to niezły przystojniak pod tym krawetem! :-) Zawsze podobali mi się tacy "mali dorośli"
Graz moja Renia też już w ocieplanym zimowym śpiworku się wozi ;-) A Kina już zaliczyła spacer w zimowej kurtce jak było tak zimno.