reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mój poród

reklama
Olga masz laktator czy przystawiasz dzidziusia? Może już pisalas. Przepraszam ale jestem troszkę jeszcze w tyle..
I to i to :) Polly jest w szpitalu i jak jestem na miejscu to przystawiam ja (a przez to ze karmia ja butelka jak mnie nie ma mala mega sie zlosci jak ma za sutka zlapac i nie moze zalapac , tylko z kapturkiem jej sie udaje , mam nadzieje ze to kwestia praktyki i mala normalnie tez zalapie) ;) do domku dostalam laktator elektryczny ze szpitala i sciagam jej mlesio tez :) pierwsze dni bylo kiepsko z pokarmem ale juz teraz udaje mi sie naraz (1po 15min) 60ml sciagnac hihi :D
 
Jestem jestem hehe.. mam chwile to napisze [emoji6] bo zaraz lece do mojego kruszaczka [emoji7]
A wiec skurcze zaczely sie mozna pow w sobote tak dosc dokuczliwie.. ale jechałam na nospie i bylo ok, wytrzymalam tak do niedzieli/poniedzialku 4 rano.. tak mnie chwycilo ze odrazu na ip pojechalam. Tam podlaczyli mnie pod ktg mialam skurcze oczywiscie ale rozwarcia nie bylo... przebadali mnie zbadali krew pH i co sie okazalo mialam nadal ta infekcje... niby nic strasznego ale jednak wywolalo to te skurcze a skurcze rozwarcie :) lekarze chcieli mala przetrzymac z 2 dni zeby plucka wzmocnic.. mala dostala jedna dawke + antybiotyk dla mnie i malej na ta infekcje... po chwili jakos godzina 11 rozwarcie juz bylo na 4cm i lekarz pow ze nie wyjde z sali porodowej dzis bez malej [emoji28] [emoji79] bylam w mega szoku!! No ale.. skurcze zrobily sie coraz mocniejsze... caly czas 4cm rozwarcie poprosilam o znieczulenie. Okolo godzinki 12 dostalam zzo i poczulam sie jak w niebie [emoji7] [emoji108] skurcze skakaly maxymalnie a ja pilam kawe pelen relaks [emoji16] [emoji16] [emoji16] rozwarcie nic sie nie posuwalo... a skurcze byly mocniejsze, nie chcieli wywolywac porodu dlatego to tyle trwalo tez. Po 4 h znieczulenie lekko puscilo i znowu zaczely byc skurcze nie przyjemne, poprosilam lekarza o jeszcze troszke wiecej dawki znieczulenia.. oczyiwscie bez problemu.. dostalam kokejna dawke i juz bylo pelne rozwarcie ale mala wcale nie miala ochoty wyjsc hehe.. pelne rozwarcie miałam juz o 19 jakos. I tak do 21.. wkoncu przyszla polozna zbadala mnie i mowi "rodzimy" [emoji7] i sie zaczelo!!! Hehe dzieki znieczuleniu bolu nie czulam nic do konca jedynie ucisk jak juz mala wychodziła ale to nie bol :) 21.15 czyli po 15h Polly byla z nami [emoji173] [emoji173] [emoji173] lekko pękłam w środku i musieli mnie szyc. Powiem Wam kochane ze teraz po tak boli ze to jest masakra ide siku i wyje.. dramat! Wolalabym jeszcze raz urodzić POWAZNIE!!! pocieszam sie ze bedzie z dnia na dzien lepiej i niedlugo wyjdzie moja gwiazdka do domku.
Wiec z mojego doswiaczenia POLECAM ZNIECZULENIE cudowna sprawa!

Napisane na SM-G920F w aplikacji Forum BabyBoom
Gratuluje kochana.. dużo sił i zdrówka dla was ;*
 
Ok to i ja sie opisze. Wieczorem po kapieli mialam wrazenie ze dalej odchodzi mi czop sluzowy ale nie mialam skurczy ani plamienia wiec go zignorowalam. Potem postanowilam wykorzystac meza i po wszystkim poszlam lulu :D po pol godz poczulam taki dziwny nacisk na pecherz i poszlam siusiu. Polozylam sie na lozku i za sekunde podnioslam sie bo czulam jak bym miala znowu siku zrobic. Dobieglam do lazienki i tam polecialo sporo wody. Maz wyszedl za mna i pytał co sie dzieje. Jak uslyszal ze wody mi odeszly to nie wierzy i mówił ze panikuje. Wygonilam go z lazienki zeby sie ubieral a ja szybki prysznic wzielam i sie ubralam. Dobrze ze mialam takie duze podklady bo wody mi odchodzily caly czas. Ubralam Julka maz zapakowal torby do samochdu i pojechalismy. W szpitalu tylko sie zaneldowalm i od razu na porodowke. Tam badanie gin i smiech poloznej ze przygotowala pasek do sprawdzenia wod a mi chluplo przy niej na podloge. Zaraz ktg. Akcja serduszkaw normie zero skurczy. Nie zapisywaly sie bo oczywiscie mialam znowu bole krzyżowe. Po pol godz od odejscia wod mialam skurcze co 10 min za chwile co 5 min. Położna odeslala mnie na sale zebym sie rozpakowala i przespala jeszcze ale zdazylam tulko torbe do szafy odłożyć i musialam juz wracac do niej bo miala co 3 min skurcze. Bolal mnie cholernie kręgosłup. Zbadala mnie i mowi ze tylko 4 cm i potrwa jeszcze a ja już sama stac nie moglam. Zaczelam ja blagac o znieczulenie ale na szczescie mnie nie posluchala. Pozwolila mi na h wejsc do wanny i bylo znosniej. Po h nie dawalam juz rady i kazalam sie zbadać jak idzie rozwarcie ale ona nie chciala bo mowi ze za wczesniei niema po co. Hehe ale ja czulam ze to juz blisko i zrobila to. Miała fajna mine jak mowila mi ze mam 9 cm rozwarcia. Kazala mi postac przy lozku i krecic biodrami zeby mala się dobrze ulozyla i za chwile weszlam na łóżko w pozycji na czworaka zlapalam sie ramy łóżka u zaczelam przec. Kazała mi zwolnic bo malej skakal puls do 200 i starałam się jej sluchac jak oddychac i kiedy przestac przec. Po paru chwilach mala byla juz z nami. Nie nacinali mnie nie peklam. Od razu mala byla u mnie na piersi i ja przystawilam do cyca. Potem okazalo się ze lozysko nie chce sie odkleic. Dostalam igielki w brzuch i kroplowke i zimne okłady. Oczywiście lekarka przyszla naciskala mi na brzuch i grzebala w pochwie. I to mnie bardziej bolalo niz urodzenie małej. Na szczescie udalo sie i nie musialam isc na zabieg. Po 2 h leżenia i karmienia malej zawiezli nas na sale poporodowa.

Jestem wdzieczna położnej bo to fajna dzuewczyna i bardzo mi pomogla. Nawet kregoslup mi masowala w trakcie. I wode podawala i caly czas mówiła ze dam rade bez znieczulenia.


 
Ok to i ja sie opisze. Wieczorem po kapieli mialam wrazenie ze dalej odchodzi mi czop sluzowy ale nie mialam skurczy ani plamienia wiec go zignorowalam. Potem postanowilam wykorzystac meza i po wszystkim poszlam lulu :D po pol godz poczulam taki dziwny nacisk na pecherz i poszlam siusiu. Polozylam sie na lozku i za sekunde podnioslam sie bo czulam jak bym miala znowu siku zrobic. Dobieglam do lazienki i tam polecialo sporo wody. Maz wyszedl za mna i pytał co sie dzieje. Jak uslyszal ze wody mi odeszly to nie wierzy i mówił ze panikuje. Wygonilam go z lazienki zeby sie ubieral a ja szybki prysznic wzielam i sie ubralam. Dobrze ze mialam takie duze podklady bo wody mi odchodzily caly czas. Ubralam Julka maz zapakowal torby do samochdu i pojechalismy. W szpitalu tylko sie zaneldowalm i od razu na porodowke. Tam badanie gin i smiech poloznej ze przygotowala pasek do sprawdzenia wod a mi chluplo przy niej na podloge. Zaraz ktg. Akcja serduszkaw normie zero skurczy. Nie zapisywaly sie bo oczywiscie mialam znowu bole krzyżowe. Po pol godz od odejscia wod mialam skurcze co 10 min za chwile co 5 min. Położna odeslala mnie na sale zebym sie rozpakowala i przespala jeszcze ale zdazylam tulko torbe do szafy odłożyć i musialam juz wracac do niej bo miala co 3 min skurcze. Bolal mnie cholernie kręgosłup. Zbadala mnie i mowi ze tylko 4 cm i potrwa jeszcze a ja już sama stac nie moglam. Zaczelam ja blagac o znieczulenie ale na szczescie mnie nie posluchala. Pozwolila mi na h wejsc do wanny i bylo znosniej. Po h nie dawalam juz rady i kazalam sie zbadać jak idzie rozwarcie ale ona nie chciala bo mowi ze za wczesniei niema po co. Hehe ale ja czulam ze to juz blisko i zrobila to. Miała fajna mine jak mowila mi ze mam 9 cm rozwarcia. Kazala mi postac przy lozku i krecic biodrami zeby mala się dobrze ulozyla i za chwile weszlam na łóżko w pozycji na czworaka zlapalam sie ramy łóżka u zaczelam przec. Kazała mi zwolnic bo malej skakal puls do 200 i starałam się jej sluchac jak oddychac i kiedy przestac przec. Po paru chwilach mala byla juz z nami. Nie nacinali mnie nie peklam. Od razu mala byla u mnie na piersi i ja przystawilam do cyca. Potem okazalo się ze lozysko nie chce sie odkleic. Dostalam igielki w brzuch i kroplowke i zimne okłady. Oczywiście lekarka przyszla naciskala mi na brzuch i grzebala w pochwie. I to mnie bardziej bolalo niz urodzenie małej. Na szczescie udalo sie i nie musialam isc na zabieg. Po 2 h leżenia i karmienia malej zawiezli nas na sale poporodowa.

Jestem wdzieczna położnej bo to fajna dzuewczyna i bardzo mi pomogla. Nawet kregoslup mi masowala w trakcie. I wode podawala i caly czas mówiła ze dam rade bez znieczulenia.


Anetka, jesteś bardzo dzielna. I jeszcze raz gratuluję[emoji9]

Napisane na SM-G928F w aplikacji Forum BabyBoom
 
Ok to i ja sie opisze. Wieczorem po kapieli mialam wrazenie ze dalej odchodzi mi czop sluzowy ale nie mialam skurczy ani plamienia wiec go zignorowalam. Potem postanowilam wykorzystac meza i po wszystkim poszlam lulu :D po pol godz poczulam taki dziwny nacisk na pecherz i poszlam siusiu. Polozylam sie na lozku i za sekunde podnioslam sie bo czulam jak bym miala znowu siku zrobic. Dobieglam do lazienki i tam polecialo sporo wody. Maz wyszedl za mna i pytał co sie dzieje. Jak uslyszal ze wody mi odeszly to nie wierzy i mówił ze panikuje. Wygonilam go z lazienki zeby sie ubieral a ja szybki prysznic wzielam i sie ubralam. Dobrze ze mialam takie duze podklady bo wody mi odchodzily caly czas. Ubralam Julka maz zapakowal torby do samochdu i pojechalismy. W szpitalu tylko sie zaneldowalm i od razu na porodowke. Tam badanie gin i smiech poloznej ze przygotowala pasek do sprawdzenia wod a mi chluplo przy niej na podloge. Zaraz ktg. Akcja serduszkaw normie zero skurczy. Nie zapisywaly sie bo oczywiscie mialam znowu bole krzyżowe. Po pol godz od odejscia wod mialam skurcze co 10 min za chwile co 5 min. Położna odeslala mnie na sale zebym sie rozpakowala i przespala jeszcze ale zdazylam tulko torbe do szafy odłożyć i musialam juz wracac do niej bo miala co 3 min skurcze. Bolal mnie cholernie kręgosłup. Zbadala mnie i mowi ze tylko 4 cm i potrwa jeszcze a ja już sama stac nie moglam. Zaczelam ja blagac o znieczulenie ale na szczescie mnie nie posluchala. Pozwolila mi na h wejsc do wanny i bylo znosniej. Po h nie dawalam juz rady i kazalam sie zbadać jak idzie rozwarcie ale ona nie chciala bo mowi ze za wczesniei niema po co. Hehe ale ja czulam ze to juz blisko i zrobila to. Miała fajna mine jak mowila mi ze mam 9 cm rozwarcia. Kazala mi postac przy lozku i krecic biodrami zeby mala się dobrze ulozyla i za chwile weszlam na łóżko w pozycji na czworaka zlapalam sie ramy łóżka u zaczelam przec. Kazała mi zwolnic bo malej skakal puls do 200 i starałam się jej sluchac jak oddychac i kiedy przestac przec. Po paru chwilach mala byla juz z nami. Nie nacinali mnie nie peklam. Od razu mala byla u mnie na piersi i ja przystawilam do cyca. Potem okazalo się ze lozysko nie chce sie odkleic. Dostalam igielki w brzuch i kroplowke i zimne okłady. Oczywiście lekarka przyszla naciskala mi na brzuch i grzebala w pochwie. I to mnie bardziej bolalo niz urodzenie małej. Na szczescie udalo sie i nie musialam isc na zabieg. Po 2 h leżenia i karmienia malej zawiezli nas na sale poporodowa.

Jestem wdzieczna położnej bo to fajna dzuewczyna i bardzo mi pomogla. Nawet kregoslup mi masowala w trakcie. I wode podawala i caly czas mówiła ze dam rade bez znieczulenia.



Możnaby powiedzieć:
Poród z marzeń!
:-D

Jeszcze raz ogromne gratulacje
 
reklama
Do góry