Tak, dużo od energii zależy, również od ilości obowiązków.
Zauważyłam też, że w tygodniu trudniej jest mi szczytować.
W weekend dużo łatwiej o orgazm.
Natomiast mam przyjemność z seksu, bo widzę, że dla męża to forma relaksu. I musiałby być styrany, jak koń po westernie, żeby mu się nie chciało.
Libido mi też bardzo spadło, jak TSH w moim organizmie hulało. Dwa lata temu praktycznie mi się nie chciało, a zaczęliśmy wtedy starania.
I zamiast chęci na seks, ja o nim nie myślałam.
Wtedy zrzucałam to na zmęczenie, ale teraz widzę różnicę.
Jak tak rozmawiam z moimi koleżankami (bliskimi), to wychodzi i tak, że my jak napaleni nastolatkowie- przynajmniej tak o nas moje dziewczyny mówią.
Tylko nasze początki były takie, że potrafiliśmy co i rusz, a rekordem był Sylwester, gdzie do północy byliśmy po siódmym seksie, ale to było 8 lat temu.
Teraz już zdrowie nie te, czuć te 32 na karku
.