Tak się właśnie zastanawiam, jak tu Wam wszystkim odpisać . Od rana siedzę zawalona papierami, jakimiś saldami księgowymi i naprawdę mam tego po dziurki w nosie. Na bank będą mi się dzisiaj śniły cyferki .
Poza tym jest mi zimno. No ale dość narzekania .
Truskafffka, wszystkiego najlepszego dla Mateuszka! Tort jest fantastyczny . A co do figury..tak..pupa a'la Lopez to właśnie ta, na której siedzę ;-).
Inka, Asińska - witajcie na pokładzie! :-)
Kiniusia, powiem Ci, że ja też mam niesamowity smak na jabłka cały czas..chociaż ostatnio pilnuję się, żeby jeść też inne owoce, bo przez jakiś czas były tylko jabłka i jabłka .
Iza marina, słyszałam już jakiś czas o tych spotkaniach i nawet miałam się wybrać, ale ostatnio mam tak mało czasu ( a nawet nie pamiętam czy te spotkania nie odbywają się przypadkiem w godzinach mojej pracy), że w końcu sobie odpuściłam.
Daga, słowami babci naprawdę się nie przejmuj. Jest tyle kobiet, które źle znoszą ciążę, i tyle ciąż podwyższonego ryzyka, że nie musisz czuć się osamotniona. Tak naprawdę każda z nas przechodzi to inaczej i nie ma w tym nic dziwnego. A my tu jesteśmy właśnie po to, żeby się wspierać i sobie pomagać - dokładnie tak, jak napisała kociatka ;-). Czasami słowa otuchy i zrozumienia działają o wiele więcej, niż suche stwierdzenie lekarza, że z ciążą wszystko jest w porządku.
Iwona, mój brzuszek właśnie też jakoś od wczoraj skoczył . A apetyt mam niemały...
Kania, tak trzymaj - niech dobre samopoczucie Cię nie opuszcza!
Kociatka, Kiniusia, Szczebiotka, w temacie mam też dorzucę swoje trzy grosze. U mnie bywało różnie, czasem non stop kłóciłam się z mamą, często miałyśmy "ciche dni", nie mogłyśmy dojść do porozumienia. Ale ten czas chyba już minął. Mimo wszystko mama zawsze stała za mną murem i zawsze mogłam na nią liczyć. I wiem, że tak będzie nadal. W ciągu kilku ostatnich lat różnie nam się mieszkaniowo układało i 2 razy mieszkałam już sama, potem byłam zmuszona wrócić do rodziców ze względów finansowych..wcale mi się to nie podobało. A dziś pakuję swoje rzeczy ze świadomością, że ta wyprowadzka jest już taka "naprawdę" i łezka mi się w oku kręci. Wcale mi się nie spieszy żeby przewieźć te swoje rzeczy i mimo, ze bardzo się cieszę na swoje nowe życie, to wiem, że jednak będę tęsknić. A to tylko 20 km!!!! ;-)
Poza tym jest mi zimno. No ale dość narzekania .
Truskafffka, wszystkiego najlepszego dla Mateuszka! Tort jest fantastyczny . A co do figury..tak..pupa a'la Lopez to właśnie ta, na której siedzę ;-).
Inka, Asińska - witajcie na pokładzie! :-)
Kiniusia, powiem Ci, że ja też mam niesamowity smak na jabłka cały czas..chociaż ostatnio pilnuję się, żeby jeść też inne owoce, bo przez jakiś czas były tylko jabłka i jabłka .
Iza marina, słyszałam już jakiś czas o tych spotkaniach i nawet miałam się wybrać, ale ostatnio mam tak mało czasu ( a nawet nie pamiętam czy te spotkania nie odbywają się przypadkiem w godzinach mojej pracy), że w końcu sobie odpuściłam.
Daga, słowami babci naprawdę się nie przejmuj. Jest tyle kobiet, które źle znoszą ciążę, i tyle ciąż podwyższonego ryzyka, że nie musisz czuć się osamotniona. Tak naprawdę każda z nas przechodzi to inaczej i nie ma w tym nic dziwnego. A my tu jesteśmy właśnie po to, żeby się wspierać i sobie pomagać - dokładnie tak, jak napisała kociatka ;-). Czasami słowa otuchy i zrozumienia działają o wiele więcej, niż suche stwierdzenie lekarza, że z ciążą wszystko jest w porządku.
Iwona, mój brzuszek właśnie też jakoś od wczoraj skoczył . A apetyt mam niemały...
Kania, tak trzymaj - niech dobre samopoczucie Cię nie opuszcza!
Kociatka, Kiniusia, Szczebiotka, w temacie mam też dorzucę swoje trzy grosze. U mnie bywało różnie, czasem non stop kłóciłam się z mamą, często miałyśmy "ciche dni", nie mogłyśmy dojść do porozumienia. Ale ten czas chyba już minął. Mimo wszystko mama zawsze stała za mną murem i zawsze mogłam na nią liczyć. I wiem, że tak będzie nadal. W ciągu kilku ostatnich lat różnie nam się mieszkaniowo układało i 2 razy mieszkałam już sama, potem byłam zmuszona wrócić do rodziców ze względów finansowych..wcale mi się to nie podobało. A dziś pakuję swoje rzeczy ze świadomością, że ta wyprowadzka jest już taka "naprawdę" i łezka mi się w oku kręci. Wcale mi się nie spieszy żeby przewieźć te swoje rzeczy i mimo, ze bardzo się cieszę na swoje nowe życie, to wiem, że jednak będę tęsknić. A to tylko 20 km!!!! ;-)