reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marcówki-codzienne rozmówki:))

zapomniałam wam napisać, że wczoraj przy odwiedzinach u koleżanki (w grudniu rodziła) dowiedziałam się, że mój szpital:

po 1: nie daje znieczulenia (czy to w ogóle możliwe:confused::szok:)
po 2: przy 1 porodzie zawsze nacinają kobietę - z jakiej cholera racji, a jeśli nie trzeba:dry::no:
Mag007 o ile mi wiadomo to znieczulenia nie daja w wiekszosci szpitali- nawet jak chcesz zapłacic. Nie ma anestezjologów. U mnie jest jeden który musi być wolny jakby jakas nagła cesarka była a nie siedziec kilka godzin przy rodzacej sn :no: bo anestezjolog nie moze od łózka odejsc.
Ale z tym nacinaniem to przegiecie...

Ja dzisiaj fatalnie spałam. 4 razy siku+ 4 razy koty i rano 2 razy telefon ktorego nie odebralam a jak za trzecim odebrałam to okazało sie ze kurier juz pod drzwiami stoi i domofon nie działa :baffled: Ale przynajmniej zamówione zakupy dostałam z rana :tak:

Współczuje Wam pijacych mężów... przeczulona jestem na tym punkcie bo dawno temu mojemu ojcu sie zdarzało. Całe szczescie mój małż bardzo rzadko pije- tylko jak jakas impreza (na które nieczesto chodzi bo beze mnie nie chce a ja tez imprezowa nie jestem) i tez musi miec akurat ochote. A po pijaku jest bardzo fajny wiec nie ma tragedii ;-)
daria czy Ty pisałaś o legitymacji ubezpieczeniowej (ksiazeczka RMUa)? Bo jesli to miałas na mysli to od nowego roku nie sa wyrabiane.
 
reklama
Kurcze a Wy znowu z tym prasowaniem :oo2: Ja mam taka alergie na zelazko ze pewnie jak uprałam ubranka to pewnie juz zostana nieuprasowane :zawstydzona/y:
Ale swoich nie prasuje jak nie musze to przynajmniej bedzie widac czyje dziecko jak tez w pomietych wystapi hehe;-)
Ja też nie lubie się z żelazkiem mimo tego, że żelazko jest super i mam nawet deske do prasowanie, która kosztowała chyba z 250 zł i co z tego? Też się zastanawiam nad tym prasowaniem, bo dziecko musi mieć naturalną florę bakteryjną i chyba nie można wybić wszystkich bakterii wokoło, bo potem rosną tacy mali alergicy. Pozatym zastanawiam się też czy to moje prasowanie coś mojemu dziecku zmnieni bo i tak od małego będzie miał w domu dwa wielkie psy- berneńczyki, które chyba bakterii i zarazków trochę mają.:-D:-D:-D
 
i ja się wcześnie witam ;-) nie dla przyjemności wstałam, do pracy muszę iść :no:
głowa mi peka i w ogóle mdli :baffled: mam nadzieję, że nie zaraziłam się od moich przedszkolnych dzieci grypą zołądkową- w piątek była w grupie tylko trójka dzieci :zawstydzona/y:
ale wiecie co, nie umiem tego zrozumieć: dziecko malutkie rzyga i ma biegunkę jak 120, zaraża inne dzieci, a rodzice i tak wysyłają do przedszkola... :baffled:

idę :dry:
powodzenia wszyskim i udanego dnia :tak:
Nie życzę ci tej grypy żołądkowej, ostatnio przechodziłam i czułam się fatalnie. Tez zaczęło się od mdłości.Trzymaj się i nie dawaj.:-)
 
Witam brzuszki w poniedziałek!!
Cały weekend miałam zalatany, więc teraz powoli zaczynam Was nadrabiać:tak::tak:, ale naskrobałyście przez weekend ....mam ponad 30 stron do nadrobienia:szok::szok::szok::szok:
No ja też nie mam bóli krzyża , nogi na razie też mi nie puchną . Tylko brzuszek dość często twardnieje.
Co do torby to ja jestem -100 lat za murzynami, mam dla siebie tylko 2 koszulki i szlafroczek ale nic nie poprane a chce też poprać tak jak dzidzi ciuszki , bo przecież będzie mnie maluszek dotykać . ja za pranie zamierzam się za 2 tyg wziąć dopiero.
Ale ja muszę się wyrobić ze wszystkim ,zresztą nie zamierzam rodzić przed terminem , no te 2 tyg to może być.

To ja dopiero w sobotę zakupiłam pierwszą koszulkę do szpitala. Mam też szlafroczek....i to wszystko, co potrzebne dla mnie. Oczywiście jeszcze nie uprane:-D:-D:-D Ale mąż na początku lutego bierze urlop i obiecał, że wtedy wszystko pozałatwiamy:tak::tak::tak: W piątek sam, z własnej inicjatywy (po zajęciach w szkole rodzenia) uznał, że czas najwyższy zacząć kompletować rzeczy:-):-):-)
 
Dzień dobry :-)

Stwierdzam, że mój M niedługo chyba każe spać mi na podłodze. Tak się wiercę w nocy, że szok. Ale co mam zrobić, jak mnie te biodra bolą i muszę spać raz na jednym, raz na drugim? Chociaż i to niewiele pomaga:no:
A już wolę nie myśleć, co biedny Kubol tam przeżywa, gdy ja go tak poniewieram to w jedną, to w drugą stronę;-)

Chyba będę mieć dziś zły dzień. Najpierw za 10 ósma obudził mnie telefon. Nie zdążyłam odebrać, więc nie wiem któż był taki pomysłowy.
Teraz od 2 godzin sąsiad z góry napieprza młotem i wiertarką i szlag mnie trafia, za przeproszeniem...:wściekła/y:
 
Ja też nie lubie się z żelazkiem mimo tego, że żelazko jest super i mam nawet deske do prasowanie, która kosztowała chyba z 250 zł i co z tego? Też się zastanawiam nad tym prasowaniem, bo dziecko musi mieć naturalną florę bakteryjną i chyba nie można wybić wszystkich bakterii wokoło, bo potem rosną tacy mali alergicy. Pozatym zastanawiam się też czy to moje prasowanie coś mojemu dziecku zmnieni bo i tak od małego będzie miał w domu dwa wielkie psy- berneńczyki, które chyba bakterii i zarazków trochę mają.:-D:-D:-D
Tez mam deskę (po 5 latach mieszkania na swoim sie dorobiłam heh) ale nie zmienia to faktu ze prasowac nie lubie. A taka za 250 zł to musiałaby to robic bez mojego udziału :-D Ale juz pisałam ze moja awersja wynika z codziennej koniecznosci prasowania koszul itp. A koszule to jest najwieksze upierdlistwo do prasowania
Co do bakterii to dla mnie tez nie jest to argument za prasowaniem- sterylnego chowu nie bede uprawiac bo pewnie dziecko i tak predzej czy pozniej bedzie kocia siersc zjadać :-D Jedyny argument to ten estetyczny- ale przecie pajace to pizama wiec i tak pomiete bedzie bo dziecko nie lata jak spi.
A odnosnie zwierzat to wielkiego psa chyba da sie powstrzymac przed wchodzeniem do łózeczka (dla Ciebie lepiej zeby sie dało ;-)) a kotami moze byc problem...bo jak kot sobie postanowi ze chce własnie tam i TYLKO TAM sie połozyc to człowiek raczej nie ma szans w tym starciu. Choć udało mi sie moje "przekonac" że na blat kuchenny sie nie włazi- choc to chyba złe okreslenie bo one nigdy nie próbowały, wiec pewnie nie maja ochoty tam siedziec :tak: Jestem pewna ze gdyby chciały to juz bym sie poddała :-D Ale z łózeczkiem cos musze wymyslic. :nerd:
 
darii - chyba chodziło o taką książeczkę biała do lekarza- na skierowania ip , nie ubezpieczeniową. Przynajmniej ja tak skojarzyłam. Nie wszystkie woj. to mają ale moje lubelskie ma , choć od 5 miesięcy nie mogę jej wyrobić bo też mają awarię systemu i nie stać ich na naprawe. A one do niczego nie sa potrzebne bo i tak bez nich lekarz musi nas przyjąć. A lekarze tez na nie psioczą.
 
Cale szczescie ze jej to zatrucie ciazowe w odpowiednim czasie wykryli, to juz 35 tc wiec nie jest tak zle . Dobrze bedzie :)
.

Pewnie, że dobrze, że wcześniej to wykryli i są do tego już przygotowani. Mojej mamie wykryli dopiero jak zaczęła mnie rodzić (ale to było...x lat temu;-)) i zaczęła się rzucawka. Efektem była natychmiastowa cesarka i moja waga urodzeniowa - 2300:dry: Ale jak widać dało się z tego wyjść:tak::tak:

Mi na zgagę, obok manti lub reni, gin poleciła między innymi pestki z dyni...każdemu co innego może pomóc, ale mi nieco przynoszą ulgę:tak::tak::tak:

Molly_anna ja też we wrześniu wracam do pracy....:baffled:
hej dziewczyny :-)

jakos ostatnio nie mam weny na pisanie, ale czytam Was regularnie :-)

wczoraj bylismy na zakupkach znowu, nakupowalam miesa duzo, podzielilam na porcje i pomrozilam. Starczy nam na troche.
strasznie mnie wkurza moj Karol. Na pytanie "co chcesz dzisiaj na obiad?" ciagle slysze "nie wiem".
No to mu dzisiaj powiedzialam, ze ja sie nie bede go ciagle pytac i denerwowac tylko zrobie to co bede uwazac, a jak nie to niech spada. dostanie wpierdziel i i tak zje :-D

nie wiem czy Wam pisalam, ale w koncu zamowilismy ten pomaranczowy wozeczek. Trudno, nie mam sily znowu sie zastanawiac nad wyborem i kombinowac.

Karola mama zaoferowala sie, ze da nam fotelik do samochodu, zebysmy nie musieli kupowac. ale sluchajcie.. ona dostała uzywany, uprala i Natalka jezdzila okolo 2 lat w nim. Teraz oddala komustam i on tez uzywa.. i chce ten fotelik jeszcze nam dac. Zebysmy sobie uprali i uzywali. A kolorow to on juz prawie w ogole nie ma.
a jak Karol delikatnie powiedzial, ze nie chcemy tego fotelika, bo kupimy sobie nowy za stowe, to sie wzburzyla, ze po co kupowac jak ona ma. ehhh...:confused::confused:

wlasnie zostalam sama, Karol pojechal na mecz. Zamierzam poprasowac ciuszki i ogarnac pokoj. no i oczywiscie obiad.

Bede Was podczytywac.. ;-)

Co do fotelika, to uważam, że jak ktoś chce go użyć tylko do przywiezienia dziecka ze szpitala to spokojnie może pożyczyć. Jeśli zaś ma samochód to zdecydowanie kupić nowy, bo wszędzie trąbią, że używany może nie zapewniać już bezpieczeństwa - nie wiadomo, czy nie był gdzieś uderzony albo coś innego:tak::tak:
 
Tez mam deskę (po 5 latach mieszkania na swoim sie dorobiłam heh) ale nie zmienia to faktu ze prasowac nie lubie. A taka za 250 zł to musiałaby to robic bez mojego udziału :-D Ale juz pisałam ze moja awersja wynika z codziennej koniecznosci prasowania koszul itp. A koszule to jest najwieksze upierdlistwo do prasowania
Co do bakterii to dla mnie tez nie jest to argument za prasowaniem- sterylnego chowu nie bede uprawiac bo pewnie dziecko i tak predzej czy pozniej bedzie kocia siersc zjadać :-D Jedyny argument to ten estetyczny- ale przecie pajace to pizama wiec i tak pomiete bedzie bo dziecko nie lata jak spi.
A odnosnie zwierzat to wielkiego psa chyba da sie powstrzymac przed wchodzeniem do łózeczka (dla Ciebie lepiej zeby sie dało ;-)) a kotami moze byc problem...bo jak kot sobie postanowi ze chce własnie tam i TYLKO TAM sie połozyc to człowiek raczej nie ma szans w tym starciu. Choć udało mi sie moje "przekonac" że na blat kuchenny sie nie włazi- choc to chyba złe okreslenie bo one nigdy nie próbowały, wiec pewnie nie maja ochoty tam siedziec :tak: Jestem pewna ze gdyby chciały to juz bym sie poddała :-D Ale z łózeczkiem cos musze wymyslic. :nerd:
jeśli o mnie chodzi - od jakiegoś czasu nie wpuszczam kotów do tego pokoju, gdzie stoi łóżeczko, mimo,że wcześniej tam spały, jest przy tym trochę drapania po drzwiach, ale nie ma siły - nie popuszcze.
 
reklama
ufff poprasowałam następną ture ubranek, teraz jem kanapeczki, i szukuje się na USG -strresa mam cały czas...
co do no-spy ja biorę regularnie 3x1 tylko że forte
 
Do góry