no ja prosiłam o cesarke po tylu godzinach meczarni, bo czulam, ze cos jest nie tak i jak mnie otworzyli, to okazalo sie, ze Franek mial slupel na pepowinie i gdyby zaczal wchodzic w kanal to by sie zasinela, a wtedy...same juz wiecie co :-( Na dodatek lekarz wyszedl po zabiegu i powiedzial do mojego meza "Panie w ostatniej chwili, dziecko w czepku urodzone"
U mnie wszystko pieknie sie zaczelo, a pozniej moj maz przez 12 godzin musial patrzec na moje bezsensowne cierpienie, jak trace w koncu przytomnosc i zaczynam powoli schodzic na dodatek moj maz powiedzial pozniej do mojej mamy, ze jak na mnie patrzyl jak "odjezdzalam", to momentami przypominalam mu jego umierajacego na raka ojca..dlatego wlasnie nigdy wiecej!!!
A Wam dziewczyny szczerze zazdroszcze fajnych porodow i gratuluje
U mnie wszystko pieknie sie zaczelo, a pozniej moj maz przez 12 godzin musial patrzec na moje bezsensowne cierpienie, jak trace w koncu przytomnosc i zaczynam powoli schodzic na dodatek moj maz powiedzial pozniej do mojej mamy, ze jak na mnie patrzyl jak "odjezdzalam", to momentami przypominalam mu jego umierajacego na raka ojca..dlatego wlasnie nigdy wiecej!!!
A Wam dziewczyny szczerze zazdroszcze fajnych porodow i gratuluje