Dlaczego traktujesz in vitro jako brak nadziei?
Wiem, że pewnie jesteś na świeżo i emocje buzują.
Ale ja w swoim otoczeniu mam kilka par, które maja dzieci z in vitro. I niczym się one nie różnią. To nadal małe słodkie bombelki. A to, że powstały w inny sposób niż naturalnie? To co z tego. To też nadal wyraz miłości dwóch kochających sie ludzi. A może nawet pełniejszy bo walka o to dziecko była trudniejsza niż ciąża z pierwszego czy drugiego cyklu staran bądź wpadka.
Ja in vitro traktuje jako kolejny etap leczenia niepłodności. I gdyby mi dziś ktoś powiedział, że nie ma dla nas innej opcji to byśmy się decydowali. Oczywiście finansowo nie jest to łatwe. Ale kliniki też idą na rękę. Można rozkładać na raty. Mozna próbować dofinansowań.
U nas jedynie plusem jest czas, możemy sobie jeszcze pozwolić na trochę naturalnych starań, ale jeśli się nie uda to też pójdziemy w in vitro. I zupełnie nie traktuje tego jak brak nadziei dla nas. Właśnie to jest moja nadzieja i szansa na zostanie mamą