reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Marcowe prawilne kreski 🌷☀️

Wygodniejszej 😂 Oj bardzo masz mylne pojęcie o ivf, dziewczyny wydają niejednokrotnie równowartość mieszkań a nawet domów bez sukcesu, ja akurat miałam mnóstwo szczęścia, ze udało mi się za pierwszym razem ale to się naprawdę rzadko zdarza. Poza tym nie ominęły mnie wizyty u lekarza co 2-3 dni przez miesiąc, codziennie zastrzyki w brzuch, dziennie brałam po 22 tabletki - większość z hormonami, prawie wpadłam w hiperstymulację jajników, przytyłam 3 kg, podziurawili mi jajniki pod narkozą i na koniec wywalilam 20 tysięcy złotych - No faktycznie w wuj wygoda 😄 cieszę się, ze musiałam się na to zdecydować, rozkładanie nóg przed mężem i ciąża naturalna to dopiero ciężki znój🤡 😄

Może objąć, bo poronienie poprzedza ciąża - czyli zasada zwrotu już nie przysługuje. Nie chodzi o ciąże utrzymaną tylko jakąkolwiek…

Niestety nie mam pojęcia co to takiego, trzeba rozmawiać z immunologiem.

Kto Cię tym razem wqrwil? 😄
Hej, może nie jasno się wyraziłam, pisząc wygodniejszej, chodziło mi raczej o zaopiekowanie kliniki plan i harmonogram starań, wiadomo, że im vitro , to nie landrynka po którą sięgamy , bo mamy ochotę.
Rozumiem bulwers, ale na prawdę nie chciałam umniejszyć staraniom z in vitro w tle...bardziej chodziło o to, że przekonałam się do tej metody, i jestem wykończona naturalnymi staraniami...
Teraz jak już namówiłam męża na nasienie jest kapkę lepiej z moim samopoczuciem, ale jak wyjdzie ok dalej będziemy się z tym kulać ....

Bardzo mi przykro, jeśli uraziłam Twoje emocje, uwierz, że to nie było moim celem, przepraszam, czasami trzeba 2 razy pomyśleć zanim się coś napisze, żeby nikogo nie urazić zbędnym słowem bądź nieodpowiednio dobranym , wiem że na temacie in vitro zjadłaś pewnie zęby ,a ja tak na prawdę jeszcze nie wiem o co chodzi, ale jednak każdy ma inną świadomość, ja jeszcze nie jestem na tym level.
Skromne przepraszam kieruje w Twoją stronę @hachette
 
reklama
Odezwę się jako ten przegryw od porażki ;-) - z Twojej dawnej wizji, oczywiście :-)
Zgadzam się, że na wszystko trzeba czasu. Też oznajmiłam mężowi 4 lata temu, że w razie czego - żadnego in vitro. Ale jakoś się wszystko zmieniło... W sumie nigdy nie byłam ani przeciw, ani za. Tutaj nauczyłam się patrzeć na to jak na jedną z metod leczenia, po prostu.
Natomiast po raz kolejny nie zgodzę się z określeniem o wygodniejszej opcji. Dyskusja już się odbywała w tym kontekście na temat IUI. I rozumiem powody podejścia tego typu, ale... ja tu nadal nie jestem w stanie zobaczyć wygody. W szczytowaniu z kubkiem w labo, kłuciem się co najmniej 2 razy dziennie, przyjmowaniem leków każdym otworem swojego ciała - a każdy z nich ma listę skutków ubocznych dłuższą niż książka telefoniczna, z rakiem na czele... I do tego jeszcze ogromne koszty. Ale rozumiem, że może to i wygodniejsze niż robienie owulaków i seks pod kalendarz. Może...
Już napisałam posta, który sprostował moje myślenie, a w zasadzie mój skrót myślowy, bardzo nie chce, żeby ktoś źle mnie zrozumiał, że tak spłacam starania in vitro....tymbardziej kobiety ciężarne , po takich przejściach itp. Ukłon w waszą stronę, może niedługo też stanę po tej samej stronie barykady, w sumie chodziło o to , że my wszystkie powinnyśmy być w ciąży od tak ,ale los nie rozdaje równo, ja jestem zmęczona staraniami liczeniem dni, potrzebuje planu, źle wyraziłam swoje myśli za co publiczne przepraszam.
 

Załączniki

  • 20230331_163702.jpg
    20230331_163702.jpg
    1,1 MB · Wyświetleń: 73
Ja bym nie nazwała ivf wygodniejszą opcją, ale często jedyną sensowną.
Tak, dla mnie wygodniejsza=ktoś za mnie dopilnuje terminów, badań itp i pojawi się świadomość, że zrobiłam wszyatko co było w mojej mocy i za x lat nie powiem sobie , że mogłam spróbować, a tego nie zrobiłam bo coś tam... Mój skrót myślowy trochę namieszał, nie chce gównoburzy, poza tym jestem laikiem.jeszcze w temacie ivf , więc nawet nie próbuje się wymądrzać czy coś, po prostu jestem trochę zrezygnowana tematem starań i wyszło jak wyszlo🤷‍♀️
Bardzo przepraszam wszystkie osoby dotknięte , moim nieoszlifowanym postem ....
Dużo emocji miałam od wczoraj, może powinnam pomyśleć dłużej nad tym jak piszę
 
To jeszcze dodam, bo ostatnio rozmawiałam na priv z jedną z Was. Te statystyki na stronach klinik, że 70 procent kobiet zachodzi w ciążę w pierwszej procedurze to też tak przez różowe okulary policzone. Bo znowu po pierwsze to jest per cała procedura, czyli stymulacja, punkcja, transfery wszystkich zarodków (jak ich było 6 to 6 transferów). Najczęściej te statystyki są liczone dla kobiet, u których udało się uzyskać co najmniej dwa zarodki - trust me, nie u wszystkich się niestety tyle uzyskuje za pierwszym razem. I znowu pytanie co autor rozumie przez "zachodzi w ciążę", bo to wcale nie oznacza żywego urodzenia.

Jeśli znacie angielski, wskaźnik żywych urodzeń per transfer na przestrzeni lat skorelowany z wiekiem matki:

To są takie dane "niemarketingowe".

I żeby nie było - nie piszę tego wszystkiego, żeby kogokolwiek zniechęcić - sama jestem w ciąży dzięki in vitro. Ale warto mieć realne pojęcie o tym jak to wygląda, żeby się bardzo boleśnie nie rozczarować. No i w świetle tych danych, to już nie wygląda jak "wygodny sposób zachodzenia w ciążę" ;-).
Bardzo ciekawe, dzięki.
 
Mój chłop mnie dzisiaj zaskoczył, bo rzucił mi tekstem, że on chyba w kwietniu zrobi sobie bardziej szczegółowe badania (w tym nasienia) :o Normalnie nie poznaję z kim ja żyję! Ale doceniam, że się zaangażował. Tylko powiedzcie czy to ma sens? Generalnie zastanawiam się nad sensem tych badań dlatego, że wstępne badania nasienia i wszystkie podstawowe badania krwi wyszły mu spoko. Wiemy, że problem jest po mojej stronie. Poza tym właśnie zaczął się 4 stymulowany cykl z 6. Co myślicie?
 
reklama
Co tam u Was, jak tam piąteczek?

Ja właśnie skończyłam pracę i czekam aż mąż skończy uczyć siostrzenice, to mnie zawiezie (autko w warsztacie 😢) do action po te piękna włóczkę, o której wiem dzięki @kicikocia 😍
Piątek intensywny, teraz odpoczywam.
Jak z autem? Jednak nie akumulator? Może pisałaś, ale chyba przegapiłam.
Włóczka jest czadowa. Chcę zobaczyć co z niej stworzysz :)
 
Do góry