reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcowe prawilne kreski 🌷☀️

Wygodniejszej 😂 Oj bardzo masz mylne pojęcie o ivf, dziewczyny wydają niejednokrotnie równowartość mieszkań a nawet domów bez sukcesu, ja akurat miałam mnóstwo szczęścia, ze udało mi się za pierwszym razem ale to się naprawdę rzadko zdarza. Poza tym nie ominęły mnie wizyty u lekarza co 2-3 dni przez miesiąc, codziennie zastrzyki w brzuch, dziennie brałam po 22 tabletki - większość z hormonami, prawie wpadłam w hiperstymulację jajników, przytyłam 3 kg, podziurawili mi jajniki pod narkozą i na koniec wywalilam 20 tysięcy złotych - No faktycznie w wuj wygoda 😄 cieszę się, ze musiałam się na to zdecydować, rozkładanie nóg przed mężem i ciąża naturalna to dopiero ciężki znój🤡 😄

Może objąć, bo poronienie poprzedza ciąża - czyli zasada zwrotu już nie przysługuje. Nie chodzi o ciąże utrzymaną tylko jakąkolwiek…

Niestety nie mam pojęcia co to takiego, trzeba rozmawiać z immunologiem.

Kto Cię tym razem wqrwil? 😄
Hej, może nie jasno się wyraziłam, pisząc wygodniejszej, chodziło mi raczej o zaopiekowanie kliniki plan i harmonogram starań, wiadomo, że im vitro , to nie landrynka po którą sięgamy , bo mamy ochotę.
Rozumiem bulwers, ale na prawdę nie chciałam umniejszyć staraniom z in vitro w tle...bardziej chodziło o to, że przekonałam się do tej metody, i jestem wykończona naturalnymi staraniami...
Teraz jak już namówiłam męża na nasienie jest kapkę lepiej z moim samopoczuciem, ale jak wyjdzie ok dalej będziemy się z tym kulać ....

Bardzo mi przykro, jeśli uraziłam Twoje emocje, uwierz, że to nie było moim celem, przepraszam, czasami trzeba 2 razy pomyśleć zanim się coś napisze, żeby nikogo nie urazić zbędnym słowem bądź nieodpowiednio dobranym , wiem że na temacie in vitro zjadłaś pewnie zęby ,a ja tak na prawdę jeszcze nie wiem o co chodzi, ale jednak każdy ma inną świadomość, ja jeszcze nie jestem na tym level.
Skromne przepraszam kieruje w Twoją stronę @hachette
 
reklama
Odezwę się jako ten przegryw od porażki ;-) - z Twojej dawnej wizji, oczywiście :-)
Zgadzam się, że na wszystko trzeba czasu. Też oznajmiłam mężowi 4 lata temu, że w razie czego - żadnego in vitro. Ale jakoś się wszystko zmieniło... W sumie nigdy nie byłam ani przeciw, ani za. Tutaj nauczyłam się patrzeć na to jak na jedną z metod leczenia, po prostu.
Natomiast po raz kolejny nie zgodzę się z określeniem o wygodniejszej opcji. Dyskusja już się odbywała w tym kontekście na temat IUI. I rozumiem powody podejścia tego typu, ale... ja tu nadal nie jestem w stanie zobaczyć wygody. W szczytowaniu z kubkiem w labo, kłuciem się co najmniej 2 razy dziennie, przyjmowaniem leków każdym otworem swojego ciała - a każdy z nich ma listę skutków ubocznych dłuższą niż książka telefoniczna, z rakiem na czele... I do tego jeszcze ogromne koszty. Ale rozumiem, że może to i wygodniejsze niż robienie owulaków i seks pod kalendarz. Może...
Już napisałam posta, który sprostował moje myślenie, a w zasadzie mój skrót myślowy, bardzo nie chce, żeby ktoś źle mnie zrozumiał, że tak spłacam starania in vitro....tymbardziej kobiety ciężarne , po takich przejściach itp. Ukłon w waszą stronę, może niedługo też stanę po tej samej stronie barykady, w sumie chodziło o to , że my wszystkie powinnyśmy być w ciąży od tak ,ale los nie rozdaje równo, ja jestem zmęczona staraniami liczeniem dni, potrzebuje planu, źle wyraziłam swoje myśli za co publiczne przepraszam.
 

Załączniki

  • 20230331_163702.jpg
    20230331_163702.jpg
    1,1 MB · Wyświetleń: 70
Ja bym nie nazwała ivf wygodniejszą opcją, ale często jedyną sensowną.
Tak, dla mnie wygodniejsza=ktoś za mnie dopilnuje terminów, badań itp i pojawi się świadomość, że zrobiłam wszyatko co było w mojej mocy i za x lat nie powiem sobie , że mogłam spróbować, a tego nie zrobiłam bo coś tam... Mój skrót myślowy trochę namieszał, nie chce gównoburzy, poza tym jestem laikiem.jeszcze w temacie ivf , więc nawet nie próbuje się wymądrzać czy coś, po prostu jestem trochę zrezygnowana tematem starań i wyszło jak wyszlo🤷‍♀️
Bardzo przepraszam wszystkie osoby dotknięte , moim nieoszlifowanym postem ....
Dużo emocji miałam od wczoraj, może powinnam pomyśleć dłużej nad tym jak piszę
 
To jeszcze dodam, bo ostatnio rozmawiałam na priv z jedną z Was. Te statystyki na stronach klinik, że 70 procent kobiet zachodzi w ciążę w pierwszej procedurze to też tak przez różowe okulary policzone. Bo znowu po pierwsze to jest per cała procedura, czyli stymulacja, punkcja, transfery wszystkich zarodków (jak ich było 6 to 6 transferów). Najczęściej te statystyki są liczone dla kobiet, u których udało się uzyskać co najmniej dwa zarodki - trust me, nie u wszystkich się niestety tyle uzyskuje za pierwszym razem. I znowu pytanie co autor rozumie przez "zachodzi w ciążę", bo to wcale nie oznacza żywego urodzenia.

Jeśli znacie angielski, wskaźnik żywych urodzeń per transfer na przestrzeni lat skorelowany z wiekiem matki:

To są takie dane "niemarketingowe".

I żeby nie było - nie piszę tego wszystkiego, żeby kogokolwiek zniechęcić - sama jestem w ciąży dzięki in vitro. Ale warto mieć realne pojęcie o tym jak to wygląda, żeby się bardzo boleśnie nie rozczarować. No i w świetle tych danych, to już nie wygląda jak "wygodny sposób zachodzenia w ciążę" ;-).
Bardzo ciekawe, dzięki.
 
Mój chłop mnie dzisiaj zaskoczył, bo rzucił mi tekstem, że on chyba w kwietniu zrobi sobie bardziej szczegółowe badania (w tym nasienia) :o Normalnie nie poznaję z kim ja żyję! Ale doceniam, że się zaangażował. Tylko powiedzcie czy to ma sens? Generalnie zastanawiam się nad sensem tych badań dlatego, że wstępne badania nasienia i wszystkie podstawowe badania krwi wyszły mu spoko. Wiemy, że problem jest po mojej stronie. Poza tym właśnie zaczął się 4 stymulowany cykl z 6. Co myślicie?
 
reklama
Co tam u Was, jak tam piąteczek?

Ja właśnie skończyłam pracę i czekam aż mąż skończy uczyć siostrzenice, to mnie zawiezie (autko w warsztacie 😢) do action po te piękna włóczkę, o której wiem dzięki @kicikocia 😍
Piątek intensywny, teraz odpoczywam.
Jak z autem? Jednak nie akumulator? Może pisałaś, ale chyba przegapiłam.
Włóczka jest czadowa. Chcę zobaczyć co z niej stworzysz :)
 
Do góry