reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Marcowe prawilne kreski 🌷☀️

Wiecie co, jeszcze pół roku temu postrzegałam in vitro jako porażkę.... teraz jako szanse czas potrafi namieszać w mózgu...
Zawsze się upierałam jak rodzic to naturalnie, jak zachodzić to do skutku. A teraz, wypatruje wygodniejszej opcji ... niezła przepaść, między tym jak kiedyś myślałam, chyba dorosłam....
Do wszystkiego trzeba
Odezwę się jako ten przegryw od porażki ;-) - z Twojej dawnej wizji, oczywiście :-)
Zgadzam się, że na wszystko trzeba czasu. Też oznajmiłam mężowi 4 lata temu, że w razie czego - żadnego in vitro. Ale jakoś się wszystko zmieniło... W sumie nigdy nie byłam ani przeciw, ani za. Tutaj nauczyłam się patrzeć na to jak na jedną z metod leczenia, po prostu.
Natomiast po raz kolejny nie zgodzę się z określeniem o wygodniejszej opcji. Dyskusja już się odbywała w tym kontekście na temat IUI. I rozumiem powody podejścia tego typu, ale... ja tu nadal nie jestem w stanie zobaczyć wygody. W szczytowaniu z kubkiem w labo, kłuciem się co najmniej 2 razy dziennie, przyjmowaniem leków każdym otworem swojego ciała - a każdy z nich ma listę skutków ubocznych dłuższą niż książka telefoniczna, z rakiem na czele... I do tego jeszcze ogromne koszty. Ale rozumiem, że może to i wygodniejsze niż robienie owulaków i seks pod kalendarz. Może...
 
reklama
Ja widzialam w Krakowie za 12 tys z groszem. Oczywiście to jest bez leków po transferze. A w Gyncentrum mają jakiś pakiet 6 transferow za 23 tyś z jakąś gwarancja w przypadku braku ciąży ze zwrotem jakiejś części środków, ale w to się już nie wczytywałam. @hachette ostatnio podawała, że cała procedurą u nich wyszła około 15 tys jeśli nic nie przekręciłam.
Tylko bierzcie pod uwagę co w pakietach liczą jako "gwarancja powodzenia" albo "ciąża". Bo we wszystkich, o których slyszalam wystarczy biochem, żeby odfajkowali, że ciąża była i gwarancja spełniona.

I druga sprawa pakiety 3 ivf w cenie 2 itp - zazwyczaj po dwóch nieudanych procedurach zmienia się klinikę i lekarza, żeby mieć świeże podejście.
 
Ostatnia edycja:
i zawsze przy invitro trzeba brać leki do końca ciąży?
Najdroższe leki przy ivf to te przy cyklu sztucznym - estradiol, progesteron itp atrakcje. Nie bierze się ich całą ciążę - odstawia zazwyczaj do 14tc. Ale są to koszty rzędu 600-800 PLN miesięcznie (zależy ile kto tego bierze) przez cały pierwszy trymestr.
 
To raczej nie ma co gdybać tylko iść do immunologa, który zlecił te badania i na pewno zleci jakieś leczenie :-))
Sama wykupiłam to badanie bo cały czas szukam przyczyn niepowodzeń. Byłam u kilku ginekologów to było całkowite olewanie i mówienie że nie mam przecież problemów z zajściem w ciążę bo zaszłam dwa razy (raz poronienie zatrzymane i raz biochem).
 
Sama wykupiłam to badanie bo cały czas szukam przyczyn niepowodzeń. Byłam u kilku ginekologów to było całkowite olewanie i mówienie że nie mam przecież problemów z zajściem w ciążę bo zaszłam dwa razy (raz poronienie zatrzymane i raz biochem).
To tak czy siak musisz znaleźć dobrego ginekologa, który weźmie pod uwagę immunologię i immunologa, który rozpisze badania i da zalecenia. Bez tego samo robienie tych badań immunologicznych nie ma sensu - to nie jest coś co będziesz w stanie leczyć bez recepty.
 
Tylko bierzcie pod uwagę co w pakietach liczą jako "gwarancja powodzenia" albo "ciąża". Bo we wszystkich, o których slyszalam wystarczy biochem, żeby odfajkowali, że ciąża była i gwarancja spełniona.

I druga sprawa pakiety 3 ivf w cenie 2 itp - zazwyczaj po dwóch nieudanych procedurach zmienia się klinikę i lekarza, żeby mieć świeże podejście.
Ale prze chujki!
Takich informacji sie na stronie nie znajdzie. Dobrze, że dziewczyny to piszecie.❤
 
Ale prze chujki!
Takich informacji sie na stronie nie znajdzie. Dobrze, że dziewczyny to piszecie.❤
To jak ze statystkami przy ivf…Publikowane są takie, które ładnie wyglądają, niestety.
Co do tego programu to ja nawet bym nie próbowała gdyby mój facet był młodszy, bo wiem, że z marszu by mnie odrzucili z uwagi na amh, więc tylko straciłabym nerwy…
 
Ale prze chujki!
Takich informacji sie na stronie nie znajdzie. Dobrze, że dziewczyny to piszecie.❤
To jeszcze dodam, bo ostatnio rozmawiałam na priv z jedną z Was. Te statystyki na stronach klinik, że 70 procent kobiet zachodzi w ciążę w pierwszej procedurze to też tak przez różowe okulary policzone. Bo znowu po pierwsze to jest per cała procedura, czyli stymulacja, punkcja, transfery wszystkich zarodków (jak ich było 6 to 6 transferów). Najczęściej te statystyki są liczone dla kobiet, u których udało się uzyskać co najmniej dwa zarodki - trust me, nie u wszystkich się niestety tyle uzyskuje za pierwszym razem. I znowu pytanie co autor rozumie przez "zachodzi w ciążę", bo to wcale nie oznacza żywego urodzenia.

Jeśli znacie angielski, wskaźnik żywych urodzeń per transfer na przestrzeni lat skorelowany z wiekiem matki:

To są takie dane "niemarketingowe".

I żeby nie było - nie piszę tego wszystkiego, żeby kogokolwiek zniechęcić - sama jestem w ciąży dzięki in vitro. Ale warto mieć realne pojęcie o tym jak to wygląda, żeby się bardzo boleśnie nie rozczarować. No i w świetle tych danych, to już nie wygląda jak "wygodny sposób zachodzenia w ciążę" ;-).
 
reklama
Apropo Salve na Szparagowej w Łodzi- mam kolejną złą opinie na temat leczenia niepłodności tam, piszę gdyby któraś rozważała to miejsce 🙂.
 
Do góry