Wierzę słońce, wierzę. Czasami się zastanawiam gdzie jest limit, ile może wziąć jeden człowiek na siebie i nieraz sama myślałam, ze już więcej nie jestem w stanie dźwignąć a później dostawałam kolejnego kopa w twarz. Nawet nie robiło się nigdy lepiej tylko ciągle i ciągle równia pochyła. Naprawdę rozumiem Twój stan odrętwienia, obojętności i takiego pozornego pogodzenia z sytuacją - pozorne, bo poczucie niesprawiedliwości towarzyszy stale. Najgorsze jest to, że niestety nie jestem w stanie ani Ci pomóc ani nawet Cię pocieszyć bo zwyczajnie sie nie da
Mam tylko nadzieję, że niedługo zaświeci dla Ciebie słońce, wygrzebiesz się z tego dołka i już wszystko będzie dobrze. Ale po tym wszystkim co przeszłaś przez ostatnie kilka lat wiem, ze nie będzie to ani łatwa ani szybka droga
przytulam Cię mocno i zawsze jestem dla Ciebie gdybys chciała pogadać