Rzeczywiście, rozsądnie będzie zostać w domu
W listopadzie wyszło mi IO, od razu zmiana diety na właściwszą i świadomą. Od grudnia meta. Nie każdy jest za nią jednak mi ruszyła jakieś procesy w organizmie. Do tego dołożyłam raz w tygodniu basen. I waga leci. Nawet jak na basen nie pójdę, to waga leci (na spokojnie, po pół kilo na tydzień albo i nic, ale ważne, że nie w górę). Mniej jem, lepiej. Więc jestem zachwycona, że w końcu coś drgnęło. Ubrania nie są opięte. To takie uczucie, że "wzięłam byka za rogi"
Wcześniej mimo sportu i żywienia nic a nic i ciągle byłam wzdęta, a co za tym idzie - zdołowana, nienawidziłam komentarzy "o przytyło się".