reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcowe prawilne kreski 🌷☀️

Powiem Wam, ze wolałabym nie znac tego uczucia II kresek i pozytywnej bety, do stycznia nie przeżywałam nieudanych cykli, a teraz ciężko mi przestać płakać i znaleźć siły, by znowu wstać i wierzyć, ze może się udać.
Bardzo mi przykro, nie mam żadnych mądrych słów, wiem, że żadne nie pomogą 😞. Bardzo mocno Ci życzę żeby się udało w końcu.
 
reklama
Rzeczywiście, rozsądnie będzie zostać w domu :)
W listopadzie wyszło mi IO, od razu zmiana diety na właściwszą i świadomą. Od grudnia meta. Nie każdy jest za nią jednak mi ruszyła jakieś procesy w organizmie. Do tego dołożyłam raz w tygodniu basen. I waga leci. Nawet jak na basen nie pójdę, to waga leci (na spokojnie, po pół kilo na tydzień albo i nic, ale ważne, że nie w górę). Mniej jem, lepiej. Więc jestem zachwycona, że w końcu coś drgnęło. Ubrania nie są opięte. To takie uczucie, że "wzięłam byka za rogi" :) Wcześniej mimo sportu i żywienia nic a nic i ciągle byłam wzdęta, a co za tym idzie - zdołowana, nienawidziłam komentarzy "o przytyło się".
O jak dobrze to znam. Ja tez mimo 7 dni na diecie, wreszcie brak wzdeć, ciężkości i sennosci. Tez byka za rogi chwycilam i do przodu. Dziś -1,9 kg pękam z dumy, choć wiadomo, to woda .
Eeeee zaszalałam zapisałam się na proga za 7 dni.
 
Ostatnia edycja:
Ja z góry przekreśliłam ten cykl. Owulacja puka do drzwi, a męża rozłożyła choroba. Ostatnio tak chory był chyba 2 lata temu. Rzadko chorujemy. Oprócz tego, że chory to zły jak diabli. Nawet na kwiecień nie będę zapisywać się na testowanie, bo po co. Do mojego odlicznika już wrzuciłam datę na kolejne testowanie.
Trzeba znowu podejść do tematu zadaniowo, wdrożyć projekt żyćko i iść dalej.
Tak, zadaniowe podejście pomaga, ale chyba do pewnego momentu. Myślę, że każda z nas ma prawo poczuć zwątpienie i wtedy wypełnianie „zadań” związanych ze staraniami jest coraz trudniejsze.
 
bardzo mi przykro, że tak się czujesz. Płacz i smutek to nic złego, to lepsze niż tłumienie w sobie emocji, ale pamiętaj, by się w tym nie pogrążać. Nie ma wyjścia jak tylko trzymać się tej iskierki nadziei, że w końcu się uda, otrzepac rajstopki i iść dalej jak czołg. Inaczej można oszaleć.

A jak sytuacja z mężem?
Je sumple, lepiej się odżywia, coś tam się sportowi… ale za to zaczął się moczyć w wannie 2 razy dziennie. Poprawy w libido nie widzę. Zobaczymy przy następnych płodnych… ale już na sama myśl, ze kolejny cykl przed nami i niewiadomo co będzie z tym seksem potęguje smutki :( i oczywiście wiedziałam, ze za późno już było teraz po pękniętym pęcherzyku, ale i tak nadzieja była
 
@Panda91, tulę mocno 😘 jak to @Bolilol napisała, otrzepujemy rajstopki i trzeba żyć dalej 😘
my za półtora miesiąca mamy wizytę w poradni genetycznej, zastanawiamy się czy w ogóle zrobią nam kariotypy, bo na to się w sumie nastawiliśmy, czy tylko konsultacja i do widzenia. Może ktoś był na nfz i się orientuje?
 
Je sumple, lepiej się odżywia, coś tam się sportowi… ale za to zaczął się moczyć w wannie 2 razy dziennie. Poprawy w libido nie widzę. Zobaczymy przy następnych płodnych… ale już na sama myśl, ze kolejny cykl przed nami i niewiadomo co będzie z tym seksem potęguje smutki :( i oczywiście wiedziałam, ze za późno już było teraz po pękniętym pęcherzyku, ale i tak nadzieja była
A ja Ci napiszę, że Cie podziwiam i jesteś mega silną laską, masz za sobą 4 lata starań i głównie jeszcze „ciągniesz” sama ten wózek. Uważam, że baaaardzo zasługujesz na tę ciążę i życzę Ci jej jak najszybciej, a jeśli los nie da Ci jej do końca 2023 to jest chujkiem jakich mało.
Nie poddawaj się proszę💪.
 
reklama
Może to będzie źle odebrane, ale moim zdaniem, podejście do inseminacji pozwala trochę wyluzować- nie ma spinki w ten i ten dzień, wielkich oczekiwań i zawiedzionych nadziei.
Umówiliśmy się, ze w maju podejdziemy do insemnacji, jeszcze majowke sobie damy na wyjeździe i jak nie pyknie, to inseminacja, mam nadzieje, ze w naszym przypadku będzie to sensowne, bo mamy problem z seksem i nasieniem.

A wiecie, czy z jednego zamrożonego nasienia można podjeść do inseminacji kilka razy czy lepiej zawsze świeże?
 
Do góry