reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcowe prawilne kreski 🌷☀️

reklama
Ty to czasami tak mądrze napiszesz, że aż mi brak słów ❤❤❤

Zgadzam się z każdym twoim słowem!
ja też się zgadzam 💕
Wiadomo w jednym miesiącu ktoś chce bardziej, w drugim mniej ale w niepłodności para jest razem (niezależnie od problemu).
U mnie też pierwszy rok to było na zasadzie ja chciałam mocno a on twierdził, że niedługo się uda. Nie udało się więc oboje zaczęliśmy się diagnozować. Oboje się wspieramy, pomagamy bo oboje mamy jeden cel. I mimo, że mój stary czasem marudził to szedł na usg, do lekarza czy na wyniki. Teraz wydaje mi się, że on się stara bardziej niż ja 🙈 i bardziej chce dziecka. Bo ja mam jakiś etap wypalenia ale jestem z nim ❤️ i po ponad 2 latach starań na chwilę obecną wydaje mi się, że niepłodność wzmocniła nasz związek bo wiem, że mogę zawsze na niego liczyć.
 
jeżeli tak jest, że jedna strona chce mniej, a druga strona staje na rzęsach, to rozwiązaniem jest powiedzenie wprost: "to dla mnie za dużo, przestań stawać na tych rzęsach, naprawdę nie dam rady, zmieniłem zdanie", a nie sabotowanie starań tej starającej się strony i jednocześnie pozwalanie jej na to

Moj mąż też chce mniej. Uda się to super, nie uda się, to super. Nie czułam jego wsparcia gdy latałam po lekarzach, było mi bardzo przykro i czułam się sama, ale wiedziałam, że nie rozumiał tego po prostu, ale jak nadchodził czas, że była potrzebna jego współpraca, to "wywiązywał się" ze swojej roli.
Do kliniki też poszedł tylko dla mnie, wiem o tym. Dlatego jak przyszły jego wyniki, to po rozmowie z lekarką i uświadomieniu mu jak jest źle i co by musiał robić, żeby była szansa na poprawę powiedziałam mu, że nie musi nic robić. Ze możemy nic z tym nie robić, popróbować jeszcze jakiś czas i dać sobie spokój, że nasze życie na tym nie straci i najważniejszy jest dla mnie on i jego komfort.

I on mi wtedy powiedział, że nie ma opcji. Ze ja od kilku miesięcy latam po lekarzach, biorę więcej tabletek niż jego babcia, ciągle coś liczę, czytam, ciągle na coś sikam, że widzi moje poświęcenie i teraz jego kolej.

On dalej chce mniej, dalej nie zmienił podejścia, ale z szacunku do mnie i mojego poświęcenia podjął próbę. Widzę, że sam czyta, np. zaczął korzystać z podkładki na kolana pod laptopa (nie mówiłam mu nic na ten temat).
Albo jak byliśmy u androloga: jak lekarz chciał mu zrobić USG to odmówił. Powiedział, że to nie jest dla niego komfortowe i nie chce tego badania. Lekarz powiedział, że nie będzie mógł nam pomóc w takim przypadku, że nie wypisze mu żadnych leków, dopóki się nie upewni na USG, że ma to sens. Wyszliśmy wtedy z gabinetu i czekaliśmy na wyniki badań krwi. Było mi bardzo ciężko, serce mi pękało, ale nie dawałam tego po sobie poznać i spokojnie powiedziałam mu, że nie musi tego robić, że poradzimy sobie bez leków, że ma nie robić nic wbrew sobie. Lekarz nas znów zawołał, wyniki wyszły słabe i powiedział, że wypisałby clo, ale bez usg nie może. I zapytał męża, czy zmienił zdanie. I on wtedy wstał i powiedział, że robimy to usg. Czy dlatego, że przez te pół godziny na korytarzu zaczął chcieć bardziej? No nie.

W całym tym moim wywodzie chodzi mi o to, że w staraniach para jest razem. Niezależnie od tego, czy któraś strona chce mniej. To musi być zespół i nie uda się, jeżeli jedna z osób będzie biegła z piłką w inna stronę niż do bramki. Jeżeli jedna strona sabotuje starania, to za wszelką cenę należy wyjaśnić dlaczego - czy to zmiana zdania, czy to jakaś blokada, nad którą trzeba popracować. Inaczej będzie to miało straszliwy wpływ na relację.
Jak dla mnie to ani zmiana zdania, ani blokada, po prostu inne podejście, ale też oczywiście egoizm, zdaję sobie z tego sprawę. Jest u nas jakaś poprawa w temacie, ale też wiem, że nie ma szansy żeby było jak u Was, masz wspaniałego męża, moim zdaniem 🙂.
 
ja też się zgadzam 💕
Wiadomo w jednym miesiącu ktoś chce bardziej, w drugim mniej ale w niepłodności para jest razem (niezależnie od problemu).
U mnie też pierwszy rok to było na zasadzie ja chciałam mocno a on twierdził, że niedługo się uda. Nie udało się więc oboje zaczęliśmy się diagnozować. Oboje się wspieramy, pomagamy bo oboje mamy jeden cel. I mimo, że mój stary czasem marudził to szedł na usg, do lekarza czy na wyniki. Teraz wydaje mi się, że on się stara bardziej niż ja 🙈 i bardziej chce dziecka. Bo ja mam jakiś etap wypalenia ale jestem z nim ❤️ i po ponad 2 latach starań na chwilę obecną wydaje mi się, że niepłodność wzmocniła nasz związek bo wiem, że mogę zawsze na niego liczyć.
tak właśnie mi się wydaje, że niepłodność jest ogromnym egzaminem dla związku, bardzo się cieszę, że go zdaliście 😍
 
Jak dla mnie to ani zmiana zdania, ani blokada, po prostu inne podejście, ale też oczywiście egoizm, zdaję sobie z tego sprawę. Jest u nas jakaś poprawa w temacie, ale też wiem, że nie ma szansy żeby było jak u Was, masz wspaniałego męża, moim zdaniem 🙂.
wiesz o swoim chłopie tyle, na ile go sprawdzono :) ja też nie spodziewałam się, że aż tak się zaangażuje, tzn. spodziewałam się, że podejmie próbę, ale byłam przekonana, że będę za nim biegać z tymi suplami, a tu sam pilnuje, a tego, że będzie jeszcze sam doczytywał, to zupełnie się nie spodziewałam :)

I mam wspaniałego męża. Bardzo się kochamy, szanujemy i dbamy o siebie. Mamy swoje wady i zalety, wzloty i upadki, na początku dużo przeszliśmy, droga była kręta, ale uważam, że mamy ogromne szczęście, że na siebie trafiliśmy :)
 
reklama
Mój mąż właśnie pyta kiedy będę robić pierwszy test ciążowy bo juz chce wiedzieć xD Grrrr! Nie mówiłam mu nic o wczorajszych plamkach krwi 😄 i chyba nie wytrzymam i se jebne wieczorem żeby zobaczyć biel 🤣
 
Do góry