reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcowe mamy 2022

Tak, to że kontrolują to to wiem:) Tylko zastanawialam się, czy przy takiej kontroli uda się obronić nieobecność jak będe na zajęciach np. dedykowanych dla kobiet w ciąży i lekarz się pod tym podpisze i wystawi to w zaleceniach:) Ja jestem takim przypadkiem, gdzie po moich zawirowaniach w ostatnich latach i trombofilii, lekarze chcą mnie wysłać na l4, a z drugiej strony mówią żeby się ruszać. Wiec nie wiem jak to zorganizować 🤷‍♀️
Oczywiście, że podpisze. Chodzisz na zajęcia związane z ciążą i twoim stanem więc jak najbardziej. Po prostu idziesz wtedy z karteczką i jakimś potwierdzeniem, że na takowe zajęcia chodzisz. Tak samo spacery to po prostu piszesz, że masz zalecenie od lekarza i w tym momencie byłaś na spacerze. Tyle 🙂 Ja miałam jedną kontrolę podczas zwolnienia, kiedy to miałam wypadek w pracy. Akurat byłam wtedy na wizycie prywatnej więc po prostu przedstawiłam paragon i tyle.
 
reklama
Aktualnie chyba w dobie pandemii jest mało kontroli. Sąsiadka od pół roku w domu na jakieś problemy zdrowotne i ani razu u niej nie byli :D czasami podobno dzwonią i pytają czy jest się w domu. Szwagierka dwa razy była na L4 w ciąży zaraz od samego początku i nie miała kontroli :D
To oby tak faktycznie było 😊😊
 
Serio to aż taka prawie kwarantanna? ☺️Ja jeszcze pracuje i planuje przynajmniej do prenatalnych pracować...ale nie zamierzam w domu siedzieć tylko właśnie w drugim trymestrze na jakies zajęcia dla ciężarnych się zapisać, odwiedzać częściej babcie, wybierac się na targ itp....oni serio robią kontrolę od 2 trymestru?
Ja wyjadę na wieś do rodziny na 3-4 dni pobyć na łonie natury to muszę to zgłaszać?
nie dajmy się zwariować, nie słyszałam żeby jakiejkolwiek ciężarnej zus robił kontrolę. Jak już to jak ktoś jest podejrzanie dlugo na L4 a ciaza wiadomo z góry ile będzie maksymalnie trwać, przecież nie każą żadnej ciężarnej zapie*dalac do pracy ... jedyne co zus robi to stara się np obniżyć wysokosc zasiłku maciezynskiego - to tyle jeśli chodzi o ciężarne.
 
Dziewczyny, a jak to jest z tym wynagrodzeniem chorobowym? Zakład pracy zatrudnia więcej niż 20 osób więc będzie wypłacał mi pracodawca wszystko. I jak mam to liczyć? Bo zestrony zrozumiałam, że mam wziąć kwoty brutto z 12 miesięcy i od tego odjąć podatek 13.71? I tyle dostanę na czysto? Bo już totalnie głupieję....
 
nie dajmy się zwariować, nie słyszałam żeby jakiejkolwiek ciężarnej zus robił kontrolę. Jak już to jak ktoś jest podejrzanie dlugo na L4 a ciaza wiadomo z góry ile będzie maksymalnie trwać, przecież nie każą żadnej ciężarnej zapie*dalac do pracy ... jedyne co zus robi to stara się np obniżyć wysokosc zasiłku maciezynskiego - to tyle jeśli chodzi o ciężarne.
Robi ZUS wiele kontroli ciężarnym. Niestety. Tak jak pisałam, w przypadku gdy ktoś jest przedsiębiorcą kontrolują czy przypadkiem w trakcie L4 nie pracujesz.
 
nie dajmy się zwariować, nie słyszałam żeby jakiejkolwiek ciężarnej zus robił kontrolę. Jak już to jak ktoś jest podejrzanie dlugo na L4 a ciaza wiadomo z góry ile będzie maksymalnie trwać, przecież nie każą żadnej ciężarnej zapie*dalac do pracy ... jedyne co zus robi to stara się np obniżyć wysokosc zasiłku maciezynskiego - to tyle jeśli chodzi o ciężarne.
No moja znajoma miała dwie...umowa na czas nieokreślony ( chyba 5 lat pracy w jednym miejscu) i wcześniej na L4 nie bywała. Więc uwierz mi, że są kontrole...fakt faktem częściej są kontrole tych co się zatrudniają i zaraz idą na L4 natomiast niestety kontrola może się zdarzyć 🙂
 
Jeśli będzie wszystko ok to w 8 miesiącu.


A jeśli to nie jest zbyt osobiste pytanie, jaki stopień autyzmu ma Twoja córka? Pracuję z dziećmi i jedno z nich ma bardzo widoczny w zachowaniu, aczkolwiek rodzice udają, że wszystko jest ok i nie zwracają uwagi na jego ograniczenia. Na to że jednak nie jest w stanie robić wszystkiego tego co inne dzieci i on przez to się mega stresuje. Nie wiem co mogę więcej zrobić dla niego, chociaż widzę ogromną różnicę w naszej dwuletniej współpracy i jestem dumna z siebie, że pomagam mu chociaż tak 🙂
Autyzm nie ma w sumie stopni. :) I możesz pytać, ja nie mam problemu z rozmawianiem o tym. Na co dzień ochotniczo pomagam rodzicom, którzy są gdzieś na początku drogi i dostają mój numer od znajomych, od terapeutów z ośrodka (wyraziłam na to zgodę, chyba zostałam ochotniczym punktem konsultacyjnym :D), pomagam z wyborem przedszkola itd.
Córka nie ma niepełnosprawności intelektualnej prawdopodobnie (badanie będzie miała za jakieś pół roku - rok), funkcjonuje całkiem dobrze, ale bardzo widocznie odstaje od innych dzieci. :) Kiedy ją diagnozowaliśmy miała zdiagnozowany głęboki autyzm wczesnodziecięcy z prawdopodobnie upośledzeniem umysłowym w stopniu znacznym lub głębokim. W tej chwili w porównaniu funkcjonuje naprawdę świetnie i jest w pełni komunikatywna. Ma typowe dla ASD problemy, ale radzi sobie całkiem nieźle i całkiem dobrze rokuje. Nie wiemy, czy będzie samodzielna w przyszłości, ale być może przy asyście będzie wiodła dziwne, szalone, kłopotliwe ale całkiem niezłe życie. :D
Jeśli chodzi o rodziców - spotkałam wiele różnych. Jest mnóstwo rodziców, którzy wypierają i zaprzeczają. U psychiatry spotkałam rodziców z 5-cio latkiem, z którym nie było w ogóle kontaktu, nie mówił, no nic, patrzył w ścianę i stukał stopą w podłogę. I rodzice mieli nadzieję "że wyrośnie" i nagle się obudzili, że chyba jednak nie wyrośnie. Są też rodzice, których dziecko "na pewno nie ma autyzmu, bo jest NORMALNE", bo ich dziecko "nie może przecież być NIENORMALNE", a i "rozwija się we własnym tempie". ;) Znam kobietę, która już 3 lata w sądzie walczy z byłym mężem, który robi wszystko, by dziecku unieważnić orzeczenie o niepełnosprawności. Który podważa decyzję psychiatrów, biegłych psychiatrów, terapeutów. Bo jego dziecko jest "normalne", tylko "psychiczna matka robi z niego wariata" i "on nie będzie miał syna w szkole specjalnej, bo to wstyd". Ona go zapisuje na terapię, a on wypisuje. I tak w koło.
Rodzice są przeróżni. Moja mama pracuje w przedszkolu państwowym i ma ten sam cyrk. Ty pracujesz w przedszkolu? Czy to starsze dzieci? Dużo tych rodziców budzi się, jak z zerówki dzieci przechodzą do I klasy i nagle są koszmarnie w tyle i nauczyciel im zwraca uwagę, że dziecko bardzo odstaje albo nawet może nie dostać promocji.
Jedyne co możesz chyba zrobić to:
- koniecznie bez świadków tzn innych rodziców (bo to krępujące i wstyd w końcu ;) ) spróbować porozmawiać z rodzicem na temat problemów, trudności jego dziecka, zwrócić na nie uwagę, spytać, czy w domu rodzice też to zaobserwowali, delikatnie zasugerować, że dziecko może mieć zaburzenia rozwoju i warto by było skonsultować je ze specjalistą,
- zaproponować wizytę w poradni psychologiczno-pedagogicznej w celu konsultacji (rodziców mniej to przeraża niż "proszę iść z dzieckiem do psychiatry", bo wiadomo, psychiatra leczy świrów, a ich dziecko jest normaaaalne),
- zaproponować wizytację psychologa w przedszkolu, aby psycholog mógł poobserwować dziecko w ciągu normalnego dnia i wydać opinię (da się to załatwić u dyrekcji, przychodzi psycholog z poradni psych-ped).
Jeśli to nie jest takie mega opóźnienie i ewidentnie grubo "nie halo", tylko jak opisujesz "nie jest w stanie robić wszystkiego tego co inne dzieci i on przez to się mega stresuje" i to główny problem, to może chłopiec po prostu wymaga więcej wsparcia. Jest też coś takiego jak "zagrożenie niedostosowaniem społecznym" i to też orzeka komisja w poradni psychologiczno-pedagogicznej. Możesz porozmawiać z rodzicami o deficytach dziecka, na osobności beż świadków w postaci innych rodziców, o jego problemach, co powinien już robić, a czego nie robi itd. Zwrócić uwagę, że być może dziecko potrzebuje większej pomocy niż jego rówieśnicy i że dzięki wizycie w poradni psychologiczno-pedagogicznej i badaniu tam, mógłby dostać opinię o potrzebie dodatkowych zajęć (np. rewalidacyjnych, logopedycznych, pedagogicznych), na których mógłby nadrabiać braki, a także być może otrzyma specjalnego nauczyciela wspomagającego, który będzie w grupie od tego, by skupić się na nim i wspierać go tak, by nadążał za grupą oraz mógł się rozwijać w odpowiedni sposób. I tak dalej. Za wiele ogólnie nie możesz zrobić, o ile rodzice nie będą chętni do przejrzenia na oczy. :)
 
Autyzm nie ma w sumie stopni. :) I możesz pytać, ja nie mam problemu z rozmawianiem o tym. Na co dzień ochotniczo pomagam rodzicom, którzy są gdzieś na początku drogi i dostają mój numer od znajomych, od terapeutów z ośrodka (wyraziłam na to zgodę, chyba zostałam ochotniczym punktem konsultacyjnym :D), pomagam z wyborem przedszkola itd.
Córka nie ma niepełnosprawności intelektualnej prawdopodobnie (badanie będzie miała za jakieś pół roku - rok), funkcjonuje całkiem dobrze, ale bardzo widocznie odstaje od innych dzieci. :) Kiedy ją diagnozowaliśmy miała zdiagnozowany głęboki autyzm wczesnodziecięcy z prawdopodobnie upośledzeniem umysłowym w stopniu znacznym lub głębokim. W tej chwili w porównaniu funkcjonuje naprawdę świetnie i jest w pełni komunikatywna. Ma typowe dla ASD problemy, ale radzi sobie całkiem nieźle i całkiem dobrze rokuje. Nie wiemy, czy będzie samodzielna w przyszłości, ale być może przy asyście będzie wiodła dziwne, szalone, kłopotliwe ale całkiem niezłe życie. :D
Jeśli chodzi o rodziców - spotkałam wiele różnych. Jest mnóstwo rodziców, którzy wypierają i zaprzeczają. U psychiatry spotkałam rodziców z 5-cio latkiem, z którym nie było w ogóle kontaktu, nie mówił, no nic, patrzył w ścianę i stukał stopą w podłogę. I rodzice mieli nadzieję "że wyrośnie" i nagle się obudzili, że chyba jednak nie wyrośnie. Są też rodzice, których dziecko "na pewno nie ma autyzmu, bo jest NORMALNE", bo ich dziecko "nie może przecież być NIENORMALNE", a i "rozwija się we własnym tempie". ;) Znam kobietę, która już 3 lata w sądzie walczy z byłym mężem, który robi wszystko, by dziecku unieważnić orzeczenie o niepełnosprawności. Który podważa decyzję psychiatrów, biegłych psychiatrów, terapeutów. Bo jego dziecko jest "normalne", tylko "psychiczna matka robi z niego wariata" i "on nie będzie miał syna w szkole specjalnej, bo to wstyd". Ona go zapisuje na terapię, a on wypisuje. I tak w koło.
Rodzice są przeróżni. Moja mama pracuje w przedszkolu państwowym i ma ten sam cyrk. Ty pracujesz w przedszkolu? Czy to starsze dzieci? Dużo tych rodziców budzi się, jak z zerówki dzieci przechodzą do I klasy i nagle są koszmarnie w tyle i nauczyciel im zwraca uwagę, że dziecko bardzo odstaje albo nawet może nie dostać promocji.
Jedyne co możesz chyba zrobić to:
- koniecznie bez świadków tzn innych rodziców (bo to krępujące i wstyd w końcu ;) ) spróbować porozmawiać z rodzicem na temat problemów, trudności jego dziecka, zwrócić na nie uwagę, spytać, czy w domu rodzice też to zaobserwowali, delikatnie zasugerować, że dziecko może mieć zaburzenia rozwoju i warto by było skonsultować je ze specjalistą,
- zaproponować wizytę w poradni psychologiczno-pedagogicznej w celu konsultacji (rodziców mniej to przeraża niż "proszę iść z dzieckiem do psychiatry", bo wiadomo, psychiatra leczy świrów, a ich dziecko jest normaaaalne),
- zaproponować wizytację psychologa w przedszkolu, aby psycholog mógł poobserwować dziecko w ciągu normalnego dnia i wydać opinię (da się to załatwić u dyrekcji, przychodzi psycholog z poradni psych-ped).
Jeśli to nie jest takie mega opóźnienie i ewidentnie grubo "nie halo", tylko jak opisujesz "nie jest w stanie robić wszystkiego tego co inne dzieci i on przez to się mega stresuje" i to główny problem, to może chłopiec po prostu wymaga więcej wsparcia. Jest też coś takiego jak "zagrożenie niedostosowaniem społecznym" i to też orzeka komisja w poradni psychologiczno-pedagogicznej. Możesz porozmawiać z rodzicami o deficytach dziecka, na osobności beż świadków w postaci innych rodziców, o jego problemach, co powinien już robić, a czego nie robi itd. Zwrócić uwagę, że być może dziecko potrzebuje większej pomocy niż jego rówieśnicy i że dzięki wizycie w poradni psychologiczno-pedagogicznej i badaniu tam, mógłby dostać opinię o potrzebie dodatkowych zajęć (np. rewalidacyjnych, logopedycznych, pedagogicznych), na których mógłby nadrabiać braki, a także być może otrzyma specjalnego nauczyciela wspomagającego, który będzie w grupie od tego, by skupić się na nim i wspierać go tak, by nadążał za grupą oraz mógł się rozwijać w odpowiedni sposób. I tak dalej. Za wiele ogólnie nie możesz zrobić, o ile rodzice nie będą chętni do przejrzenia na oczy. :)
Dzięki za rady 🙂 Chłopiec jest już w czwartej klasie, więc jest duży. Nauczanie ma domowe (podejrzewam, że ktoś już zwrócił uwagę na to, że nie da rady w szkole tradycyjnej). To co ja zauważyłam to brak kontaktu wzrokowego, tiki, bujanie się i mega wrażliwość na dźwięk, ciemność, hałas, problemy sensoryczne. I praktycznie w ogóle nie mówi. W sensie do mnie, bo w domu może mówi. Pogadam z rodzicami we wrześniu.
A tak w ogóle to musisz być mega dzielną babką 🥰
 
Dziewczyny, powiedzcie mi jak to jest z tymi L4 i kontrolą zus. W ciąży raczej chyba dostaje się zwolnienie tzw. chodzące, ale co tak naprawdę możemy przez to rozumieć? Chodzi np. o taka sytuację, że lekarz daje zwolnienie kobiecie, która ma bardzo stresująca pracę, albo warunki nie są dostosowane dla kobiet w ciąży i ta idzie na zwolnienie. Natomiast lekarz w zaleceniach mówi, że proszę chodzić na spacery, na basen, utrzymać umiarkowana aktywność itp. I co wtedy, gdy kobiety w domu nie będzie a zus zapuka do drzwi?:) Jest się czego obawiać? Jest to jakoś do obronienia? Może mialyscie albo znacie takie przypadki?;)
Ja w poprzedniej ciąży miałam l4 ze względu że stojąca praca i fizyczna. Kontroli ZUS nie miałam wcale, ale na spacery czy do sklepu chodziłam, chociaż mamy spore podwórko, więc raczej siedziałam na podwórku niż na spacery chodziłam. Ale do sklepu to normalnie szłam.
 
reklama
Dzięki za rady 🙂 Chłopiec jest już w czwartej klasie, więc jest duży. Nauczanie ma domowe (podejrzewam, że ktoś już zwrócił uwagę na to, że nie da rady w szkole tradycyjnej). To co ja zauważyłam to brak kontaktu wzrokowego, tiki, bujanie się i mega wrażliwość na dźwięk, ciemność, hałas, problemy sensoryczne. I praktycznie w ogóle nie mówi. W sensie do mnie, bo w domu może mówi. Pogadam z rodzicami we wrześniu.
A tak w ogóle to musisz być mega dzielną babką 🥰
Są też inne zaburzenia jak mutyzm, mutyzm wybiórczy, afazja psychomotoryczna itd - ale tym zajmuje się już psychiatra. Ja nie jestem kompetentna. Z opisu widać rzeczywiście cechy dziecka ze spektrum autyzmu oraz na pewno zaburzenia integracji sensorycznej. Bardzo przykre, że rodzice tego nie widzą. :( Nawet nie łączą faktu, że przecież z jakiegoś powodu ma nauczanie domowe (pewnie chodzi Ci o indywidualne?). Straszne. Biedne dziecko i jego szkoda, bo nie otrzymuje pomocy, której bardzo potrzebuje. Szkoda, że rodzice nie patrzą w przyszłość i nie myślą o życiu tego dziecka. Jak sobie poradzi potem? A po 8. klasie co niby planują? Chcą go zamknąć na całe życie samego w domu? Bardzo, bardzo smutne.
Najgorsze, że gdyby dostał pomoc na czas, pewnie jeszcze w przedszkolu, to być może teraz byłby specyficznym, ale nieźle funkcjonującym dzieckiem, które normalnie by w szkole chodziło na zajęcia z rówieśnikami. Tacy rodzice działają na szkodę tak naprawdę i odbierają dziecku możliwość na normalne życie teraz i w dorosłości. Bardzo przykre.
Powodzenia. Ja bym chyba nie mogła pracować jako nauczyciel, bo nie wytrzymywałabym psychicznie, że nie mogę pomóc. Sto razy bardziej wolałabym w szkole specjalnej jako nauczyciel pracować czy terapeuta. Bo tam są dzieci, którym można pomóc i których rodzice chcą pomocy.
Nic bardziej mnie nie drażni niż rodzice, którzy pomocy nie chcą i wolą skazać dziecko na tragiczne życie. Wiem, że nie robią tego świadomie najczęściej, ale zabiłaby mnie moja bezradność. Współczuję. :(
I dzięki. :) Robię to, co muszę. Takie wylosowałam karty w życiu i takimi gram. :D Kocham moje dziecko. I w sumie nic więcej chyba nie trzeba dodawać. :) Kocham ją i jest dla mnie najważniejsza. I nigdy nie będzie dla mnie powodem do wstydu.
 
Do góry