reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcowe mamy 2021

No ja jestem też z tych krzyczących. Na szczęście mieszkam na wiosce i tu jest to społecznie akceptowalne. 🤪Uważam, że nie w każdej sytuacji da się tłumaczyć czego wolno, a czego nie.
Pamiętam jak jeszcze mieszkałam w mieście, to skarcenie psa (nie mówię o zachowaniach patologicznych) było krzywo odbierane. A tu jak sąsiadce trzylatek uciekł na drogę, to wzięła za kołnierz i w tyłek dostał, bo to nie był moment na tłumaczenia.
Przyznaję się, że i ja wprałam Tomkowi na tylek, jak czysto dla zabawy lał psa kijem 😅 tez uznalam, ze nie ma czasu na tlumaczenie jak pies juz skuczał 😅 i z dwa razy zwyczajnie mu oddałam pacnięcie w buzie, bo juz sama nie wiedzialam co zadziala, ciagle bije wszystkich wkolo. Wiadomo ze nie mocno go pacnelam! Byl jedynie zdziwiony, teraz wydaje mi sie ze juz mnie nie bije, chyba ze sie zapomni przy zabawie i w euforii sie zamachnie. Nie wiem czy to dlatego ze mu wtedy oddalam, czy tlumaczenia poskutkowaly.

Tak jak pisalam wyzej - czesto sie zastanawiam co nalezy robic, jak wychowywac i czy dobrze to robie i testuje co zadziala.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Przyznaję się, że i ja wprałam Tomkowi na tylek, jak czysto dla zabawy lał psa kijem 😅 tez uznalam, ze nie ma czasu na tlumaczenie jak pies juz skuczał 😅 i z dwa razy zwyczajnie mu oddałam pacnięcie w buzie, bo juz sama nie wiedzialam co zadziala, ciagle bije wszystkich wkolo. Wiadomo ze nie mocno go pacnelam! Byl zdziwiony ze hej, teraz wydaje mi sie ze juz mnie nie bije, chyba ze sie zapomni przy zabawie i w euforii sie zamachnie. Nie wiem czy to dlatego ze mu wtedy oddalam, czy tlumaczenia poskutkowaly.

Tak jak pisalam wyzej - czesto sie zastanawiam co nalezy robic, jak wychowywac i czy dobrze to robie i testuje co zadziala.
Ja jestem z pokolenia, które było bite. Co prawda nie dostawałam lania często, ale pamiętam je wszystkie. I tak kiedyś dostałam za jakąś złą ocenę, to było złe i bezsensu, ale trzy razy dostałam słusznie i nawet jak byłam srajtuchem to nie polemizowałam, tzn. ucieczka z przedszkola i samodzielny powrót do domu(a matką włosy z głowy rwała), kolejny raz jak się schowałam babci dla zabawy na pół dnia i trzeci jak mając trzy lata poszłam na pastwisko i przyprowadziłam sobie konia. Wiem, że w tych sytuacjach tłumaczenie nic by nie dało.
Będąc w ciąży dużo słuchałam prof. Vetulaniego (neurobiolog) I on przedstawiał wpływ kar cielesnych na umysł i późniejsze funkcjonowanie mózgu, a co za tym idzie o człowieka. Sam oddał dziecko do szkoły w USA, gdzie były takie kary, z tym że miały być one wykonywane tylko przez dyrektora i po uprzednim zapoznaniu ze sprawą. On to tłumaczył w ten sposób, że to był jasny przekaz, nie pozostawiający traum, bo gorszą rzeczą jest dręczenie psychiczne, kiedy np. nauczyciel nie może ukarać ucznia i dać upust swoim emocjom, natomiast nieświadomie go mobbinguje.
Obserwowałam też mojego kota. Remek próbował zbyt mocno ingerować w jego przestrzeń. Kot go pacnął, sekunda płaczu i po sprawie. Dalej kocha kota, ale już go nie maltretuje.
 
To dla mnie 3 lub 4 lata nie wchodzą w grę, bo chcąc mieć trójkę dzieci, pierwsze mając w wieku 29 lat i nie chcąc rodzić po 35rż lub max 36rż to muszę się sprężać 😅 poza tym też chcę, żeby różnica była mała, żeby były większe szanse, że będą się trzymać w kupie. Jestem jedynaczką i teraz w dorosłym wieku bardzo brakuje mi rodzeństwa, dlatego też mam takie parcie na dzieci 😅

To ja mam plan wyrobić sie przed 40 😂

Mam pytanie: jak radzicie sobie z wymuszaniem i płaczem (tzw. kontrolującym wasze nerwy)? Mój od kiedy chodzi do żłobka, zaczął na mnie testy. Generalnie wszystko jest na nie, nawet jak noszę to źle. Przy innych zachowuje się super, a przy mnie beczy i beczy. Serio zaczęło mnie to zastanawiać, bo z jednej strony wprowadza mnie to w poczucie winy, a z drugiej życie to nie tylko zabawa. A poza tym mogą iść za tym jakieś błędy wychowawcze. Jestem na etapie olewania jego stęków (oczywiście tych udawnych), ale nie wiem czy to dobra metoda.

Przy mamie dzieci zachowują sie najgorzej, jest mnóstwo artykułów psychologicznych na ten temat. Przy mamie dziecko czuje sie bezpiecznie i odreagowuje wszystkie bodźce w ciagu dnia, to ze w żłobku było super to był wysiłek dla dziecka i mama 'zbiera' za to. Moja trzylatka w drodze ze żłobka potrafi mi urządzić takie jazdy, że hej... Ale jak juz to wszystko z siebie wyrzuci to wraca moja slodka dziewczynka. Ja wtedy wyobrazam sobie, ze w tym malym mózgu nastepuje zwarcie (takie z dymem, zeby było bardziej obrazowo) i po prostu czekam az przejdzie, nie biorę tego do siebie.

 
Widze ze nie moge pisac na fprum po nocach zmeczona, bo teraz jak sie czytam to brzmi jakbym maltretowala wlasne dziecko. Nie, bron Boze. Za psa dostal pacniecie w pampersa tak ze nie poczul bólu, byl zdziwiony i tyle odwrocil sie z wzrokiem "he?". A z pacnieciem w buzie chodzilo mi o to, zeby musial tak samo jak ja awaryjnie zmruzyc oczy, nie zdzieliłam go liściem w policzek..Nie zlałam go ręką znad głowy, nie płakał z bólu, nie miał śladów bicia 🤦‍♀️
Naprawde musze czytac przed wyslaniem co pisze i jak to brzmi.
 
Widze ze nie moge pisac na fprum po nocach zmeczona, bo teraz jak sie czytam to brzmi jakbym maltretowala wlasne dziecko. Nie, bron Boze. Za psa dostal pacniecie w pampersa tak ze nie poczul bólu, byl zdziwiony i tyle odwrocil sie z wzrokiem "he?". A z pacnieciem w buzie chodzilo mi o to, zeby musial tak samo jak ja awaryjnie zmruzyc oczy, nie zdzieliłam go liściem w policzek..Nie zlałam go ręką znad głowy, nie płakał z bólu, nie miał śladów bicia 🤦‍♀️
Naprawde musze czytac przed wyslaniem co pisze i jak to brzmi.
Ja wiedziałam o co ci chodzi, więc spokojnie. A jeżeli chodzi o krzyk, to jest krzyk I krzyk. Pierwszy jest furiata, drugi Włocha. Denerwuje mnie takie napominanie, bo są na świecie ludzie ekspresyjni, głośni i wbrew pozorom odważni i szczęśliwi.
 
To ja mam plan wyrobić sie przed 40 😂



Przy mamie dzieci zachowują sie najgorzej, jest mnóstwo artykułów psychologicznych na ten temat. Przy mamie dziecko czuje sie bezpiecznie i odreagowuje wszystkie bodźce w ciagu dnia, to ze w żłobku było super to był wysiłek dla dziecka i mama 'zbiera' za to. Moja trzylatka w drodze ze żłobka potrafi mi urządzić takie jazdy, że hej... Ale jak juz to wszystko z siebie wyrzuci to wraca moja slodka dziewczynka. Ja wtedy wyobrazam sobie, ze w tym malym mózgu nastepuje zwarcie (takie z dymem, zeby było bardziej obrazowo) i po prostu czekam az przejdzie, nie biorę tego do siebie.

Czytałam o tym i jest to pocieszające, choć cały czas się zastanawiam jak nasi rodzice, dziadkowie radzili sobie z obowiązkami domowymi, których było znacznie więcej. Mi Remek nie pozwala nawet podłogi umyć 🤪
 
Ale mimo, że mam plan na jego aktualne buntyt o i tak jak mi momentami histeryzuje co 5-10 minut przez pol dnia, to zastanawiam się czy nie robie jakichs bledów wychowawczych. Ale cieszy mnie to, ze jestesmy z męzem dosc zgodni i jak jeden czegos zabrania to drugi chocby sie nie do konca z tym zgadzal, to tez obiera taką postawe zeby dziecku sieki w mózgu nie robic. I nawet jak się żremy miedzy sobą to staramy sie zeby widzial ze i tak sie kochamy np. "cichutko, tata śpi", "mama teraz je, chodz, pobawisz sie z tatą", "nie wolno bić mamy, bo to boli, zrób jej cacy", "pokaż tacie jaki piekny rysunek zrobiles" itd.

Anastazja tez sie buntuje, ogólnie też okazuje nerwy, jak coś nie idzie po jej myśli to rzuca rzeczami, rzuca się, krzyczy, albo chce bić. Podejrzewam ze część zachowań widziala w żłobku. Staram się uczyć ze ma prawo być zła ale nie okazywać w tak ekspresyjny sposób bo może komuś zrobić krzywdę albo sobie. Ciężko jest czasem, bo sama się denerwuje, ale ja krzykiem swoim nic nie zdziałam. Jakoś próbuje ją przytulić mocno i w ten sposób rozładować gniew.
Masakryczny etap się zaczyna.
 
Ja jestem z pokolenia, które było bite. Co prawda nie dostawałam lania często, ale pamiętam je wszystkie. I tak kiedyś dostałam za jakąś złą ocenę, to było złe i bezsensu, ale trzy razy dostałam słusznie i nawet jak byłam srajtuchem to nie polemizowałam, tzn. ucieczka z przedszkola i samodzielny powrót do domu(a matką włosy z głowy rwała), kolejny raz jak się schowałam babci dla zabawy na pół dnia i trzeci jak mając trzy lata poszłam na pastwisko i przyprowadziłam sobie konia. Wiem, że w tych sytuacjach tłumaczenie nic by nie dało.
Będąc w ciąży dużo słuchałam prof. Vetulaniego (neurobiolog) I on przedstawiał wpływ kar cielesnych na umysł i późniejsze funkcjonowanie mózgu, a co za tym idzie o człowieka. Sam oddał dziecko do szkoły w USA, gdzie były takie kary, z tym że miały być one wykonywane tylko przez dyrektora i po uprzednim zapoznaniu ze sprawą. On to tłumaczył w ten sposób, że to był jasny przekaz, nie pozostawiający traum, bo gorszą rzeczą jest dręczenie psychiczne, kiedy np. nauczyciel nie może ukarać ucznia i dać upust swoim emocjom, natomiast nieświadomie go mobbinguje.
Obserwowałam też mojego kota. Remek próbował zbyt mocno ingerować w jego przestrzeń. Kot go pacnął, sekunda płaczu i po sprawie. Dalej kocha kota, ale już go nie maltretuje.

Też jestem z tego pokolenia, matka prała mnie laczkiem, pasem i przyznam że nie robiło to na mnie wrażenia żadnego, jak dostałam "liścia" w twarz, to zostawiło na mnie dość porządny uraz psychiczny. Nie wiem co robić jak Anastazja jest zła, ale nie chce jej bić. Sądzę że to nic nie da, zresztą nie umiem jej skrzywdzić. Chce jakoś inaczej panować nad jej złością.
 
reklama
Ale mimo, że mam plan na jego aktualne buntyt o i tak jak mi momentami histeryzuje co 5-10 minut przez pol dnia, to zastanawiam się czy nie robie jakichs bledów wychowawczych. Ale cieszy mnie to, ze jestesmy z męzem dosc zgodni i jak jeden czegos zabrania to drugi chocby sie nie do konca z tym zgadzal, to tez obiera taką postawe zeby dziecku sieki w mózgu nie robic. I nawet jak się żremy miedzy sobą to staramy sie zeby widzial ze i tak sie kochamy np. "cichutko, tata śpi", "mama teraz je, chodz, pobawisz sie z tatą", "nie wolno bić mamy, bo to boli, zrób jej cacy", "pokaż tacie jaki piekny rysunek zrobiles" itd.

Też jestem z tego pokolenia, matka prała mnie laczkiem, pasem i przyznam że nie robiło to na mnie wrażenia żadnego, jak dostałam "liścia" w twarz, to zostawiło na mnie dość porządny uraz psychiczny. Nie wiem co robić jak Anastazja jest zła, ale nie chce jej bić. Sądzę że to nic nie da, zresztą nie umiem jej skrzywdzić. Chce jakoś inaczej panować nad jej złością.
Moje Kochane, ja w szkole widzę, jak zmieniło się ( generalizuję oczywiście i wrzucam wszystkich do jednego worka ) podejście dzieci do dorosłych.
20 lat temu nikt głośno przy mnie nie przeklnął, teraz tak i nie widzą nietaktu, dzieciaki podchodzą i chcą pierwsze podać rękę na" - Cześć", takie np.10 letnie, nie maluszki, starsze dziewczyny do wychowawczyni odnoszą się
" - Kacha". Lubią ją i to jest niby wyraz tego , że panią akceptujemy.

Brakuje mi tego trochę dystansu jaki był.
Nie wiem też czy takie zagubienie w hierarchi dzieciom służy, bo jednak problemów psychologicznych widać więcej. Także te metody 21 wieku są na papierze, a w życiu, każdy radzi sobie jak umie.

Piszę, bo nie wiem w jaki sposób wychowywać Melanię, by sobie dobrze w życiu radziła, wolałabym nauczyć ją szacunku do dorosłych, tylko czy dziwakiem nie będzie wśród rówieśników.

Ona akurat jest raczej zgodna, trochę krzyczy, ale w granicach mojej tolerancji, jak ma napad to z kamienna twarzą powtarzam np. - " Teraz nie wyjmujemy śmieci ze śmietnika" po czym siłą przenoszę ją w inne miejsce. Też staram się unikać słówek "- Nie wolno!".
Rozumiem Was Dziewczyny, że nerwy często puszczają. Jestem z tych "nie- krzyczących", za to jak się miara przeleje to ryczę z bezsilności, a to też niefajne.
 
Do góry