Ja mam jeszcze drozsze, bo doterra, ale sa super wydajne. One są klasy terapeutycznej, poza tym poleciły mi je trzy moje koleżanki. Kupilam je na początku listopada, bo od września moja starsza non stop cos łapała w żłobku a od niej Bartuś - nie żartuję, on miał przez 1.5 miesiąca non stop katar, bo co mu się kończyła jedna infekcja to siostra przynosiła następną. No więc musiałam coś zrobić z moim pacjentem zero... Za zestaw 10 olejków po 5ml dałam ok 800 zł, ale w aptece przy chorobach po kilku miesiącach wydaje się więcej.
Patrząc teraz na zużycie myślę, ze ten zestaw wystarczy mi do końca roku dla dwójki dzieci i dla mnie. Moj maz w to nie wierzy, więc on nie korzysta ale ja sie smarowałam przy bostonce i mi przeszło po 5 dniach, on sie męczył prawie 2 tygodnie.
Dawkowanie jest zależne od wieku, dla naszych bobasów to są 1-2 krople rozrobione w 10 ml olejku roślinnego (moze byc kokosowy, migdałowy itp). Dla mojej starszej córki to są 3 krople, dla dorosłych 10 kropli.
Na codzień używam mieszanki gotowej wzmacniajacej odporność, do tego lawenda i kadzidłowiec na lepszy sen i to wsmarowuje w stopki starszej córki przed snem. W razie choroby nam olejek z moją mieszanką, na jelitowke jest inna gotowa mieszanka, jest mieszanka na katar itp.
Teraz chcę zacząć stosować te olejki u Bartusia, zaczynam właśnie od mieszanki lawenda plus kadzidłowiec na usypianie i jest lepiej. Muszę chyba jeszcze kupić sobie dyfuzor do olejków, zeby w nocy tez sie unosił aromat, żeby mi się tak często nie wybudzał. Moja koleżanka wyprowadziła dzieci z silnej alergii wziewnej. Jej dzieci niemal codziennie stosowały sterydy, po roku używania olejków sterydy są potrzebne 2-3 razy w roku, nawet ich alergolog jest pod wrażeniem.
Im jestem starsza to sobie myślę, że my chyba za bardzo jesteśmy odcięci od natury, wiecie żyjemy w mieście, niby prawie codziennie jestesmy w parku ale to nie to samo. Te olejki to w duzej mierze takie trochę zwyczajne są np. lawenda, gozdzik, oregano, olejki z drzew iglastych, ale żyjąc w dzisiejszym świecie za mało namy styczności z tym co oferuje natura, bo powinniśmy codziennie min. godzinę w lesie i na łące spędzać. Znacie te roślinkę geranium (anginke). Na Boże Narodzenie byliśmy u moich rodziców i Majkę bolało ucho. Pierwsza rzecz jaką zrobiła moja mama, to dala jej zmięty listek geranium do ucha. Ja szukałam prywatnego pediatry... Po 24h nie było problemu z uchem. Inna sprawa, ze jak bylam w ciąży to na ból gardla ssalam goździki i to mi pomagało. Natura ma dla nas rozwiązania tylko my o wielu z nich zapomnieliśmy...
Dobra, rozpisałam się
jak jesteście zainteresowane tematem to polecam grupę na fb oleolove. Ja jeszcze się dużo uczę w tym temacie, tam duzo czytam o zastosowaniu olejków.
Napisałam wyżej