MamM
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 21 Czerwiec 2021
- Postów
- 924
Ja też bardzo dbam o kulturę jedzenia. Melania zawsze siedzi z nami przy stole w swoim krzesełku i jemy razem ona swoje, my swoje. Zawsze, gdy ona je biorę też coś dla siebie, żeby kształtować nawyk wspólnoty (póki mogę, bo mam czas)Jak byłam w ciąży, to przez tydzień zajmowałam się dzieckiem szwagierki. Mały miał 1,5 roku, nie jadł z nimi żadnych posiłków, nie miał krzesełka, jak to szwagierka mi powiedziała, on tylko od kogoś czasami zje, jak było jedno z rodziców, to dziecko przy mnie jadło tylko danio i mleczne kanapki (i mleko z butli, no ale to normalne). Potem się okazało, że on jada ale siedząc na stole. Jak ta pojechała do swojej siostry, to usłyszała, że nie będzie na stole siedział i była bardzo zniesmaczona. Dla mnie podejście tej szwagierki mojej jest trudne do strawienia, zwłaszcza, że to jej trzecie dziecko. Pamiętam, że ona się rok Jagodą zajmowała (ma syna w wieku Jagody, razem się chowali i się przyjaźnią) i przez ten czas moje dziecko było pojone wodą z cukrem, gdzie w domu dostawała po prostu wodę. Niech mi kto wytłumaczy, na cholerę ta woda?
Co do słodyczy, to wolę dać domowe ciasto, niż słodycze ze sklepu, jak tego seven days.
A w ogóle to cukier nie jest nikomu do szczęścia potrzebny i w obecnych czasach w epidemii otyłości naprawdę nie zamierzam pokazywać dziecku, że cukier jest nagrodą czy odskocznią, mam wystarczająco przykładów z rodziny, co to robi z ludźmi (dzieciakami zwłaszcza). Podobnie (przykład tej samej szwagierki) uważam, że włączanie tv czy piosenek z teledyskami czy bajek dziecku podczas jedzenia wywołuje skojarzenie: tv=jedzenie (żeby nie było, jest to poparte badaniami), tu mam przykład w Jagodzie, którą niestety tego nauczyłam. Więc teraz z dziewczynami dla mnie nie ma jedzenia przy bajkach czy w ogóle przy tv lub bajkach/teledyskach z telefonu. Także możecie to nazywać paranoją, ja pozostanę przy swoim zdaniu i przy zdrowym żywieniu
PS: Tak tak, sama muszę słodkie odstawić
O tym , że te moje przekąski były "z dupy'" to wiecie, ale już się ogarniam. Przed urodzeniem małej jadlam zdrowo, teraz tak wyszło, że lapalam co popadnie.
Nawyk i smak z pewnością wyrabiamy teraz, ona np. je kaszę jaglana na wodzie z burakiem, albo z brokulem. To jest dla nas bez smaku kompletnie, a ona je i jest całkiem zadowolona
Na wycieczkach starałam się zamawiać normalne obiady w restauracjach lub barach mlecznych. Rodzice na to OK. Dzieci ( takie 5-7 klasa- zniesmaczone) W trakcie godzinki na zakup pamiątek np. w Poznaniu, w Krakowie, w Gdansku) większość wędrowała do Maka się dojeść. Były i takie przypadki, że chłopiec kupił 3 hamburgery dla rodziców jako pamiątka z wycieczki.