reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcowe mamy 2021

My z Melanią spacerek robimy codziennie.
Jesteśmy jednak w mieście na osiedlu, osiedle w parku.
Mamy szczęście do alejek, ścieżek rowerowych, wszystko odśnieżone.
Choć gdy tak jeżdżę to rzeczywiscie jestem prawie sama z wózkiem, gdy latem place zabaw tętniły.

Takie menu zabiłoby moje dziecko, ona może jeść kilka wazyw, kilka kasz, 2 rodzaje mięsa i żółtko.
Pasztet? Taki przemysłowy? Z MOM?
Ser topiony???
Aż się przeraziłam tym menu. Jeżeli jeszcze zupy byłyby gotowane na kostkach rosołowych (oby nie!)
Sama bym nawet nie chciała jeść tych rzeczy.
😔
I żeby nie było, w szkole stołuję się razem z dziećmi, nasze panie kucharki miały zdecydowanie zdrowsze podejście.
 
reklama
Hej dziewczyny, wracając do tematu żłobków, doła złapałam jak przeczytałam jadłospisy... Kawa zbożowa z mlekiem lub herbata dla takich maluchów? Może w przedszkolu ok, ale dla roczniaków? To ja próbuję dziecko nauczyć zdrowego żywienia, do picia tylko woda, żadnego cukru, jakichś pasztetów ani serków topionych a tu mi dziecko zepsują i to za moje duże pieniądze :/ a może za bardzo się spinam, jak wy do tego podchodzicie? Emilka dopiero kończy 10 miesięcy, do żłobka pójdzie za 3 mce, wiem że będzie już większa ale jakoś ciężko mi to wszystko zaakceptować. Wrzucam wam przykładowe menu.

Powiem tak, ze jesli chodzi o wyżywienie w żłobku mojej starszej córki to jest wlasna kuchnia o jest dużo lepiej, pieczywo jest pełnoziarniste, jest dyzo więcej warzyw i owoców. Jest herbata ale owocowa, kakao i kawa zbozowa, ale dzieci kawy nie piją. Moha córka herbat nie lubi, wiec pije tylko wodę i czasem kakao. Dzieci w zlobku mają staly dostęp do wody, więc mozna poprosić o podawanie wody. Co do reszty to ha bym się skontaktowała z dietetykiem w zlobku, bo ktos ten jadłospis musi układać...
 
My z Melanią spacerek robimy codziennie.
Jesteśmy jednak w mieście na osiedlu, osiedle w parku.
Mamy szczęście do alejek, ścieżek rowerowych, wszystko odśnieżone.
Choć gdy tak jeżdżę to rzeczywiscie jestem prawie sama z wózkiem, gdy latem place zabaw tętniły.

Takie menu zabiłoby moje dziecko, ona może jeść kilka wazyw, kilka kasz, 2 rodzaje mięsa i żółtko.
Pasztet? Taki przemysłowy? Z MOM?
Ser topiony???
Aż się przeraziłam tym menu. Jeżeli jeszcze zupy byłyby gotowane na kostkach rosołowych (oby nie!)
Sama bym nawet nie chciała jeść tych rzeczy.
😔
I żeby nie było, w szkole stołuję się razem z dziećmi, nasze panie kucharki miały zdecydowanie zdrowsze podejście.
No właśnie o to mi chodzi, wprowadzasz dziecku pojedyncze produkty, powoli i na spokojnie, a tu menu jak dla dorosłego. Jeszcze margaryny tam brakuje. Ciekawa jestem czy to się nie kończy czasem tak że dziecko chodzi głodne bo większości rzeczy nie zje.
 
Generalnie teraz jak nie mieszkasz na wsi i nie masz wszystkiego swojego to cała reszta to syf. Mnie najbardziej denerwuje kurczak. Do tego warzywa i zboża, które są całe w glifosacie, a ten jest rakotworczy, zwłaszcza pszenica, gryka, ziemniaki, bo daje się go tuż przed zbiorem. Nie bez powodu rak jelita grubego jest nr jeden. Więc jedzenie to dla mnie ciężki temat, ale to co mogę mieć dobre to mam, reszta to loteria.
Mieszkam na wsi i właśnie dlatego tak mnie boli to menu bo większość jedzenia mamy swojego.. Warzywa i owoce z ogródka, jajka swojskie od ciotki, mięsa wędzone u wujka, a babcia jeszcze ma krowę. Chleb też sama piekę. Ech dobra, będę walczyć w tych żłobkach żeby choć tych soczkow nie dostawała
 
Dziewczyny właśnie upiekłam chleby dyniowe i są naprawde super, poniżej link do przepisu 😁 jedynie nie miałam typowego jogurtu naturalnego, to dodałam jogurt grecki i wyszło 😁
 

Załączniki

  • 20220129_000336_compress58.jpg
    20220129_000336_compress58.jpg
    726,2 KB · Wyświetleń: 46
No właśnie o to mi chodzi, wprowadzasz dziecku pojedyncze produkty, powoli i na spokojnie, a tu menu jak dla dorosłego. Jeszcze margaryny tam brakuje. Ciekawa jestem czy to się nie kończy czasem tak że dziecko chodzi głodne bo większości rzeczy nie zje.
Moja Nela na pewno większość by tu nie zjadła i chodziłaby głodna...
 
Mieszkam na wsi i właśnie dlatego tak mnie boli to menu bo większość jedzenia mamy swojego.. Warzywa i owoce z ogródka, jajka swojskie od ciotki, mięsa wędzone u wujka, a babcia jeszcze ma krowę. Chleb też sama piekę. Ech dobra, będę walczyć w tych żłobkach żeby choć tych soczkow nie dostawała
Wydawało mi się, że w tych czasach już każdy ma świadomość, że woda jest dla takich dzieciaczków najlepsza. Po co wogole komplikować i podawać jakieś soczki, inki? My też większość produktów mamy swojskich bo moi rodzice mieszkają na wsi. Odkąd mają wnuki to zaczęli hodować kury, gęsi, indyki. Większość warzyw używanych na codzień też mamy od nich. No i jajka od zielononóżek. Co do tego menu to ja większości tych produktów mojemu dziecku nie daje narazie. No a serka topionego i pasztetu sama nie jem więc raczej tego prędko nie spróbuję. Nie znam standardów co do żywienia w żłobkach czy przedszkolach ale wydaje mi się, że chyba wszystko można zmodyfikować. Przecież każdemu rodzicowi zależy żeby jego dziecko jadło smacznie i przede wszystkim zdrowo 😉
 
Wydawało mi się, że w tych czasach już każdy ma świadomość, że woda jest dla takich dzieciaczków najlepsza. Po co wogole komplikować i podawać jakieś soczki, inki? My też większość produktów mamy swojskich bo moi rodzice mieszkają na wsi. Odkąd mają wnuki to zaczęli hodować kury, gęsi, indyki. Większość warzyw używanych na codzień też mamy od nich. No i jajka od zielononóżek. Co do tego menu to ja większości tych produktów mojemu dziecku nie daje narazie. No a serka topionego i pasztetu sama nie jem więc raczej tego prędko nie spróbuję. Nie znam standardów co do żywienia w żłobkach czy przedszkolach ale wydaje mi się, że chyba wszystko można zmodyfikować. Przecież każdemu rodzicowi zależy żeby jego dziecko jadło smacznie i przede wszystkim zdrowo 😉
Mnie zastanawia kto daje zielone światło na takie jadłospisy dla takich maluchów?
Ja jedynie będę wnioskować by dziecko nie jadło wędlin i pasztetu jeżeli będzie w menu, sama nie jadam już od pół roku bo najgorszy shit w tym jest (chyba że zrobisz sobie sam), a tu takiemu dzieciaczkowi małemu będą serwować.
 
reklama
Wydawało mi się, że w tych czasach już każdy ma świadomość, że woda jest dla takich dzieciaczków najlepsza. Po co wogole komplikować i podawać jakieś soczki, inki? My też większość produktów mamy swojskich bo moi rodzice mieszkają na wsi. Odkąd mają wnuki to zaczęli hodować kury, gęsi, indyki. Większość warzyw używanych na codzień też mamy od nich. No i jajka od zielononóżek. Co do tego menu to ja większości tych produktów mojemu dziecku nie daje narazie. No a serka topionego i pasztetu sama nie jem więc raczej tego prędko nie spróbuję. Nie znam standardów co do żywienia w żłobkach czy przedszkolach ale wydaje mi się, że chyba wszystko można zmodyfikować. Przecież każdemu rodzicowi zależy żeby jego dziecko jadło smacznie i przede wszystkim zdrowo 😉
Muszę tylko podrążyć temat kawy zbożowej, dlaczego nie?
 
Do góry