Ja soczewki nosiłam od gimnazjum do ubiegłego września codziennie i to jest najwygodniejsza forma. Wygodne, nic nie czujesz na oku, wieczorem ściągasz, rano zakładasz i gotowe. Ja mam wadę - 2,25 plus astygmatyzm, w gimnazjum zaczynałam od - 0,5, nie widziałam z ostatniej ławki do tablicy, musiałam mrużyć oczy. Teraz to ja bez soczewek czy okularów mam wszystko zamazane, nawet z pierwszej ławki bym nie widziała
No ale do sedna, nosząc soczewki też są minusy. Jeśli masz bardzo wcześnie rano do pracy np. Na 5-6 i wstaje się w wcześnie gdzie jeszcze jest ciemno i oczy nie są przyzwyczajone do światła, to zakładając soczewki szczypały mnie oczy, bo nie były jeszcze "obudzone". Wieczorem jak chciałam iść się najpierw umyć, zmyć makijaż to nie mogłam, bo musiałabym do zmycia makijażu ściągać soczewki a potem znów zakładać do oglądania tv, a to był kiepski pomysł bo oczy szczypały, więc zawsze myłam makijaż dopiero po oglądnięciu. Kolejny minus to taki, że wieczorem po całym dniu noszenia soczewek czuć już, że oczy są suche i pragnie się je ściągnąć. I ja bym nosiła dalej soczewki, ale odkąd mała się urodziła i wstawałam wcześnie rano, bo o 6 i tak wcześnie zakładałam soczewki i ściągałam dopiero późnym wieczorem ok. 23 to miałam bardzo suche oczy i w ciągu dnia czułam suchość, musiałam ciągle kroplami nawilżać, oczy mnie juz szczypały i bolały. I postanowiłam kupić okulary, bo i tak chciałam kupić tylko takie do noszenia po domu. Ale w sumie dobrze w nich wyglądam, ładne są więc chodzę w nich na co dzień
Wygoda taka, że zakładasz i ściągasz kiedy chcesz i zajmuje Ci to sekundę. Minusy też są, leżąc czy przytulając się do kogoś musisz je ściągnąć, bo się wykrzywiają, trzeba je poprawiać jak zsuną się z nosa, łatwo może je dziecko chwycić itp
także wszystko ma swoje plusy i minusy. Ale soczewki uwielbiałam.