Ojj, to ja będę właśnie o moją Nelke, wymarzoną córeczkę tak zazdrosna
Będę się bała by ktoś jej nie skrzywdził.
Wgl Wam powiem dziewczyny, że chyba powinnam iść na jakąś terapię, porozmawiać o tym co się dzieje w mojej głowie. Od porodu jestem tak bardzo przywiązana do Nelki, że zaniedbuje relacje z narzeczonym. Mam takie podejście, że Nela jest dla mnie najważniejsza, że ona jest malutka i to ona potrzebuje przytulania, całowania i opiekowania się nią. I nie patrze na to, że mój N też potrzebuje bliskości czy czułości, chociażby żeby się przytulić, pocałować itp ( nie mówię o seksie). I wiem, że on też czuje się samotny trochę, bo ja mam Nelke cały czas obok siebie ( w nocy też, bo śpię z Nelą od początku a N w salonie) a on nie ma nikogo ( jedynie kota
). I wiem, że też go to boli, ale mam coś takiego, że nie jest mi go szkoda, bo wiem, że jest dorosły i sobie z tym poradzi. A dla mnie najważniejsze jest to by dać ta miłość, przytulasy i całusy Nelce, bo jest malutka.
I problem jest w tym, że ja cała swoją miłość przelałam na córkę, że to ona jest moim oczkiem w głowie i mając ją mam wszystko, nie przejmuje się relacjami z N. A tak nie powinno być, bo rodzinę tworzymy we trójkę. I chciałbym nad tym popracować, ale nie wiem jak i od czego zacząć. Chyba lepiej by było pójść na terapię.
Czy któraś z Was też tak ma bądź miała ? Czy kiedyś wróci to do normy czy bez terapii ciężko będzie?