reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcowe mamy 2021

Ja niestety od marca wracam do pracy y już się tam doczekać mnie nie mogą, więc poniekąd wyjścia nie mam . Ale przeraża mnie zostawienie małej mimo że pod opieką babci( mama nadal pracuje) będziemy się wymienić trochę też zdalnie zobaczymy jak wyjdzie no i plus nauka nowych rzeczy które doszły ehh.
Haha wyjście zawsze jest, u mnie w pracy też były ciągle pytania i ciagle sugestie żeby wrócić ale przecież nikt mnie do tego nie zmusi.
 
reklama
Tylko że my trasy robimy krótkie, raptem do sklepu i w taką pogodę nie da rady jej rozebrać i ubierać pod sklepem. Pani nam pokazała jak sprawdzić czy wystarczająco jest ściśnięta, więc próbujemy jej wsadzić rękę pod pasy a jest ciasno więc ok
Ja tez nie zawsze rozbieram w aucie jak jadę długie trasy to owszem ale jak mam do przejechania kawałek to wydaje mi się bez sensu ubierać rozbierać.
 
Zazdroszczę z jednej strony możliwości pozostania w domu. Ja też mam jeden ważny aspekt - finansowy, muszę iść bo zaraz przechodzę po roczku na kuroniówkę. A my z mężem mamy dziwny podział w domu jeżeli chodzi o pieniądze, każdy ma swoje. (Wiem, dziwne).
U nas też taki podział i ja tam nie widzę w tym nic dziwnego 😉
 
Tylko że my trasy robimy krótkie, raptem do sklepu i w taką pogodę nie da rady jej rozebrać i ubierać pod sklepem. Pani nam pokazała jak sprawdzić czy wystarczająco jest ściśnięta, więc próbujemy jej wsadzić rękę pod pasy a jest ciasno więc ok
Są bardzo fajne poncza do fotelika. Wtedy nie zakłada się żadnych kombinezonów. Od ponad 4 lat Dobrusia i od 9 miesięcy Marcysia nie jeździły w kurtkach ani kombinezonach, a jednak większość tras jest krótka, bo wokół komina. Jeśli nie ponczo, to kurtkę można ubrać od przodu, nóżki pod kocyk. Mało tego, od czasu jak się naoglądałam testów zderzeniowych, to sama też nie jeżdżę w kurtkach.
Zazdroszczę z jednej strony możliwości pozostania w domu. Ja też mam jeden ważny aspekt - finansowy, muszę iść bo zaraz przechodzę po roczku na kuroniówkę. A my z mężem mamy dziwny podział w domu jeżeli chodzi o pieniądze, każdy ma swoje. (Wiem, dziwne).
Dla mnie to nie jest dziwne. Na samą myśl, że miałabym mieć wspólne konto z mężem zęby mnie bolą 🙈🙈
Mamy rozdzielność majątkową, mieszkanie jest moje, ja płacę kredyty, rachunki i korepetycje, mąż paliwo i ogrzewanie, oboje robimy zakupy.
Ja tez nie zawsze rozbieram w aucie jak jadę długie trasy to owszem ale jak mam do przejechania kawałek to wydaje mi się bez sensu ubierać rozbierać.
Szczerze kiedyś też tak myślałam. Przeszlo mi jak wracałam od lekarza i rozwaliłam samochód 150 metrów od domu. Gołoledź, nie, że jechałam szybko. I tak można oberwać nawet wyjeżdżajac z bramy 🥺
 
Troche zazdoszcze tym z Was, ktore tesknia za praca i chca do niej wrocic, bo wiem ze kiedys i mnie to czeka, ale w ogole sobie tego nie wyobrazam. Praca zawsze byla dla mnie tylko etapem w oczekiwaniu na cos-najpierw pierwsza praca po studiach, ktora wiedzialam, ze to tylko etap przed lepszą pracą, pozniej praca w oczekiwaniu na slub, po slubie przeprowadzka i praca w oczekiwaniu az zdecydujemy sie z męzem na dziecko. Teraz dziecko jest, a ja czuje ze w koncu znalazlam prace dla siebie, czyli bycie mamą kwoką 😁 po macierzynskim bedziemy starac sie od razu o drugą ciaze, nie musze wracac do pracy. Maz chcialby nawet zebym i pozniej zostala w domu z dziecmi, ale po drugim dziecku juz bede musiala wrocic na chwile do pracy, by nie miec kolosalnej luki czasowej w cv.
No to u mnie tak samo jeśli chodzi o pracę, też była dla mnie takim etapem, żeby pracować na coś ( wiadomo, na życie w większej mierze, by się utrzymać), ale jestem tym typem człowieka, który mógłby nie pracować i zostać dłużej z dziećmi w domu, a potem iść na pół etatu. A najchętniej marzy mi się praca zdalna, przy komputerze., ale niestety z taką pracą ciężko... Niestety nie jestem fanką cidzdnia do pracy na cały etat, przesiedzenia całego dnia w pracy i nic się potem z tego dnia nie ma, a lata uciekają. Jeszcze jak jtor pracuje 7-15 to jako tako, ma te pół dnia wolnego, ale w moim zawodzie to godziny są do dupy. 9-17,10-18,11-19,12-20... Dramat. Jeszcze jak nie było dziecka to mogłam tak pracować, ale teraz gdy jest mała to w takich godzinach pracować nie chce... Wgl nie będę miała czasu na dziecko.
Też zazdroszczę tym osobom, które lubią chodzić do pracy i cieszą się na powrót, łatwiej im na pewno.

Ps. Jakby ktoś potrzebował kogoś do pracy zdalnej to się zgłaszam!! 😂😁
 
Ostatnia edycja:
My jeszcze bo zastanawiałam się kiedy to trzeba zrobić. Bo w kombinezonie faktycznie ciasno ale niby jest na nim że do 13 kg albo roku
Niby jest do 13 kg, ale każde dziecko ma inną posturę ciała i inny wzrost. Jesli głowa wystaje już za zagłówek to trzeba zmienić.
U nas była już na równo i poza tym też chcieliśmy już zmienić, bo nie dość że ciasno miała jak była poubierana, to fotelik nie był do auta dopasowany i jak zasnela w aucie to jej głowa do przodu leciała, a to już było niebezpieczne 😬
 
Może u mnie wynika to z wieku i długości starań. Pracowałam w zawodzie 11 lat lubię swoją pracę i bym tam pracowała gdyby nie mój syn który przewartościował moje zycie😍 do ludzi owszem lubię wyjść ale z moim dzieckiem, mieszkam w domu mamy ogród więc nudzić się nie będziemy a jeśli tak to wsiadamy w auto i jedziemy w swiat🤭. Jak pomyślę, że miałabym go zostawić w babcia która nie ma już tyle zdrowia cierpliwości i energii co ja albo co dla mnie wydaje się jeszcze gorsze z paniami w żłobku dla których to jest kolejne dziecko w pracy i nie oszukujmy się ma sporo innych dzieci i nawet jeśli jest tam z powołania to nie zajmnie się nim tak jak ja to podziękuję 😉 a mi jest z nim dobrze w domu spełniam się jako mama tymbardziej ,że najprawdopodobniej więcej nią nie będę😉. A kiedyś też zahaczałam o pracoholizm🤭
To mnie nigdy pracoholizm nie dopadał (na szczęście) . Zawsze czekałam aż skończy się moja dniówka i każde 15-30 minut dłużej, które zostałam w pracy mnie irytowało, bo już miałam o tyle mniej z wieczoru dla siebie. Nie mówię, że nie lubię swojej pracy, bo lubię, ale praca z klientkami jest odpowiedzialna i nie raz stresująca. Musze znać odpowiedź na prawie każde pytanie odnośnie zabiegu, rezultatów, skutków, efektów i na mnóstwo innych pytań. Jest wiele super klientek, z którymi idzie poklachać w trakcie pedicure czy manicure, ale jest też wiele takich siks, które tylko patrzą na Ciebie z taką wyższością ( przeważnie takie, które mają dużo forsy i oczekują nie wiadomo czego) i na zadane pytania odpowiedzą jednym słowem, a Ty stresujesz się czy czasem robisz wszystko dobrze, bo może jej się coś nie spodobać i Ci zwróci uwagę. Często takie klientki wymagają czegoś , czego nie da się zrobić, albo czegoś czego my jako kosmetyczki nie możemy zrobić, bo jest to niezgodne z naszą wiedzą ( w sensie np., że wiem, że nie mogę klientce zrobić kwasów na twarz w lato, tym bardziej jak za 3 dni jedzie na wakacje, a ona usilnie chce zrobić, żeby skórę oczyścić). No i gadaj z głupim. 🤦‍♀️
 
reklama
Zazdroszczę z jednej strony możliwości pozostania w domu. Ja też mam jeden ważny aspekt - finansowy, muszę iść bo zaraz przechodzę po roczku na kuroniówkę. A my z mężem mamy dziwny podział w domu jeżeli chodzi o pieniądze, każdy ma swoje. (Wiem, dziwne).
Nie takie dziwne, są sytuacje kiedy taki podział jest lepszy. Sama przed ślubem powiedziałam mężowi, że gdyby chodziła mu po głowie rozdzielność majątkowa, to rozumiem i nie mam nic przeciwko temu, chętnie na to pójdę żeby czuł się bezpiecznie, bo wiedziałam, że będzie zarabiał więcej niż ja. Podpisać nie podpisaliśmy żadnych rozdziałów, ale mam spokojne sumienie, że omówiliśmy temat i że to wyszło z mojej strony.
 
Do góry