W kwestii sterylności, to mój dzisiaj bawił się w piasku, później leżał w trawie i rwał ją całymi dłońmi, a na koniec próbował zjeść i nie mam pewności, czy nie udało mu się jakiegoś okrucha chapnąć
na dokładkę później poszliśmy opłukać łapki wodą z kranu ogrodowego, taką zimną, bo kto by szedł do domu jak to tak daleko
Najlepsze jest to, że pleśniawkę miał jak do tej pory raz, w 2msc życia, kiedy jeszcze wszystko wyparzałam, myłam, prasowałam. Odkąd leżymy w trawie, macamy drzewa, mury, kamienie (które czasem też zdarzy mu się pooblizywać
) i spacerujemy w ciepłe deszcze pod parasolem z bosymi stópkami, żeby pokopać mokre roślinki, to pleśniawek ani katarów nie ma. Albo to ma związek, albo taki zbieg okoliczności, ale widzę, że na pewno mu nie szkodzi
Ale żeby nie było - kocham tego brzdąca i dbam o niego i nie jestem fleją, mamy czysto w domu, choć nieraz bałagan jest