reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcowe mamy 2021

Moje 3 porody były ekspresowe choć bóle krzyżowe miałam okropne ale jestem bardziej odporna na ból zaś wszystkie ciąże zagrożone wiecznie coś to mnie bardziej przeraża niż poród jak wspominam okres 9 miesięcy 🤦‍♀️ufff jak dobrze to mieć za sobą a mieć już przy sobie wyczekane zdrowe dziecię 😁
Na to wychodzi, że albo dobrze znosi się ciążę albo poród😆😉
 
reklama
O to u mnie podobnie 7 h wywoływania porodu i 4 cm rozwarcia ale nie chciał zejść do kanału rodnego a w końcu żeby ulżyć matce obrócił się skośnie😉 i decyzja o cc ja też poczułam ulgę jak lekarz mi o tym powiedziAł😅 mi jakoś towarzyszyło przeczucie w ciąży, że skończy się cc😉 ale cc miałam dosyć ciężkie także kolejnego też się boję 😅
Mi poród wywoływali po 8 godzinach na sali porodowej urodziłam 😜 myślałam ze będzie mnie bolec ale przeliczylam się. Potem byłam zszywana i bolało jeszcze gorzej . Dzidziusia kolejnego bardzo bym chciała ale ten poród ehh
 
Mnie przeraża poród 😳i ten ból z tym związany jakos dalej mam po tym traumę , przy córce nie bałam się i powtarzałam wszystkim że wszystkie kobiety rodzą to i ja dam rade ale jak już wiem z czym to się wiąże to mam opory
To ja mam tak samo. To był mój pierwszy poród i byłam baaaardzo dobrze nastawiona na poród SN i absolutnie nie chciałam CC. Ale jak dobrze wiecie miałam bardzo ciężki poród. Ale dla tych, które nie wiedzą to w skrócie. Tydzień po terminie, rozwarcie nie chciało postępować szybciej, miałam wszystko robione by rozwarcie szło, lewatywa, zastrzyk i na koniec oxytocyna. Po oxytocynie skurcze już były silne ( na szczęście nie miałam krzyżowych). Gdy bóle zaczęły być już parte okazało się, że mam tylko 8 cm i położna na skurcze palcami rozwierała mi szyjkę do 10cm... Ból nieziemski... No i jak już parlam to źle parlam bo miałam lęk przed parciem, bo ból krocza i odbytu był tak silny, że bałam się przeć. Darłam się niemożliwie głośno, płakałam z bólu i mówiłam, że nie dam rady. Stało przy mnie 5 osób. Miałam małą wyciskaną, lekarz kładl mi się na brzuchu przy partych i naciskał mi mocno aż oddychać nie umiałam. Musiałam go klepać po ręce, żeby zszedł.. Zastosował chwyt Kristellera. Dodam, że spałam tylko w nocy 1,5h i zjadłam tylko pół bułki i banana, nie miałam totalnie siły przeć. W końcu zostałam nacięta dość mocno a przy wyskoczeniu małej nacięcie pękło aż do pośladka .. Pękłam również w środku. Parte trwały 1,5h, w pewnym momencie pytałam już czy można zrobić cesarkę, ale było podobno za późno. Skurcze też miałam za krótkie do prawidłowego parcia... Mała urodziła się w zielonych wodach i w smółce. Była niedotleniona i przez pierwszą dobę była pod tlenem. Miala bardzo źle wyniki krwi, wysokie CRP i bardzo niska saturacje bo tylko 25 a norma to 95... Dodatkowo w papierach napisali, że była przenoszona o 2 dni i miała zamartwica poporodowa... Ogólnie wielka trauma co do SN, ból okropny... I nie, nie wróciłam do normy po 3 dniach. Przez miesiąc nie mogłam siedzieć i jak dłużej chodziłam czy stałam to mnie tak rwało i ciągło w dół przy kroczu i odbycie jakbym miała urodzić wielki kamień, wieczorem jak się kładłam do łóżka to płakałam z bólu. Miesiąc!! Przez 2 miesiace siadając na toaletę czułam to samo ciągnięcie a dzisiaj jest 3,5 Msc po porodzie i nadal jak siadam na toaletę to czuje przy kroczu i lechtaczce ciągnięcie w dół. Także no, każdy kto zobaczył szwy i rany czy to położna czy ginekolog to mówili, że dość mocno jestem pokiereszowana. Po porodzie straciłam dużo krwi przez to pęknięcie i nacięcie i miałam anemię. Słabo mi było przez pierwsze dwa dni, nie umiałam wstać bo slablam.. Boję się kolejnego porodu, tego bólu, ale chcę by Nelka miała rodzeństwo.
Ale wiesz jak to wygląda i próbowałaś.
Dla mnie poród z racji tego że Anastazja juz od 34tygodnia była bardzo nisko był temu szybki, no i wywoływany, więc oksytocyną też popędzili. Ja podziwiam kobiety które rodziły x godzin, sama bym już na końcu prosiła o cesarkę.
No właśnie ja prosiłam. Pierwsze skurcze zaczęły się o 3 w nocy a urodziłam po 12h o 15:15 od 8 rano byłam na porodówce.
Ja was po cc podziwiam, to jest dopiero ból jak się tam wszystko zrasta.
A ja właśnie podziwiam kobiety, które rodziły SN. Duży wysiłek, ból nieziemski, jak przez taka małą szparke wychodzi takie duże dziecko. Często są spore komplikacje przy SN i z dzieckiem i z matką.
Oczywiście szanuje CC, ale to jest jednak operacja ( poważna), w trakcie nic nie czujesz, nie musisz się męczyć. Jedynie później boli mocno brzuch, tu wiem, że na bank mocno boli bo się jest mocno poszytym. No i przy CC też mogą być duże komplikacje.
Miałam 3,5 roku temu operacje, miałam usuwany pęcherzyk żółciowy i miałam w 3 miejscach szyte. Ból był duży, ale to co przeżyłam przy porodzie, ten ból i pierwszy miesiąc po porodzie to dramat. Położna nawet mówiła, że kobiety po CC szybciej dochodziły do siebie niz ja SN. Ale nie dziwota skoro byłam tak pokiereszowana. Jeszcze zewnętrzne warstwy skóry, a raczej krocze szyła mi chhba jakaś nowa po studiach, bo młoda była i mi za płytko zszyła w dwóch miejscach krocze i jak wróciłam do domu ze szpitala po tygodniu to na drugi dzień szew mi puścił i mam krocze nie zcalone....
Ja pierwszy miałam naturalny, drugi CC. Powiem ci, że po naturalnym myślałam, że mi krocze rozsadzi przy siadaniu więc bol też był. Cesarką miło się zaskoczyłam, tylko jeden dzień brałam przeciwbólowe i normalnie wszystko przy dziecku też robiłam. Więc nie ma reguł 😁
No to ja to samo czułam przy siadaniu ( tylko, że na WC, bo na łóżku czy kanapie nie była w stanie wgl usiąść, musiałam jak w ciąży najpierw na bok a potem położyć się. Jak miałam się wysikać to dramat był, tak mnie ciągnęło w dół ..
 
Ostatnia edycja:
Mi zszywali pochwę i powiem szczerze że to też jest ból nie do opisania. Kilka tygodni bólu przy każdym kroku, siadaniu, sikaniu.
Dokładnie tak, szycie krocza też mnie mega bolało, aż dłonie wbijałam w łóżko, normalnie jakby na żywca Was szyli. Zawsze mnie to przerażało, a i tak tego doznałam. I gojenie po porodzie, półtorej Msc... Więc porównując CC i SN, dla mnie SN trudniejsze, bardziej bolesne, bardziej traumatycznd, bo nie dość, że wysiłek przy porodzie to niektore goją się tygodniami. A cesarka spokojna podczas porodu, ale boli gojenie.
 
Dokładnie tak, szycie krocza też mnie mega bolało, aż dłonie wbijałam w łóżko, normalnie jakby na żywca Was szyli. Zawsze mnie to przerażało, a i tak tego doznałam. I gojenie po porodzie, półtorej Msc... Więc porównując CC i SN, dla mnie SN trudniejsze, bardziej bolesne, bardziej traumatycznd, bo nie dość, że wysiłek przy porodzie to niektore goją się tygodniami. A cesarka spokojna podczas porodu, ale boli gojenie.
Szycie krocza przy pierwszym porodzie było lajtowe bo mi podłączyli z powrotem znieczulenie zewnątrzoponowe i nic nie czułam, a miałam czyszczenie do kompletu. Tak byłam zmęczona i osłabiona po porodzie, że zasnęłam na sali operacyjnej. Nie miałam tak dużej traumy jak Ty, ale pierwszy poród i prawie 22h na porodówce mocno dało mi się we znaki. Plus miałam mega duże nacięcie i tak jak mówisz, miesiąc nie mogłam normalnie chodzić, siadać, nic, pół roku nie współżyliśmy, a jak zaczęliśmy to płakałam z bólu, i tak przez dwa lata. Drugi poród szybki i mnie nie nacinali, za to troszkę pękłam i tu mnie szyli i abrazję robili na żywca, ale dwie godziny po porodzie wstałam i mogłam biegać. A teraz poród w miarę, samo parcie to max 5 minut i nie pękłam, za to moje stawy i spojenie łonowe masakra. Stawy do tej pory nie działają właściwie po ciąży, ale na szczęście spojenie łonowe wróciło. Ale czwartej ciąży bym chyba nie przeżyła (co mi przypomina, że muszę pilnie umówić się na wkładkę...)
Ale i tak nie żałuję porodu sn za każdym razem. Dla mnie operacja (jakakolwiek) to taki stres, że na samą myśl mam panikę.
 
Dokładnie tak, szycie krocza też mnie mega bolało, aż dłonie wbijałam w łóżko, normalnie jakby na żywca Was szyli. Zawsze mnie to przerażało, a i tak tego doznałam. I gojenie po porodzie, półtorej Msc... Więc porównując CC i SN, dla mnie SN trudniejsze, bardziej bolesne, bardziej traumatycznd, bo nie dość, że wysiłek przy porodzie to niektore goją się tygodniami. A cesarka spokojna podczas porodu, ale boli gojenie.
Jest dzielna, dzielna dziewczyna! aż mnie boli wszystko gdy czytam Twój opis.
 
reklama
Szycie krocza przy pierwszym porodzie było lajtowe bo mi podłączyli z powrotem znieczulenie zewnątrzoponowe i nic nie czułam, a miałam czyszczenie do kompletu. Tak byłam zmęczona i osłabiona po porodzie, że zasnęłam na sali operacyjnej. Nie miałam tak dużej traumy jak Ty, ale pierwszy poród i prawie 22h na porodówce mocno dało mi się we znaki. Plus miałam mega duże nacięcie i tak jak mówisz, miesiąc nie mogłam normalnie chodzić, siadać, nic, pół roku nie współżyliśmy, a jak zaczęliśmy to płakałam z bólu, i tak przez dwa lata. Drugi poród szybki i mnie nie nacinali, za to troszkę pękłam i tu mnie szyli i abrazję robili na żywca, ale dwie godziny po porodzie wstałam i mogłam biegać. A teraz poród w miarę, samo parcie to max 5 minut i nie pękłam, za to moje stawy i spojenie łonowe masakra. Stawy do tej pory nie działają właściwie po ciąży, ale na szczęście spojenie łonowe wróciło. Ale czwartej ciąży bym chyba nie przeżyła (co mi przypomina, że muszę pilnie umówić się na wkładkę...)
Ale i tak nie żałuję porodu sn za każdym razem. Dla mnie operacja (jakakolwiek) to taki stres, że na samą myśl mam panikę.
Boże, jak ja bym chciała urodzić w samych partych 5 minut 😯😍 Dla mnie parte to były najgorsze ever. Jakbym wiedziała, że za 5 min urodzę to bym się nie bała tych partych 😀 No ale tego nikt nie przewidzi.
 
Do góry