Co Ty, ja jeszcze w komplecie. Leżę, siedzę i czekam na jakiekolwiek sygnały porodu. Dowiedziałam się od lekarza prowadzącego, że wolał mnie tu zatrzymać, nie tylko dlatego że covid i termin mi minął, ale dużo przybrałam na wadze (27kg), mam niedoczynność i między wierszami wyczułam, że też dlatego, że nie zna mnie od początku ciąży (przeprowadziłam się ze śląska i na ostatnie dwie wizyty przyszłam do lekarza, który pracuje tu w szpitalu, w którym będę rodzić). Woli dmuchać na zimne i mieć mnie pod ręką na wszelki wypadek gdyby cokolwiek się działo.
Jak nie urodzę sama z siebie do piątku to będziemy myśleć co dalej.
A nie odzywałam się, bo tak mi humor padł na twarz, że aż nawet pisać się nie chciało...