Mam podobne doświadczenia z pierwszego porodu i mam nadzieję, że nie będzie podobnie. Jadę na wywołanie tydzień przed terminem i nie wiem, ile czasu tam będę, chciałabym pojechać i myk, po sprawie. Muszę z moją gin zagadać żeby tak było. Siedziałam wtedy tydzień przed i tydzień po porodzie, bo moja córa miała infekcję wewnątrzmaciczną i od pierwszego dnia na antybiotyku.
Jak masz się bić z myślami i wariować, to odpuść sobie sn i już nie myśl o tym. Tylko, że będzie wszystko dobrze. Widać, że na samą myśl panikujesz. Owszem, jest to operacja, ale przecież mnóstwo kobiet też tak daje radę.
Spotykam się z niewielką ilością ludzi, jeżdżę sporadycznie do teściów i mojej mamy, gości mamy tylko po "wywiadzie" i też dosłownie 2-3 pary. Wychodzę do lekarza, załatwić sprawy urzędowe i na zakupy. To tyle. Po porodzie pewnie mama tylko przyjedzie i na pewno na początku będziemy unikać ludzi.
Ja planuję karmić do oporu a szczepić będę się w pierwszym możliwym terminie. Juz teraz jest faza badań mam kp przy szczepieniach, więc jak będzie można to pewnie wyniki już będą, ale nawet jeśli nie, to i tak się będę szczepić. Sporo literatury fachowej na ten temat czytałam, jestem w grupie Szczepienia- rozwiewamy wątpliwości na FB i tam jest kopalnia wiedzy. No moja decyzja o szczepieniu wynika z chorób współistniejących jakie mam ja i mąż, on ma kardiomiopatię rostrzeniową, sarkoidozę w płucach i nadciśnienie, plus nadwaga, ja otyłość, nadciśnienie, insulinooporność (a chwilowo cukrzycę ciążową), niedoczynność tarczycy, więc jesteśmy oboje w grupie ryzyka.
Tymczasem zaszczepiłam się na krztusiec, błonicę i tężec (dzisiaj) i czekam aż w przychodni będzie szczepionka na grypę.
Swoją drogą moją 3,5 latkę planowałam karmić 6 miesięcy do roku, a odstawilam ją jak miała 2 lata i 11 miesięcy