Ssabrinaa, kradz ja to naleze raczej do tych wiecznie rozgrzanych. od kiedy pamietam zawsze po prysznicu, ze juz nie wspomne po kapieli lubialm polazic po do mu w bieliznie, eby ostygnac. ogolnie zawsze mialam na sobie polowe tych ubran co inni. no, ale w coazy to juz jest przegiecie jakies. owszem, kiedy laduje na sofie to kwestia kwadransa jak siegne po moj kocyk, ale stopy musza byc na wierzchu. jednak jak cos robie w kuchni to jestem rozgogolona jak wsrodku lata i uchylam okno. i to mowie o jakimkolwiek dzialaniu. bo jesli dochodza do tego parujace garnki, rpzgrzane piekarniki to ani rozneglizowanie ani okno nie pomaga - plone. w sypialni, salonie - kaloryfery sa calkiem wylaczone. grzeje i to na pol gwizdka w kuchni, lazience i u Filipka. u mnie w sypialni dodatkowo musi byc caly dzien okno otoworzone nawietrzenie a na noc szczelina - ogolnie jak sie tam wchodzi z salonu to mrozownia. ale goraczki moich stop nic nie chodzi. jak sie klade to wymacuje nimi po kawalku cala moja wychodzona koldre. a rano z przyjemnoscia dreptam po zimnych kaflach w kuchni na bosaka.
kradz ja sie zaxhowuje irracjonalnie... sama siebie wkurzam... np. wczoraj. mily spokojny poranek. zadnych spiec. odpoczynek cisza spokoj, relaks. moj M caly dzien na medal. wieczorem czuje, ze cos mnie zaczyna gotowac od srodka. nie wiem co. te stopy mnie grzeja. nie moge znalezc wygodnej pozycji na sofie. sama nie wiem co chce. Filip juz spi, M bierzr prysznic a mi sie zacina polska tv w trakcie filmu. 5 razu uruchamiam i wciaz to samo. w sumie przeciez bzdura. a ja juz sapie z nerwow. uruchamiam wkoncu. M wychodzi z lazienki. jest milusi, pyta czy cos moze do picia do jedzenka. wkurza mnie wszystko. siada kolo mnie, rzuca jakis zart. nic zlego. kiedy indziej bym sie smiala. a tu nagle wybucham, doslownie wybucham placzem i szlocham przez 10min jak jakas idiotka... potem czuje sie jak idiotka widzac absurdalnosc swojego zachowania.