reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marcowe mamy 2015

reklama
Ja tak dla odmiany zrobiłam pyszne śniadanie.. ES. Jest nim tak zachwycony ze powiedzial ze mogę takie robic częściej:) lubię gdy docenia to co dla niego robię.. Z reszta jemu zawsze wszystko smakuje :) usłyszeć od faceta że. Gotuje sie lepiej niż jego matka jest czymś fantastycznym.. Prawda :) ?


Ja tez porodowo się nie czuje.. Jakas rozanielona jestem to pewnie przez to male co nieco z rana a mam ochotę na więcej kurde :) ...
 
Cześć Marcóweczki!

Dawno nie zaglądałam, nie bardzo mam nawet czas nadrobić....

Na początek serdeczne gratulacje dla rurka, agaawa, xenian. Dużo pociechy z dzieciaczków życzę i duuużo cierpliwości. :)

Żgutek - dwóch Wojtków prawie tego samego dnia :) Jak ja mogłam to przegapić ;) Serdecznie gratuluję! :)

U nas ok. Wojtuś mega grzeczny.
Trochę stresów kp bo nie byłam pewna czy dobrze przybiera, ale chyba jest ok.
Wczoraj odpadł nam kikut :)

Trzymam kciuki za wszystkie nierozpakowane Mamusie!
justynka, Sunajka już niedługo i Wy będziecie tulić swoje maleństwa do serducha :)

kradz nieustannie trzymam kicuki za Ciebie i za Hanię. Na pewno będzie dobrze! Jesteście pod fachową opieką.

Witam też wszystkie nowe mamusie :) Fajnie, że dołączyłyście. Szczęśliwych rozwiązań i dla Was :)
 
Ostatnia edycja:
mam chwilę czasu, więc opiszę jak to było, zanim zapomnę


wszystko :)


Do ostatniego prawie dnia była wersja - poród naturalny.Więc ja robiłam różne cuda, coby przyspieszyć ten cud natury ;-). Ale ani herbatka z liści malin, ani olej z wiesiołka, ani długie spacery i marsze, ani szorowanie fug na kolanach, ani wchodzenie po schodach po 2 stopnie, ani słynny sex ;-) - nic nie zadziałało. Choć jak teraz myśle o tej ostatniej metodzie - można było jeszcze ze 2 razy spróbować ;-).
Na piątek, 6 marca miałam usg (wycyganiłam skierowanie). 7.03 miałam mieć wizyte na omówienie tego usg.
Na usg lekkie zaskoczenie - w ciągu 2,5 tyg waga maluszka wzrosła z 3400 do 4230. A taka masa, w połączeniu z faktem, że
jestem po cesarce, to niezaprzeczalne wskazanie do cc.
Zbliża się weekend, ostateczny termin mam na poniedziałek (9.03). Pomyślałam, że zadzwonię do wybranego przeze mnie szpitala i
zapytam, czy w sobote można przyjść do ich lekarza na konsultacje przed CC (w sobote na wizycie miałam nadzieję, dostać skierowanie na cc). Zadzwoniłam, po krótkiej rozmowie z jakimś lekarzem, rozmowę przekazano do ordynatora. A ten kazał jak najszybciej zgłosić sie do szpitala nie czekając na skierowanie, że to już ostatni dzwonek. I że na najbliższy tydz mają grafik wypełniony cc. I w grę wchodzi cc "półplanowe" w weekend.No więc jak tylko mąż wrócił z delegacji, pojechaliśmy do szpitala.
Dziwnie jest jechać do porodu, kiedy nic sie nie dzieje w tym temacie....
Zostaliśmy przyjęci po obrzuceniu nas podejrzliwym wzorkiem przez położną na izbie przyjęć ("cięcie ze wskazań", brak skierowania na
takowe cięcie, ciecie we wskazań w weekend, skierowana na oddział telefonicznie przez ordynatora, którego nazwiska nawet nie
znam). Ale przyjęli nas i już.
Położne na oddziale sympatyczne. Warunki też, choć troche mało logistycznie, bo pacjentki po porodzie/cc i pacjentki patologii ciąży
są w tych samych salach. Sale 3 osobowe z łazienkami. Lekarz dyżurna niezbyt chetna do udzielania informacji. "ona nic nie wie, jutrzejszy lekarz dyżurny zadecyduje o wszytskim".
I ok.
Ale w nocy dostałam skurczy. zaczeły się ok 11, takie od razu dosc mocne, ale jeszcze ok.koło północy zrobili mi ktg, zapisały sie piękne skurcze, wiec dostałam nospe w zstrzyku i kazano mi isc pod prysznic, żeby skurcze "wyciszyć". jakżesz się wyciszyły... wystartowały ze
zdwojoną siłą, skala na ktg się skończyła dawno. co 2-3 min skurcz. reakcja personelu żadna. nikt mnie nawet nie zbadał, wiec nie wiem
czy rozwarcie jakieś się zrobiło czy nie.
rano na obchodzie (ok 8.30) lekarz nie wie nic konkretnego o tym czy cc będzie i o której godz, musi porozmawiać z chirurgiem.
skurcze w dalszym ciągu potężne.
o 9 wraca lekarz i mowi, że w przeciągu godz będzie cc. więc szybki tel do meża. połozne zaczynają mnie przygotowywać, golenie miejsca
operacyjego, założenie cewnika (na żywca). mąż zdążył przyjechać, ale nie pozwolono mu byc przy cc, bo to cięcie dyżurowe, nie planowe.
sama akcja szybko, pomijając że skurcze to trochę uprzykrzały.znieczulenie w kręgosłup zadziałało szybko.10 min po podaniu znieczulenia Michaś był już na świecie, co oznajmił dość donośnie :-).
troche dziwne, że nie pokazali mi go na golasa, nie dali do przeczytania opasek, tych co mu założyli. dali mi go na chwile do przytulenia jak juz był ubrany. rozpłakałam się oczywiście :-).
chwila tulenia i buziaków i Michał pojechał do taty, a mnie zeszyli i na godz odstawili na pooperacyjną.później wróciłam na swoją salę, gdzie przez kilka godz (6 godz od znieczulenia) musiałam leżeć płasko. próbowaliśmy nawet w tym czasie przystwić sie do piersi, ale marnie poszło ze względu na pozycję i moją nieruchomość.
Udało się załatwić na noc salę komercyjną, gdzie mąz mógł ze mną być w nocy. tego samego dnia ok godz 21 zostałam postawiona na nogi. bolało jak ch*****. dobrze że zostawili mi cewnik na noc, to nie musiałam wstawać do wc. dopiero nastepnego dnia rano wyjeli cewnik i poszłam sie wykąpać. od razu było lepiej
Michałek nadal nie był zainteresowany piersią (mleka co prawda nie było, ale przystawiać by warto). Ulewał za to dość mocno wodami
płodowymi. Pielęgniarki noworodkowe powiedziały żeby nie karmic na siłę, bo on ma pełny brzuszek wód.no to nie karmimy.
nastepnego dnia rano (niedziela) obchod pediatryczny. i tu niespodzianka. po zważniu okazało się, ze Michał stracił sporo na wadze przez tą niepełną dobę (prawie 300 gram). pediatra ochrzaniła, że nei dokarmiany był i że konieczne są różne badania w związku z takim spadkiem wagi, włącznie z rtg. dla nas, jako rodziców, zero infromacji co i dlaczego, tylko porozumiewawcze spojrzenia miedzy personelem. i decyzja, że Michal zostaje u nich na oddziale, ma miec kontrole wagi i być dokarmiany. ja moge do odwiedzać kiedy chce.
a co może w takiej sytuacji zrobić kobieta po porodzie, gdzie hormony wariują? wróciłam na salę i ryczałam. no i te odwiedziny to nie taka prosta sprawa dobę po cięciu. ale chodziłam do niego cały dzień.
koniec końców nie zrobili mu żadnych specjalnych badań, tylko morfologie, crp, glukoze. ani rtg, ani usg - nic z tych badań nie robili.
na noc wrócił do mnie i na ile wiem, to tego dnia ani razu nie został zważony (taaa, kontrola wagi...). jako że ja pokarmu jeszcze nie miałam, dali mi mieszankę do dokarmiania - najpierw pierś a nastepnie mieszanka.
a nastepnego dnia ok godz 11-12 kolejny obchód pediatryczny. i tu znowu niespodzianka. możemy isć do domu. troche mnie zdziwiło, bo waga jeszcze spadła. ale jak tylko rozpoczeła sie 3 doba - dali wypis Michałowi i mnie i do domu :-)
pierwsze dni w domu fajne ale i ciężkie. ja obolała po cc, a funkcjonować trzeba.
Filip zachwycony, ale i zdezorientowany.
Pierwsze 2 nocki może nie koszmarne, ale mile to one nie były. samo wstanie z łóżka to mega wysiłek. mleka nadal nei ma, wiec w nocy trzeba robić mieszankę. troszkę utrudniał to fakt, że śpimy na górze, a kuchnia na parterze. ale daliśmy rady.
pierwszy spacer za nami, już we wtorek (w 4 dobie). trochę cięzko było isc, ale pogoda cudowan była, wiec żal było nie skorzystać :-).
od środy mam mleko. duuużo mleka. piersi jak marzenie, tylko twarde starsznie i bolą. choć od wczoraj jest troszke lepiej.
wczoraj pojechałam sama na zdjęcie szwów i na bazarek na zakupy :-D
podsumowując - jest super. musimy się tylko nauczyć wszyscy nawzajem naszej nowej rodziny.
jednak 8 lat z jednym dzieckiem to są już pewne przyzywyczajenia i rytuały. a teraz trzeba to wszytsko zweryfikowac.
Filip póbuje się odnaleźć w nowej sytuacji. kocha brata, chce go trzymać, wozić wózkiem, leżeć z nim, pić moje mleko ;-). ale z drugiej strony chodzi jakiś taki zasmucony. mam nadzieje, ze w tym temacie wyjdziemy na prostą i nikt nie będzie pokrzywdzony.
mnie troche hormony chyba szaleją, bo płaczliwa się zrobiłam. ale będzie dobrze, jest dobrze :-).
Jestem szcześliwa i zmęczona :-)
 
Agawa gratulacje!!!!!!! sliczny wlochaty syncio :tak:. Teos tez ma taki fryz. a po kapieli to juz w ogole istny jezyk :-D

Xenian tak sie pochwalilam, ze mi dziecko w nocy je jak w zegarku i co? tej nocy potzanowilo jesc co godzine. wiec sprobowalam go karmic w lozku. bo inaczej bym chyba spedzila noc na sofie w salonie. ale poszlo super. po nocnym obzarstwie spal 6-10. wiec i ja odespalam. ale tatusiowi tez nie zalowal nocnych atrakcji - trzy kupy porzadne pod rzad :D.

Z@t to masz z ta czkawka inny problem niz ja. u nas trwa najwyzej kilka minut.

no nic musze leciec
 
Strasznie smutno mi sie czyta wasze posty.. Tez juz bym chciała miec Rafalka przy sobie.. Ale za to ja jeszcze mogę się pocieszyć ekstra sexem z eS. Pitolę nie wychodzę dzis z lóżka :p
 
Justynka mam to samo, mina mi rzednie po czytaniu takich postów o porodach i maluszkach, co tu dużo ukrywać - żal d...e ściska :))) no coz ja tez dzisiaj leniu****e a meza zagonie do przytulanek wieczorem!
Trzymajcie sie mamusie te rozpakowane i w dwupaku!
 
reklama
Elżbietka - masakra. ... Brak mi słów. Zwłaszcza że akurat w Twoim przypadku (cesarka o której wiedziałaś) mogło być inaczej- dużo bardziej bezstresowo. Niby się teraz tyle mówi o rodzeniu po ludzku ale widocznie jeszcze nie wszędzie usłyszeli:/
Ja Franka dostałam jeszcze na stole operacyjnym. Był zawiniety w ręczniki. Jak tylko mnie ogarnęli, położyli mi go gołego na klatce (kontakt skóra do skóry) i zapytalam czy mogę spróbować go nakarmić. W ogóle mi to nie wychodziło zwłaszcza w tej durnej pozycji do góry nogami ale trudno. Byłam i tak zadowolona że go mam. I cała drogę na salę miałam go już w objęciach.
 
Do góry