Witam Was serdecznie.
Dzisiaj na pewno nie nadrobię Waszych postów po tak długiej nieobecności
Z@t, Charlie20, Marfefka, Sabrina...... serdecznie gratuluję rozpakowania (jak kogoś pominełam wybaczcie ale moja pamięć do wszystkich nicków na dzień dzisiejszy szwankuje. Każdej życzę jak najlżejszego okresu połogu i samych szczęśliwych chwil z maluszkiem.
Ja tydzień temu w sobote trafiłam na IP odszedł czop były bardzo silne bóle brzucha, brudzenia i minęła jedna doba od terminu porodu więc pojechalam do szpitala. Bóle plamienia nie mijały wizja porodu pomalutku sie rozkręcała więc wolałam zostać w szpitalu.
W środę rano bóle były już bardzo silne KTG robili 3 razy bo ciagle coś sie traciło, decyzja idziemy na porodówkę wywołujemy oksytocyną. Po 4h od odłączenia kroplówki siłami natury na świat przyszedł Wojtuś.
Mierzył 57 cm ważył 3190 g otrzymał 10 pktów.
Na sali towarzyszył mi Mąż ktory dzielnie wspierał poza tym miałam przecudowną położna a na koniec dwie najlepsze położne jakie sobie mogłam wyobrazić. Mój lekarz również przychodził monitorować mój poród i jeszcze drugi też jeden z lepszych w szpitalu.
Trójka lekarzy która się Mna zajmowala niedowierzała że udało się siłami natury w tak szybkim czasie groziło mi cc, Wojtuś był owinięty 2 razy pępowiną ale wszystko poszlo sprawnie.
Nie wiem czy tak silna adrenalina czy mega pozytywne nastawienie sprawiły że poród nie był dla Mnie traumatycznym przeżyciem.
1 noc była ok trochę nieprzespana ale zestaw położnych ok.
2 noc koszmar trafiły sie popieprzone położne które się wyżywały i opieprzały, nie zarejestrowałam że mam juz nawal pokarmu zostałam zjechana ze zaraz bede goraczkowac ze tak to jest jak sie nie przystawia dziecka do piersi (gdzie cały czas przystawiałam).
Dodatkowo na dziewczyne leżącą obok też sie darla ze ma obudzic dziecko i karmic. Dziecko nie chcialo sie obudzic to sie na nia darla zeby je rozebrala pobudzila. Obudzilo sie ale wypluwalo piers darlo sie niesamowicie przyszla znow i opieprzyla ze tak nie moze byc zeby dziecko tak krzyczalo. Dziewczyna plakala ze nie ma mleka ze jest winna temu, itp itd koszmar
Wstałam i z nią rozmawialam uspakajalam bo Mnie tez nie sprzyjalo to w bolu chcialam zebysmy obie daly rade pokonac te przeciwnosci. Poglaskalam ta dziewczyne powiedzialam zeby sie nie przejmowala ze tez dzien wczesniej nie mialam mleka....
Pozniej znalazlam inna bardziej przyjazna polozna ktora powiedziala mi zebym wziela laktator przed sciaganiem rozgrzala piersi pod prysznicem i bylo troche lepiej.
Od soboty jestesmy w domu i tutaj juz bajka. Wojtus grzeczny kochany zabiegom pielegnacyjnym poddaje sie bez trudu. Noce w miare przesypia. Nawal mleczny jakos ogarniam.
Najgorzej z dolegliwosciami na dole ale zniose wszystko bo mój skarbek wszystko wynagradza.
Caluje Was wszystkie dziewczyny