reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

mamy z tatusiami z turcji

Anusia,a ile to juz dni mala sie spoznia?Teraz to juz nie wiadomo kiedy moze nastapic poczatek.Ale uwarzaj bardzo,chyba wiesz,ze przenoszenie dziecka moze byc niebezpieczne?Codziennie chodzisz do kontroli/Co mowia lekarze?Ja wciaz pamietam tragedie siostry Alego,ktora o 2 tygodnie przenosila ciaze i dziecko wydalil smolke w jej brzuchu.Doszlo do calkowitego zakazenia organizmu.wiecie jak sie to skonczylo.Anusia uwazaj bardzo na siebie.Jakie sa opinie twego lekarza prowadzacego?
 
reklama
Karolciu,
coz, termin mialam na 10tego, a dzis juz 16ty :-[. O to chodzi Karolciu, ze niewiele mozna zrobic w takiej sytuacji bo wg wszelkich zrodel do 10 dni po porodzie nie wywoluje sie porodu :-[. Wiec musze czekac.... Znam konsekwencje przenoszenia ciazy i strasznie sie boje :-[, kazdego dnia balagam dzidzie zeby juz sie zdecydowala... Jezdze do szpitala na kontrole choc nie co dzien, jutro jade znow. Malutka bardzo duzo sie rusza to akurat dobry sygnal. Zaczelam nawet cwiczyc zeby przyspieszyc porod, podobno ruch pomaga. Podobno sex moze tez pomoc, ale u nas akurat jak wiecie nie mozemy wykorzystc tej opcji choc bardzo bysmy chcieli ;)

Pozostaje czekac... i wierzyc, ze wszystko bedzie dobrze. Trzymajcie kciuki za nas Dziewczyny!

Ania i Zuzilek
 
Tak,o tym ,ze seks pomaga w tym przypadku tez slyszalam.Ale cwiczenia tez powinny zmobilizowac mala :)Trzymam za ciebie kciuki.oby udalo sie bez wywolywania porodu.
 
Aniu nie boj sie.Nie zawsze sie zle konczy .Moja kolezanka ponad dwa tygodnie przenosila.Zrobili w koncu jej cesarke i wszystko jest w porzadku.My tez trzymamy za ciebie kciuki.Ruch naprawde pomaga.Duzo spaceruj.Wszystko bedzie dobrze!!!
 
Cos ucichlo tu u nas.Anusia juz pewnie cieszy sie Zuzia :)A ty Ewelka co porabiasz?Ogladam troszke telewizje turecka w internecie i wciaz mowia o tej ptasiej grypie.Dreszcze mi przechodza na sama mysl o tym.Raczej zrezygnuje z wakacyjnego wyjazdu do Alanyi,jesli sytuacja sie nie polepszy.To naprawde wielkie nieszczescie jakie dotknelo Turcje.Na pewno bedzie to mialo swoj odglos w spadku ruchu turystycznego,tak samo,gdy wybuchl konflikt amerykansko-iracki....ali juz szykuje sie do przylotu tutaj,ale musi jeszcze pozalatwiac pare formalnosci zwiazanuch z dokumentami do tlumaczenia tutaj przy staraniu sie o karte stalego pobytu.
 
Nie jest tak zle.To zalezy od miejsca zamieszkania.Na wsi jest wieksze prawdopodobienstwo zarazenia sie.Chociasz w miastach tez trzeba uwazac.Caly czas alarmuja zeby uwazac na ptasie odchody na balkona oknach czy podworku.İ wlasnie o to sie boje.Bo wiecie jak to jest z dziecmi.Na dodatek mamy kota.Biedak cale dnie siedzi w domu.Cale szczescie nie przepada za przechadzkami.Nie jemy tez kurczakow.Przerzucilismy sie na ryby i mieso wolowe.Jak wiecie mamy tu wszedzie swieze morskie ryby.Na kazdym rogu sprzedaja.Moze znacie jakies fajne przepisy na dania rybne.Bo ja potrafie tylko usmazyc ewentualnie na parze.A to tez sie znudzi po jakim czasie.Atak ogolnie jesli chodzi o grype to nie ma paniki.Niektorzy w dalszym ciagu jedza drob.Zreszta media mowia caly czas ze niebazpieczenstwo jest na wsi,ze drob z ferm nie jest niebezpieczne bo jest pod stala opieka lekarska no i oczywiscie w zamknieciu.Trojka dzieci z Ankary zmarla ale nie przez to ze zjadly ale ze bawilo sie rekawicami uzywanymi do lapania chorego ptactwa.Z tego co slyszalam to media w Europie mowily ze dzieci zmarly nie przez grype ale przez biedote.Plecenie takich bzdur jest bardziej chore.Niech najpierw przyjada i pomieszkaja tutaj.Same wiecie ze Turcja nie jest biednym krajem.Wrecz przeciwnie.I nie mowie tu tylko o zachodzie Turcji.Problem lezy gdzie indziej.W roznorodnosci kultur.Niestety niektore regiony Turcji ze swoja kultura i wierzeniami jest jeszcze w pierwszej polowie XXw a nawet i dalej.Chodzi mi tez o to ze oni zyja religia do tego stopnia ze wkracza ona we wszystkie dziedziny zycia.A mnie sie wydaje ze powina pozostac w strefie duchowej. Jesli by chcieli ich zycie wygladalo by ınaczej.Oni po prostu lubia tak zyc.(oczywiscie nie mam na mysli wszystkich)
 
Czesc Mamuski!

Po dlugim oczekiwaniu odmeldowujemy sie na forum- oficjalna mama Zuzi- AnusiaKanusia ;D ;D

Moje malenstwo urodzilo sie jak zaplamowala Aga_sto i tata dzidzi 21.01 o 1.05 w nocy. Porod odbyl sie silami natury i wlasciwie nawet nie pomagano mi spejcjalnie w wywolywaniu, chyba szpital tak na mnie podzialal. Resszte opisze jak dojde do sil... Jest co...

Zuzia ma geste, czarne wloski, wazyla 3690g, wzrost 51cm, wdala sie chyba w tatusia, ma lekko skosne oczki- mala tatarka i jest po prostu cudna... Dostala 10 pkt...

Oboje z tatusiem bardzosmy szczesliwi. Jedyne zmartwienie to brak kupki juz drugi dzien z rzedu :-[

Pozdrawiam

Ania
 
Anusia moje gratulacje.HAYIRLI OLSUN!!!Swietnie,ze wszystko poszlo dobrze i malutka juz jest razem z toba.Jak tylko dojdziesz do siebie i znajdziesz troszke czasu to podziel sie z nami swoimi wrazeniami z porodu i pierwzzych chwil spedzonych z Zuzia.Juz widze jaka jest slodziutka,ale na pewno jeszcze bardzo sie zmienia kazdego dnia.To,ze sie wdala w tatusia to chyba dobrze :)Bedzie miala orientalna urode.Jak juz bedziesz miala pierwsze fotki to podziel sie z nami swoim szczesciem.
 
Ania!!!!Najszczersze gratulacje pojawienia sie na swiecie malutkiej!!!!!Zycze Wam duzoz duzo szczescia oraz radosci!!!!!!Chwal sie prosze zdjeciami!!!Aniu przewaznie Tatarzy rodza sie z carnymi gestymi wlosami, wiec, chyba faktycznie po tacie:)
 
reklama
Moze i czas, zebym i ja wystukala pare slow o moim porodzie...

W czwartek wieczorem bylam w szpitalu na KTG, 9 dni po terminie, skurczy brak. Ustalilismy z lekarzmi, ze stawie sie w szpitalu nastepnego ranka.

W piatek mama zawiozla mnie do szpitala. Lekarka po badaniu stwierdzila, ze glowka ladnie ustawiona ale szyjka trzyma zalozyla mi wiec cos na rozluznienie szyjki i kazala przychodzic co 30 min na podsluchanie serduszka. I tak sobie siedzialam z 5h ogladajc telwizje. Po okolo 3 h cos zaczelam czuc ale bole nie byly ani silne ani regularne. Nawet myslalam, ze po prostu sobie wmawiam. Okolo 4 dokor ponownie mnie zbadala i stwierdzila ku mojemu rozczarowaniu, ze wielkich postepow nie ma. Odeslano mnie na patologie bo akurat byl nawal rodzacych i stwierdzono, ze zajma sie mna z rana (podadza oksytocyne). Zadzwonilam do domu, ze jednaknie bede dzis rodzic. Siostra z tata mieli do mnie podjechac.

Kiedy dojechali o 6 ja mialam juz regularne silne skurcze, po okolo godz juz co 3 min, kazdy po okolo 40sekud. Wtedy jeszcze bylam w stanie zartowac miedzy. Na porodowke nadal mnie nie brano z braku miejsc ale bylam pod opieka. Chodzilam z siostra po korytarzu.

O 9 bole zaczely byc juz bardzo silne, przyjechala moja mlodsza siostra (studentka medycyny ;D) i zmienila starsza. Przyjeli mnie na porodowke. Doktor powiedziala, ze jak nadal nie ma postepu to ide spac. A mi juz wyc sie chcialo... Postep byl- rozwarcie na 2palce- jej a ja liczylam ze na 6-7 ;D

Na a potem sie zaczelo- nie powiem bolu nigdy nie zapomne a raczej bezsilnosci jaka wywolywal. Moim sposobem bylo wyciszenie, nie krzyczalam... Przy skrczach chwytalam siostre za dlonie i powtarzalam sobie w myslach bol minie, minie, o juz odchodzi...

Probowalam na pilce ale chyba to nie dla mnie. Troche pomagalo kleczenie i odpychanie sie rekami od lozka, takie pompki, ale polozna slusznie bala sie, ze tak strace sily. Dostalam dwie dawki przeciwbolowego, ktory jeszcze bardziej mnie zmulil i wyciszyl. Miedzy skurczami drzemalam. Polozylam sie na lozu, na boku. Podrapalam polozna w czasie sprawdzania rozwarcia (potem strasznie przepraszalam). Siostrze powiedzialam, ze bede miec to dziecko i juz wiecej nie. Tony dzwonil a ja takie rzeczy mu mowilam, ze pewnie myslal, ze umieram. Ala napisala mu ze jest ok.

Okolo 24 zaczely sie bole parte, chyba najgorsze ale przec nie mozna bo nie ma pelnego rozwarcia. Jestem juz jedyna rodzaca. W koncu mozna przec, i tu zaczely sie problemy bo zle parlam. Zamiast w krocze w buzie, popekaly mi naczynka na calej twarzy co widac na zdjeciach. zmarnowalam kilka skurczy i tracilam sily...

Byly przy mnie dwie panie doktor (jedna stazystka), polozna i siostra. Wszystkie chcialy pomoc ale to ja musialam poprzec. Zaczelam mdlec, powiedzialam slabo mi. Kazaly oddychac na brzuszek. Slyszalam slabnace tetno dzidzi i powiedzialam sobie jak w dwoch nastepnych skurczach nie poprzesz jak nalezy to moze ja stracisz bo na wiecej nie masz sil. I poparlam, naciecie rocza pomoglo i Zuzia byla z nami. Odkaszlnela, zamruczala...Polozono mi ja na brzuszku, taka skulona jakby chciala siez now w nim schowac. Potem zabrano na mycie. miala troszke sine raczki i nuzki i te poskrecane dlugie wloski i te skosne oczki...

Nie plakalam tylko zaczelam gadac jak najeta, zartowac. Czy juz nic nie musze urodzic? znaczy wiem, ze lozysko ale czy bedzie jeszcze skurcz??? ;D. Przy szyciu krocza juz rozmawialam z Tonym... Przyniesli Mala pokazali obraczke a ja ja pocalowalam w raczke... Tak przyszlo na swait moje szczescie Malutka Ciumkała Zuzilek Ani i Tonego...

Dziekuje Bogu za nia :)
 
Do góry