hej Justyna :-)
powiem Ci,ze jesli chodzi o nas to jest duzo latwiej niz w Polsce, mimi,ze tylko moj maz pracuje...w Polsce ja pracowalam dopoki nie urodzilam malego i bylo w miare ok, ale jk przestalam,to zrobilo sie ciezko...mimo ze mieszkalismy w mieszkaniu tesciow (oni mieszkaja w norwegii i stalo puste), wiec oplaty mielismy minimalne...i tak jak maly mial kilka miesiecy to sie zdecydowalismy na wyjazd...
wiadomo, na poczatku ciezko sie przyzwyczaic...ale mozna..ja na poczatku strasznie narzekalam,ze tu nudy,nie ma co roic, nie ma zadnych mozliwosci zeby gdzies wyjsc (bo mu to na wsi mieszkamy) ale sie przyzwyczailam juz...wiadoo,ze w miescie jak bergen, bedzie latwiej znalezc zajecie...
ale jesli chodzi o jezyk, to raczej wszedzie po angielsku bez problemu sie dogadasz...kazdy urzad, sklep, niewazne czy stary czy mlody, kazdy mowi po ang
wiec sie nie martw...poza tym nigdy nie odczulam,zeby traktowali nas tu gorzej.... Norwedzy sa generalnie bardzo pmocni i tacy przyjacielscy...w urzedach jak cos zalatwisz czesto ida na reke... jak wychodze z malym na spacer, to prawie kazdy kogo mijam nas zagaduje, usmiecha sie....mimo,ze nie znam ich
wg mnie najwiekszym problemem, przynajmniej na poczatku, jest tesknota za domem, za rodzina i za znajomymi...Ale macie kuzyna tu, tak? to tez juz lepiej, bo zwsze macie szanse z kims sie spotkac i pogadac :-)