Sama branża raczej nic Ci nie powie ale to coś na kształt samodzielnego doradcy i ankietera. Ankiety można wykonywać nawet nie ruszając się z domu ale szczegóły chętnie zdradzę przy kawie na którą serdecznie zapraszam. Ja osobiście bardzo lubię tę pracę a zaczynałam w Polsce od ankietera jak mój synek miał 4 miesiące podczas urlopu macierzyńskiego i tak mi się to spodobało jako zajęcie i zarobki że mimo iż miałam umowę na cały etat jeszcze na 2 lata pojechałam do biura i zdałam wszelkie rzeczy służbowe i zostawiłam podanie o urlop wychowawczy bezpłatny do końca umowy i takim oto sposobem później otworzyłam własną dzialalność i zostałam kierownikiem a przy tym robiłam duuuuużó dobrego zwłaszcza dla dzieci!!!! Ale niestety ambicje mego męża to przerosły i żebym nie zarabiała więcej niż on wyjechał za granicę a już po 2 latach rozłąki jakoś małżeństwo się zaczynało nam rozjeżdzac i tak oto jestem teraz razem z nim i synem tu.... tylko nie mogę znieść tej samotności bo na co dzień miałam kontakt z wieloma osobami i non stop dzwonił mój telefon a tu nagle .... cisza która mnie zabija Jestem otwarta na propozycję spotkania i czekam na jakiś termin
reklama
O kurcze no faktycznie ... Jeszcze szukam adresu takiego jak te nasze polskie i przegapiłam tym bardziej że ja to znalazłam późną nocą i już mi się oczy kleiły... Ale bardzo dziękuję. A czy ktoś jeszcze się tam wybiera????
Byłoby fajnie jakbyśmy się mogły poznać może będzie z tego jakaś dłuższa znajomość.... A tak w ogóle to jak wy sobie tu radzicie? Jesteście same czy z rodzinami i jak długo już tu mieszkacie? Wydaje mi się czasami że może się za szybko zdecydowałam na przyjazd tu i że może lepiej wracac a z drugiej strony mówię sobie że tu życie jest łatwiejsze tylko trzeba pokonać tę barierę jezykową i po prostu poznać kilka osób żeby mieć do kogo " gębę otworzyć" i w razie czego poradzić się mądrzejszego... Na razie jestem na etapie rozmyślań do późnych godzin nocnych i pociesza mnie tylko fakt że w razie czego jest do czego wracać do Polski... Czy wasze początki też były takie trudne?
Byłoby fajnie jakbyśmy się mogły poznać może będzie z tego jakaś dłuższa znajomość.... A tak w ogóle to jak wy sobie tu radzicie? Jesteście same czy z rodzinami i jak długo już tu mieszkacie? Wydaje mi się czasami że może się za szybko zdecydowałam na przyjazd tu i że może lepiej wracac a z drugiej strony mówię sobie że tu życie jest łatwiejsze tylko trzeba pokonać tę barierę jezykową i po prostu poznać kilka osób żeby mieć do kogo " gębę otworzyć" i w razie czego poradzić się mądrzejszego... Na razie jestem na etapie rozmyślań do późnych godzin nocnych i pociesza mnie tylko fakt że w razie czego jest do czego wracać do Polski... Czy wasze początki też były takie trudne?
Ostatnia edycja:
A czy może mi ktoś wyjaśnic o co chodzi z tą licencją tv? Zupełnie nie wiem gdzie się udać w tej sprawie i od kiedy muszę to opłacać i czy w ogóle muszę jeśli nie mam tu żadnej telewizji????
Raz mi coś koleżanka wspomniała która kiedyś mieszkała w UK że przyszedł ktoś do nich do domu i jak zobaczył telewizor to chciał im karę 1000 funtów nałożyć...
Raz mi coś koleżanka wspomniała która kiedyś mieszkała w UK że przyszedł ktoś do nich do domu i jak zobaczył telewizor to chciał im karę 1000 funtów nałożyć...
Ostatnia edycja:
Karolina1987W
Fanka BB :)
Przyjechalam tu do siostry jak mialam 20lat to ona zalatwila mi prace na kontrakt i mieszkalam u niej wiec sam start mialam naprawde latwy. pozniej poznalam meza Teraz mamy prawie 2miesiecznego synka a od przyjazdu minelo prawie 7lat.
Licencje musisz placic, nie sa to duze koszty, a kary sa wysokie za nie placenie. Twoja kolezanka podala ci prawidlowa kwote 1000f masz tu link do platnosci https://www.tvlicensing.co.uk/pay-for-your-tv-licence/
Licencje musisz placic, nie sa to duze koszty, a kary sa wysokie za nie placenie. Twoja kolezanka podala ci prawidlowa kwote 1000f masz tu link do platnosci https://www.tvlicensing.co.uk/pay-for-your-tv-licence/
Dziękuję Ci Karolina za odp. Widzę że jesteśmy prawie rówieśnicami... kurcze wystraszyłaś mnie trochę z tą licencją więc to muszę doładnie przeczytać i do dzieła z załatwieniem tego. Gratuluję pociechy i zazdroszczę troszkę za razem bo ja bardzo chciałabym już mieć 2 maleństwo.... i skoro jesteśmy przy tym temacie powiedz mi proszę czy orientujesz się jak tu jest z leczeniem ginekologicznym a dokładnie zwalczanie niepłodności???? z pierwszym dzieckiem mieliśmy problem i udało się po prawie 4 latach i od kiedy nasz maluch właściwie skończył pół roku staramy się o kolejne ale słabo idzie. W polsce leczyłam się na PCO więc dostawałam leki co miesiąc stymulujące płodność a później cała ciązą w szpitalu na podtrzymaniu a tu się natknęłam na wątek na tym forum że tu nie dostaje się leków na podtrzymanie ciąży więc zastanawiam się czy wtakim razie moje leczenie ma tu jakąś przyszłość.... Ja bez leków na podtrzymanie nie donosiłabym mojego syna.
Karolina1987W
Fanka BB :)
Ja pierwsze dziecko stracilam, szukalam pomocy u lekarza bo czulam ze cos jest nie tak ale bylam przed 12tyg ciazy, a tu taka nie jest uznawana jako ciaze:/ obwinialam anglielska sluzbe zdrowia za moja tragedie ale nie poddalam sie i w pierwszym cyklu zaszlam w kolejna ciaze tym razem wszystko bylo ok wiem tylko z wlasnego doswiadczenia, ze po 12tyg ciazy oni traktuja cie powazniej i w razie czego pomoga i beda ciaze podtrzymywac.
Mam tu kolezanke, ktora od 6lat stara sie o dziecko, 2 insyminacje, 3in vitro z czego jedno udane tylko na tydzien :/ a z tego co pamietam na poczatku. Po 6miesiacach staranek poszla normalnie do gP i oszukala, ze staraja sie z mezem od roku i nic wiec umowili ich do ginekologa i poszlo dalej. Nie wiem jak by bylo u ciebie bo mialas problemy wczesniej. Jak znasz dobrze angielski alba maz zna to zapytajcie u GP albo szukaj po angielsku w necie.
Nie martw sie na zapas o licenje, wiekszosc rzeczy w uk mozna zalatwic przez internet albo tel. Zaplacisz i masz z glowy
Mam tu kolezanke, ktora od 6lat stara sie o dziecko, 2 insyminacje, 3in vitro z czego jedno udane tylko na tydzien :/ a z tego co pamietam na poczatku. Po 6miesiacach staranek poszla normalnie do gP i oszukala, ze staraja sie z mezem od roku i nic wiec umowili ich do ginekologa i poszlo dalej. Nie wiem jak by bylo u ciebie bo mialas problemy wczesniej. Jak znasz dobrze angielski alba maz zna to zapytajcie u GP albo szukaj po angielsku w necie.
Nie martw sie na zapas o licenje, wiekszosc rzeczy w uk mozna zalatwic przez internet albo tel. Zaplacisz i masz z glowy
U mnie z tym angielskim to jest tak że jak ktoś do mnie mówi powoli to dużó rozumiem ale mam jeszcze coś takiego jak bariera przedv tym żebym to ja miała mówić... coś na kształt skrępowania czy wstydu i nie wiem czemu tak jest ale liczę że z czasem mi przejdzie i zacznę rozmawiać O kurcze to współczuję Ci u mnie na szczęście krwawienie spowodowane mieśniakiem na macicy w 7 tygodniu udało się zatrzymać przez leżenie plackiem w szpitalu, później na początku 4 go miesiąca jak tylko wyszłam ze szpitala wybrałam się z mężem do jego babci i ja prowadziłam auto i na nasze nieszczęście doszło do czołowego zderzenia (na szczęście nie ja spowodowałam ten wypadek) po czym straż wycięła mnie w ciężkim stanie nieprzytomną zza kierownicy i przewieziono mnie do szpitala gdzie już prawie bez przerwy do porodu byłam... leki utrzymały moje dziecko przy życiu a ja sama mimo wielu złamań w tym 13 samej twarzy nie przyjmowałam leków przeciwbólowych i nie zgodziłam się na operację szczęki z obawy przed utratą dziecka... wiara i leki na podtrzymanie zrobiły resztę i mam dziś mojego blond szkraba a nawet imie się zgadza bo dopiero po narodzinach sprawdziłam znaczenie i okazało się że to znaczy dar boży- MATEUSZ a byliśmy z mężem nawet modlić się o ciąże na jasnej górze w częstochowie i po roku urodziłam
Kobietki nadal podtrzymuję chęć poznania jakiś innych mam z dziećmi czy też po prostu zawarcia nowych znajomości w takim razie gdyby któraś z was miała ochotę zawrzeć nową znajomość z początkującą emigrantką której nie raz przyda się porada kogoś kto już dłużej tu jest, to proszę o jakieś namiary lub też po prostu napiszcie kiedy macie wolny dzień czy też ochotę wyjść gdzieś razem z dzieciakami Tak jak pisałam mój mąż długo pracuje więc mamy prawie całe dnie wolne
reklama
Kurcze ja bardzo chcialam isc na to spotkanie ale moj maz wlasnie mipowiedzial mi ze na 18 do pracy idzie i musi miec auto ((( buuu a tak chcialam mojego malucha zabrac . Moj Fifi ma dopiero 10 miesiecy i nie bardzo ma si z kim bawic, wiec ja jestem bardzo za spotkaniem. Jestem tutuaj od 6 lat ale znajomych posiadajacych dzieci jak na lekarstwo. Takze dajcie znac gdzie i o ktorej a bedziemy. jestem troche ograniczonba czasowo bo pracuje ale do 14.30 wiec pozniej jestem wolna.
Ostatnia edycja:
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 228
- Odpowiedzi
- 10
- Wyświetleń
- 826
Podziel się: