reklama
Daysie
Fanka BB :)
Ja dziś padam na ryj ...sorki za wyrażenie,ale dosłownie tak jest.
Moje dziecko tak mi dziś dało popalić,że skutecznie wybił mi z głowy chęć posiadania więcej dzieci niż jedno :-(
Ostatnio mam z nim takie cyrki z jedzeniem,że mam już dość.
Nie dość,że wszystko jest bee,co dotychczas lubił to nie ma mowy żeby zjadł danie w którym są kawałki.
Zaraz jest plucie,ksztuszenie i wrzask.
Mam już dość.
3 razy dziennie do przebrania,krzesło do karmienia ciągle do prania a on w dalszym ciągu nic nie jje i małotego mam wrażenie,że wogóle jedzenie to mogłoby nie istnieć.
Potrzebuje dłuuuugiego "urlopu" :---(
Nie da się spokojnie przewinąć,bo nie chce uleżeć dłużej niż 5 sek.
Jak go sadzam na nocnik to po 1 sek.wyje i ucieka.
Chodzić nagle przestał ...a ja mam siwe włosy :-(
Moje dziecko tak mi dziś dało popalić,że skutecznie wybił mi z głowy chęć posiadania więcej dzieci niż jedno :-(
Ostatnio mam z nim takie cyrki z jedzeniem,że mam już dość.
Nie dość,że wszystko jest bee,co dotychczas lubił to nie ma mowy żeby zjadł danie w którym są kawałki.
Zaraz jest plucie,ksztuszenie i wrzask.
Mam już dość.
3 razy dziennie do przebrania,krzesło do karmienia ciągle do prania a on w dalszym ciągu nic nie jje i małotego mam wrażenie,że wogóle jedzenie to mogłoby nie istnieć.
Potrzebuje dłuuuugiego "urlopu" :---(
Nie da się spokojnie przewinąć,bo nie chce uleżeć dłużej niż 5 sek.
Jak go sadzam na nocnik to po 1 sek.wyje i ucieka.
Chodzić nagle przestał ...a ja mam siwe włosy :-(
pani Iwonka :)
Fanka BB :)
Współczuję ciężkiego dnia, ale trochę mnie pocieszyłaś:-), że nie tylko ja mam takie ciężkie dni.
Do tej pory moje kochane dziecko nauczyło mnie, cierpliwości, cierpliwości jeszcze raz cierpliwości i tego, że "na siłę" to na pewno nic się z nim nie załatwi:-)
Wcześniej myślałam, że należę do raczej cierpliwych osób, ale dopiero przy Bartku zrozumiałam i pojęłam co to znaczy naprawdę cierpliwość a jeszcze daleka droga przede mną:-)
Do tej pory moje kochane dziecko nauczyło mnie, cierpliwości, cierpliwości jeszcze raz cierpliwości i tego, że "na siłę" to na pewno nic się z nim nie załatwi:-)
Wcześniej myślałam, że należę do raczej cierpliwych osób, ale dopiero przy Bartku zrozumiałam i pojęłam co to znaczy naprawdę cierpliwość a jeszcze daleka droga przede mną:-)
Maksymilian
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 1 Kwiecień 2010
- Postów
- 136
Moje dziecko tak mi dziś dało popalić,że skutecznie wybił mi z głowy chęć posiadania więcej dzieci niż jedno to i tak długo wytrzymałaś nasz mały w czwartek będzie miał 7 tygodni a ja co raz częściej myślę o tym, że jedno i koniec a zawsze chciałam mieć liczną rodzinkę:-).
Joasiah a cóż Cię Ci Polacy tak wkurzyli cóż się stało??
A u nas też ciężko już nie dajemy rady nocki nie przespane a i w dzień nie ciekawie nie da się odespać bo Maksymilian śpi po 30 minut i wrzask Pozdrawiam:-(
Joasiah a cóż Cię Ci Polacy tak wkurzyli cóż się stało??
A u nas też ciężko już nie dajemy rady nocki nie przespane a i w dzień nie ciekawie nie da się odespać bo Maksymilian śpi po 30 minut i wrzask Pozdrawiam:-(
Daysie
Fanka BB :)
"Do tej pory moje kochane dziecko nauczyło mnie, cierpliwości, cierpliwości jeszcze raz cierpliwości"
A widzisz a mnie się wydaje zupełnie na odwrót,że jestem coraz mniej cierpliwa niż przed faktem urodzenia dziecka
Ale nie ma się co dziwić,jak ja do niego 100 razy mówię "otwórz buzię" a on 100 razy "ble,nie" i wtedy moja cierpliwość się kończy i wypuszczam go z krzesła i tyle jest jedzenia.
Niby nic na siłę,ale na głowę też nie można sobie dać wejść.A on jest coraz większy i coraz więcej rozumie i umie już wykorzystywać pewne fakty i małotego robi to celowo.
Jak rozrabia ,mówię "nie wolno" to celowo czort się na mnie patrzy a rękoma nadal rozrabia i jeszcze się cieszy.
"zawsze chciałam mieć liczną rodzinkę"
Ja też.
Zawsze chciałam 3jkę dzieci.
Ale po dzisiejszym dniu,wyraźnie mi się odwidziało
Najpierw noce nie przespane,bo karmić trzeba,potem noce nie przespane bo zęby.
W dzień to już wogóle są ostatnio cyrki a mój Mały wogóle w dzień nie sypia więc nie mam co liczyć nawet na 30 min. spokoju.
Potem szopka przy jedzeniu i przewijaniu i opadm z sił.
Dopiero ma ponad rok a co to będzie na przyszłość.
Aż strach pomyśleć.
A widzisz a mnie się wydaje zupełnie na odwrót,że jestem coraz mniej cierpliwa niż przed faktem urodzenia dziecka
Ale nie ma się co dziwić,jak ja do niego 100 razy mówię "otwórz buzię" a on 100 razy "ble,nie" i wtedy moja cierpliwość się kończy i wypuszczam go z krzesła i tyle jest jedzenia.
Niby nic na siłę,ale na głowę też nie można sobie dać wejść.A on jest coraz większy i coraz więcej rozumie i umie już wykorzystywać pewne fakty i małotego robi to celowo.
Jak rozrabia ,mówię "nie wolno" to celowo czort się na mnie patrzy a rękoma nadal rozrabia i jeszcze się cieszy.
"zawsze chciałam mieć liczną rodzinkę"
Ja też.
Zawsze chciałam 3jkę dzieci.
Ale po dzisiejszym dniu,wyraźnie mi się odwidziało
Najpierw noce nie przespane,bo karmić trzeba,potem noce nie przespane bo zęby.
W dzień to już wogóle są ostatnio cyrki a mój Mały wogóle w dzień nie sypia więc nie mam co liczyć nawet na 30 min. spokoju.
Potem szopka przy jedzeniu i przewijaniu i opadm z sił.
Dopiero ma ponad rok a co to będzie na przyszłość.
Aż strach pomyśleć.
Ostatnia edycja:
Maksymilian
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 1 Kwiecień 2010
- Postów
- 136
Daysie powiedz mi jak dawkowałaś infakol bezpośrednio Antosiowi czy rozrabiałaś z czymś kiedy karmiłaś piersią?? Dzięki pozdrawiam
Daysie
Fanka BB :)
Bezpośrednio pipetą ,która jest załączona w opakowaniu,5 ml. o ile dobrze pamiętam, przed karmieniem.
Niczym nie rozrabiałam,bo nie ma takiej potrzeby.
Ta pipeta jest barzdo wygodna w użyciu.
Jeśli będzie Ci ciężko ją zastosować to podaj zwykłą strzykawką lub łyżeczką.
Ja nie stosowałam akurat opcji łyżeczkowej,bo nie umiałam za bardzo.
Chodzi o to,że jako świeżoupieczona mama karmiąca piersią nie umiałam poprostu podać mu leku z łyżeczki.
A do pipety wystawiał dzubek jak do piersi.
Tak właśnie miałam Tobie dziś napisać,żebyś podała Maxowi Infacol,bo te jego krzyki w tym wieku mogą być poprostu spowodowane kolkami.
W szczególności wieczorem i o regularnej porze.
Ja dawałam Infacol i wsadzałam go do wanienki z ciepłą wodą i jak ręką odjął.
Potem cycek i spać do swojej kołyski.
Z tym,że u Nas kolki trawały krótko ok. 2-3 tyg.
Za to u Nas był inny problem...
krzyczał,bo poprostu się nie najadał z mojej piersi.
Najpierw pięknie przybierał na wadze do 2,5 mies.życia a potem średnio aż do tego stopnia,że starcił na wadze 120g. przy którymś ważeniu.
Miałam zalecenie przystawiania go co 1-1,5h i w dzień i w nocy ale to było ponad moje siły.
Dziecko nie najedzone i wrzeszczące ,z tego powodu, a ja zestresowana,że głodze swoje dziecko choć robię wszystko co mogę.
Wstawałam co te 1-1,5 i w nocy i w dzień co 1,5h wystawiałam cycka,próbowałam ściagać pokarm, aż wkońcu w 5 mies. dałam butelkę(kupiłam specjalne LINDAM próżniowe antykolowe z funkcją odsysania powietrza z wnętrza butelki) i dziecko po raz pierwszy od długiego czasu było najedzone i szczęśliwe a ja spokojna.
Nawet przystawianie co 1 h nie pobudziło u mnie większej laktacji choć na początku ściągałam laktatorem po 240 ml mleka do butelki po każdym karmieniu..
Potem chyba stres i zmęczenie wzięły górę i laktacja zaczęła się hamować.
I choć bardzo czasem chce się karmić piersią to natura i tak robi swoje wbrew nam.
Moja siostra pierwszą córkę,rówieśniczkę Antosia z miesiąca i roku,karmiła tylko 2 tyg.bo nie miała pokarmu,rodziła naturalnie,a teraz Laurę ,drugą córkę już piąty miesiąc karmi i mleko leje się strumieniami.
Nie ma reguły,że jak się chce to można.
Czasem poprostu nie ma jak.
Jak to się mówi...z pustego się nie naleje.
I tak wyglądała moja historia karmienia piersią.
A teraz mamy cyrki ze stałymi pokarmami i tak wkółko coś
Niczym nie rozrabiałam,bo nie ma takiej potrzeby.
Ta pipeta jest barzdo wygodna w użyciu.
Jeśli będzie Ci ciężko ją zastosować to podaj zwykłą strzykawką lub łyżeczką.
Ja nie stosowałam akurat opcji łyżeczkowej,bo nie umiałam za bardzo.
Chodzi o to,że jako świeżoupieczona mama karmiąca piersią nie umiałam poprostu podać mu leku z łyżeczki.
A do pipety wystawiał dzubek jak do piersi.
Tak właśnie miałam Tobie dziś napisać,żebyś podała Maxowi Infacol,bo te jego krzyki w tym wieku mogą być poprostu spowodowane kolkami.
W szczególności wieczorem i o regularnej porze.
Ja dawałam Infacol i wsadzałam go do wanienki z ciepłą wodą i jak ręką odjął.
Potem cycek i spać do swojej kołyski.
Z tym,że u Nas kolki trawały krótko ok. 2-3 tyg.
Za to u Nas był inny problem...
krzyczał,bo poprostu się nie najadał z mojej piersi.
Najpierw pięknie przybierał na wadze do 2,5 mies.życia a potem średnio aż do tego stopnia,że starcił na wadze 120g. przy którymś ważeniu.
Miałam zalecenie przystawiania go co 1-1,5h i w dzień i w nocy ale to było ponad moje siły.
Dziecko nie najedzone i wrzeszczące ,z tego powodu, a ja zestresowana,że głodze swoje dziecko choć robię wszystko co mogę.
Wstawałam co te 1-1,5 i w nocy i w dzień co 1,5h wystawiałam cycka,próbowałam ściagać pokarm, aż wkońcu w 5 mies. dałam butelkę(kupiłam specjalne LINDAM próżniowe antykolowe z funkcją odsysania powietrza z wnętrza butelki) i dziecko po raz pierwszy od długiego czasu było najedzone i szczęśliwe a ja spokojna.
Nawet przystawianie co 1 h nie pobudziło u mnie większej laktacji choć na początku ściągałam laktatorem po 240 ml mleka do butelki po każdym karmieniu..
Potem chyba stres i zmęczenie wzięły górę i laktacja zaczęła się hamować.
I choć bardzo czasem chce się karmić piersią to natura i tak robi swoje wbrew nam.
Moja siostra pierwszą córkę,rówieśniczkę Antosia z miesiąca i roku,karmiła tylko 2 tyg.bo nie miała pokarmu,rodziła naturalnie,a teraz Laurę ,drugą córkę już piąty miesiąc karmi i mleko leje się strumieniami.
Nie ma reguły,że jak się chce to można.
Czasem poprostu nie ma jak.
Jak to się mówi...z pustego się nie naleje.
I tak wyglądała moja historia karmienia piersią.
A teraz mamy cyrki ze stałymi pokarmami i tak wkółko coś
Dziewczyny !
Mogłybyście polecić mi jakaś agencje mieszkaniową ? Odrzucili naszą aplikacje na domek bo ktoś (niby) "dał więcej"
Jestem załamana bo niedługo się przeprowadzam do Lester i nie dość, że jak na razie nie ma stałego lokum to jeszcze z każdej strony słyszę, że:
- Nie ma pracy
- Jak jest praca to ciężka
- Że Polacy są tacy i tacy..
Myślę pozytywnie, ale wiadomo, że jak słyszy się "takie rzeczy" to człowiek zaczyna wątpić - nawet jak całe serce wysila by myśleć pozytywnie. Smutno.. bo liczę, że w Lester odnajdę swoje miejsce na ziemi.. czekałam 8 miesięcy na to by nie być w końcu samą a teraz zaczynam wątpić czy to dobra decyzja.
Dajcie mi troszkę swojej pozytywnej energii...
Buziak
Mogłybyście polecić mi jakaś agencje mieszkaniową ? Odrzucili naszą aplikacje na domek bo ktoś (niby) "dał więcej"
Jestem załamana bo niedługo się przeprowadzam do Lester i nie dość, że jak na razie nie ma stałego lokum to jeszcze z każdej strony słyszę, że:
- Nie ma pracy
- Jak jest praca to ciężka
- Że Polacy są tacy i tacy..
Myślę pozytywnie, ale wiadomo, że jak słyszy się "takie rzeczy" to człowiek zaczyna wątpić - nawet jak całe serce wysila by myśleć pozytywnie. Smutno.. bo liczę, że w Lester odnajdę swoje miejsce na ziemi.. czekałam 8 miesięcy na to by nie być w końcu samą a teraz zaczynam wątpić czy to dobra decyzja.
Dajcie mi troszkę swojej pozytywnej energii...
Buziak
Daysie
Fanka BB :)
Amor,
Nie chcę Cię pogrążać ale no niestety bujanie w obłokach to nie jest dobry pomysł chyba.
A to co słyszysz to niestety nie są złośliwe uwagi a prawdziwe fakty.
Lepiej jest wiedzieć jaki jest grunt pod nogami niż potem bardzo się rozczarować.
Prawda jest taka jak a jest.
Z pracą jest średnio,jeśli jest to naprawdę jest ciężka, niestety.
Pracowałam po 12 h w nocy przenosząc średnio po 3 tony przez noc po schodach w temp. 28-30 stopni.
Pracując tam nie mogłam donosić żadenj ciąży.
No to chyba lekko nie było.
Dotego dodam,że była to praca w żywnościówce a tej jest najwięcej.
Albo zasówasz jak wół przy ciężarach albo stoisz na lini 8h-12h robiąc to samo w temp.3 stopnie.
W tych nie spożywczych nie chcą zatrudniać ,bo pozwalniali tysiące osób pod czas kryzysu,produkcja spadła i pracy nie ma.
Dotego jak nie znasz płynnie angielskiego to nie ma co liczyć na dobrą pracę z perspektywami.
Sama bezskutecznie szukam pracy to wiem jak jest.
Z mieszkaniem też lekko nie będzie.
Może warto poszukać narazie pokoju niż całego domu.
Po pierwsze agencje bardzo uważnie i szczegółowo teraz sprawdzają wszystko,dużo ludzi nie płaci za mieszkanie,bo potracili pracę.
Ciężko też wynająć dom z jedną tylko osobą zatrudnioną.
Średnio są to opłaty 495 Pound + 90 Tax miesięcznie(ja płacę 94) + 200 Pound gaz,prąd co 3 mies.(w zimie za okres grzewczy w sumie zapłaciłam 360 )+130 woda co 6 mies.
Nie wspomnę o licencji na TV więc dlatego agencje są tak rygorystyczne.
Nigdy nie słyszałam o przypadku odrzucenia aplikacji mieszkaniowej ,bo ktoś inny dał więcej ,to nie jest fakt kupna nieruchomości przez lictyację tylko wynajem lokalu więc jaka cena widniała na ogłoszeniu taka obowiązuje wszystkich.
Więc napewno inny był powód odmowy o którym agencja nie musi mówić.
Ja wynajmuję od 4 lat przez Shonki Brothers,wtedy jeszcze oboje pracowalismy gdy wynajmowalismy to mieszkanie.
Sprawdzali wszystko referencje,dzwonili do zakładu pracy,sprawdzali jak regulowaliśmy opłaty na poprzednim mieszkaniu czy opóźnień nie było.
Więc naprawdę polecam na poczatku pokój.
My też tak mieszkaliśmy prawie rok,dopóki ja nie znalazłam stałej pracy za normalne pieniądze.
Polacy,są jacy są...polak polakiwi wilkiem jest za granicą a nie daj Bóg jak się czegoś dorobisz albo masz trochę więcej niż inni.
To są fakty.
I nikt nie pisze Ci tego po złości tylko samą prawdę,żebyś się nastawiła na to co faktycznie zastaniesz.
Nie widzę sensu pisania przepełnionych pozytywna energią postów,że jest super,że jest praca,że wynajmujesz mieszkanie gdzie chcesz pierwsze lepsze,że życie nie kosztuje,że polacy Ci pomogą w każdej sytuacji.
Szybciej Anglicy Ci pomogą.
Sama tego doświadczyłam.
My mamy jedną pensję i lekko nie jest.
Do tego ja nie mogę znaleźć ludzkiej pracy i mamy dziecko,któremu trzeba zapewnić opiekę gdybym wkońcu znalazła jakąś humanitarną pracę.
Nie rozumiem tylko jednego...
Jeśli jesteś zdecydowana przyjechać i marzyłaś o tym od dawna żeby dołączyć do pratnera,który jest dla Ciebie kimś ważnym to powinnaś wierzyć,że razem wszystko przetrzymacie i musi być dobrze i inaczej być nie może i już.
Musisz być pozytywnie nastawiona na realia,a te są jakie są,bo to połowa sukcesu.
Ale musisz mocno wierzyć w to sama i być pewna,że warto.
Nie szukać czegoś czego nie ma i nie prosić o głaskanie po głowie.
Ja miałam mnóstwo wątpliwości jak rezygnowałam z pracy,bo z wielu powodów zwolniłam się sama.
Dotego barzdo chciałam dziecko.Wiedziałam,że tylko mąż parcuje ale wierzyłąm w to,że będzie dobrze.Że jakoś musi się wszystko ułożyć.
Owszem fortuny się nie dorobiłam i narazie z tym rynkiem pracy jaki jest to ciężko będzie ale najważniejsze jest to,że jesteśmy razem i jak normalna rodzina mamy swoją bliskość.
Życzę Tobie powodzenia i wiary w to,że podjęłaś właściwą decyzję.
Nie chcę Cię pogrążać ale no niestety bujanie w obłokach to nie jest dobry pomysł chyba.
A to co słyszysz to niestety nie są złośliwe uwagi a prawdziwe fakty.
Lepiej jest wiedzieć jaki jest grunt pod nogami niż potem bardzo się rozczarować.
Prawda jest taka jak a jest.
Z pracą jest średnio,jeśli jest to naprawdę jest ciężka, niestety.
Pracowałam po 12 h w nocy przenosząc średnio po 3 tony przez noc po schodach w temp. 28-30 stopni.
Pracując tam nie mogłam donosić żadenj ciąży.
No to chyba lekko nie było.
Dotego dodam,że była to praca w żywnościówce a tej jest najwięcej.
Albo zasówasz jak wół przy ciężarach albo stoisz na lini 8h-12h robiąc to samo w temp.3 stopnie.
W tych nie spożywczych nie chcą zatrudniać ,bo pozwalniali tysiące osób pod czas kryzysu,produkcja spadła i pracy nie ma.
Dotego jak nie znasz płynnie angielskiego to nie ma co liczyć na dobrą pracę z perspektywami.
Sama bezskutecznie szukam pracy to wiem jak jest.
Z mieszkaniem też lekko nie będzie.
Może warto poszukać narazie pokoju niż całego domu.
Po pierwsze agencje bardzo uważnie i szczegółowo teraz sprawdzają wszystko,dużo ludzi nie płaci za mieszkanie,bo potracili pracę.
Ciężko też wynająć dom z jedną tylko osobą zatrudnioną.
Średnio są to opłaty 495 Pound + 90 Tax miesięcznie(ja płacę 94) + 200 Pound gaz,prąd co 3 mies.(w zimie za okres grzewczy w sumie zapłaciłam 360 )+130 woda co 6 mies.
Nie wspomnę o licencji na TV więc dlatego agencje są tak rygorystyczne.
Nigdy nie słyszałam o przypadku odrzucenia aplikacji mieszkaniowej ,bo ktoś inny dał więcej ,to nie jest fakt kupna nieruchomości przez lictyację tylko wynajem lokalu więc jaka cena widniała na ogłoszeniu taka obowiązuje wszystkich.
Więc napewno inny był powód odmowy o którym agencja nie musi mówić.
Ja wynajmuję od 4 lat przez Shonki Brothers,wtedy jeszcze oboje pracowalismy gdy wynajmowalismy to mieszkanie.
Sprawdzali wszystko referencje,dzwonili do zakładu pracy,sprawdzali jak regulowaliśmy opłaty na poprzednim mieszkaniu czy opóźnień nie było.
Więc naprawdę polecam na poczatku pokój.
My też tak mieszkaliśmy prawie rok,dopóki ja nie znalazłam stałej pracy za normalne pieniądze.
Polacy,są jacy są...polak polakiwi wilkiem jest za granicą a nie daj Bóg jak się czegoś dorobisz albo masz trochę więcej niż inni.
To są fakty.
I nikt nie pisze Ci tego po złości tylko samą prawdę,żebyś się nastawiła na to co faktycznie zastaniesz.
Nie widzę sensu pisania przepełnionych pozytywna energią postów,że jest super,że jest praca,że wynajmujesz mieszkanie gdzie chcesz pierwsze lepsze,że życie nie kosztuje,że polacy Ci pomogą w każdej sytuacji.
Szybciej Anglicy Ci pomogą.
Sama tego doświadczyłam.
My mamy jedną pensję i lekko nie jest.
Do tego ja nie mogę znaleźć ludzkiej pracy i mamy dziecko,któremu trzeba zapewnić opiekę gdybym wkońcu znalazła jakąś humanitarną pracę.
Nie rozumiem tylko jednego...
Jeśli jesteś zdecydowana przyjechać i marzyłaś o tym od dawna żeby dołączyć do pratnera,który jest dla Ciebie kimś ważnym to powinnaś wierzyć,że razem wszystko przetrzymacie i musi być dobrze i inaczej być nie może i już.
Musisz być pozytywnie nastawiona na realia,a te są jakie są,bo to połowa sukcesu.
Ale musisz mocno wierzyć w to sama i być pewna,że warto.
Nie szukać czegoś czego nie ma i nie prosić o głaskanie po głowie.
Ja miałam mnóstwo wątpliwości jak rezygnowałam z pracy,bo z wielu powodów zwolniłam się sama.
Dotego barzdo chciałam dziecko.Wiedziałam,że tylko mąż parcuje ale wierzyłąm w to,że będzie dobrze.Że jakoś musi się wszystko ułożyć.
Owszem fortuny się nie dorobiłam i narazie z tym rynkiem pracy jaki jest to ciężko będzie ale najważniejsze jest to,że jesteśmy razem i jak normalna rodzina mamy swoją bliskość.
Życzę Tobie powodzenia i wiary w to,że podjęłaś właściwą decyzję.
Ostatnia edycja:
reklama
pani Iwonka :)
Fanka BB :)
Oj Daysie chciałabym wszystko zanegować co napisałaś, ale niestety muszę się zgodzić z Tobą. Piszę "niestety", bo ja się nastawiam pozytywnie, ale realia są jakie są i czasem trzeba się moooocno napracować, żeby ten pozytywny nastrój nie odszedł w siną dal.
To jest takie straszne jak Polacy zachowują się wobec siebie w Leicester. Ja nie oczekuję, że każdy Polak w mieście będzie moim przyjacielem, albo że będzie mi pomagał na każdym kroku, chodzi mi o takie normalne zachowanie.
Najgorzej to chyba pracować z rodakami, nie napiszę tu nic nowego dla tych dziewczyn, które miały okazję tak pracować. Polacy zawyżają normy, ja rozumiem że ktoś się chce wykazać, ale ludzie!!!!!!!!!!! jak dziś zrobi się 150% normy to Anglik jutro tyle samo będzie chciał, bo skoro dało się zrobić raz to da się i drugi. Oczywiście nie mówię o obijaniu się i cwaniakowaniu, mam na myśli normalną pracę w normalnym tempie.
Parę razy byłam świadkiem jak Polacy robili zakupy w Tesco koło Ciebie Daysie:-), Pamiętam jak jeden darł się do kolegi "to co dzisiaj kradniemy",albo te okrzyki radości, że piwo dowieźli(ja osobiście do piwa nic nie mam) porażka, dlaczego oni zakładają, że są sami i że nie ma innych Polaków:-)
Oj, zrobiło się tak niefajnie:-(.
To jest takie straszne jak Polacy zachowują się wobec siebie w Leicester. Ja nie oczekuję, że każdy Polak w mieście będzie moim przyjacielem, albo że będzie mi pomagał na każdym kroku, chodzi mi o takie normalne zachowanie.
Najgorzej to chyba pracować z rodakami, nie napiszę tu nic nowego dla tych dziewczyn, które miały okazję tak pracować. Polacy zawyżają normy, ja rozumiem że ktoś się chce wykazać, ale ludzie!!!!!!!!!!! jak dziś zrobi się 150% normy to Anglik jutro tyle samo będzie chciał, bo skoro dało się zrobić raz to da się i drugi. Oczywiście nie mówię o obijaniu się i cwaniakowaniu, mam na myśli normalną pracę w normalnym tempie.
Parę razy byłam świadkiem jak Polacy robili zakupy w Tesco koło Ciebie Daysie:-), Pamiętam jak jeden darł się do kolegi "to co dzisiaj kradniemy",albo te okrzyki radości, że piwo dowieźli(ja osobiście do piwa nic nie mam) porażka, dlaczego oni zakładają, że są sami i że nie ma innych Polaków:-)
Oj, zrobiło się tak niefajnie:-(.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 228
- Odpowiedzi
- 10
- Wyświetleń
- 826
Podziel się: