Witam kobietki.
Mam troszke czasu bo tesciowie zajmuja sie malym.Bardzo dziekuje za odp odnosnie mojego pytania.Problem juz rozwiazany

Byla u nas polozna i kazala inaczej przystawic malego,z pod pachy(Tak radzila chyba
Misia)i zadzialalo!!!Tak wiec nie odpowiadala mu pozycja-tylko ze dla mnie trudno jest mi go tak przystawic i radze sobie kladac malego na lozku i wtedy przystawic.
Ogolnie wszystko jest dobrze,maly lubi zjesc-przed ciaza strasznie martwilam sie,ze nie dam rady karmic atu mila niespodzianka:-)Ja przez pierwsze dni po porodzie czulam sie fatalnie,ale juz jest lepiej.
Co do samego porodu to mozna powiedziec,ze nie mam co narzekac.Zaczelo sie od tego,ze we wtorek wieczorem odszedl mi sluz,Przez cala noc miala regularne skurcze,to samo rano,wiec po obiedzie zdecydowalismy,ze jedziemy spr co i jak.Wiec jak bylam juz w szpitalu powiedzialam o skurczach to pielegniarka stwierdzila,ze to napewno nie byly skurcze,bo zwijalabym sie z bolu...itp.No ale stwierdzila,ze oczywiscie mnie przepada,bo to moje pierwsze dziecko i napewno sie martwie...Wiec polozylam sie na lezance,ona spr rozwarcie i powiedziala,ze jeszcze kogos zawola.Przyszla wiec polozna,zrobila to samo i mowi,ze tu jest 2 cm rozwarcia-tamta zamurowalo,bo stwierdzila,ze "za dobrze wyglaadam,przy takim rozwarciu"??????????Tak wiec polozyli mnie na sali i kazali spacerowac-no to razem spacerowalam ze swoim M kilka godz.Moj M w koncu poszedl po polozna aby spr rozwarcie(w miedzyczasie mialam regularne skurcze)a ona,ze mam sie nie nastawiac,ze cos sie ruszylo-a tu niespodzianka 4 cm i glowka nisko.Zapytala mnie o wybor znieczulenia a ja,ze jeszcze nie wiem,ale mysle o epiduralu(skurcze byly coraz silniejsze)To ona na to,ze wszystko tak szybko postepuje,ze ona mysli,ze bedzie to szybki i latwy porod(chciala,abym jednak nie brala tego epiduralu)wiec zaczelam sie zastanawwiac,ale moj M pomogl mi podjac decyzje,ze jednak o niego poprosimy.Tak wiec ok 24 zostalam przewieziona na porodowke.Tam znowu zapytali o znieczulenie,wiec potwierdzialam,ze chce epidural a tu znowu,ze moze jednak nie,ze poczekamy...Wiec juz sama zglupialam.Ale moj jeszcze wtedy trzezwo myslacy M zadecydowal,ze ten epidural ma byc i koniec

Wiec zostal mi on podany.Przy podawaniu go oczywiscie trzeba bylo zajac sie moim M,bo troszke odlecial:-)Powiedziano,ze szzybciutko zacznie dzialac-niestety nie bylo tak w moim przypadku.Nie czulam sparalizowania od pasa w dol,nawet ciezkich nog...itpZa to czulam intensywne skurcze.Ale w koncu wszystko zaczelo dzialac,przebili mi wody.i tak sobie lezalam jeszcze ok 4 godz.Potym czasie przyszla polozna a tu juz 10 cm i zaczelam przec.Tylko maly nie bardzo chcial wyjsc.Zawolano wiec lekarza,ktory musial uzyc vacum abypomoc malenstwu.Niestety to tez nie pomoglo a malemu zaczelo spadac tetno.Trzeba wiec bylo uzyc kleszczy i mni naciac-dopiero wtedy maly wyszedl.Jak sie potem okazalo,jego szyjka byla owinieta pepowina-dlatego te wszystkie dodatkowe zabiegi.
Ale jak juz zobaczylam naszego wielkoludka to juz nic wiecej sie nie liczylo...
No to byl moj krotki opis porodu
