Ciao dziewczynki!
Ja nic z tego wszystkiego nie kumam....jakies konowaly Ci wszyscy lekarze, jak slowo daje!! Tak jak wam pisalam, rano podczas gastroskopii lekarze znow rozerwali mu ten zoladek i znow krwawil. A oni zamiast skupiac sie nad jego zoladkiem, martwia sie o niski poziom zelaza! Stwierdzili, ze jesli nie poprawi sie do jutra to bedzie mial transfuzje krwi!! Tylko, ze jak jemu ma sie poprawic hemoglobina w jeden dzien, bez podawania zadnych lekow, zelaza i przy ubogiej w zelazo diecie szpitalnej?? (na obiad byla lazania!!- zero witamin- same weglowodany i tluszcz!). Powiedzieli, ze wypuszcza go jak sie poprawia wyniki krwi, ale przeciez tu nie o krew chodzi tylko o jego zoladek!!Przeszli do porzadku dziennego nad faktem, ze zwykle wymioty spowodowane choroba lokomocyjna skonczyly sie rozerwaniem sciany zoladka! Stwierdzili, ze po prostu byly za silne wstrzasy! Ale ja sie pytam, czy to znaczy, ze teraz do konca zycia za kazdym razem jak bedzie wymiotowal bedzie tracil hektolitry krwi????Na to pytanie nie ma odpowiedzi...
Kolejny obchod jutro rano. Powiedzialam A.zeby nie dal sie zbyc jakimis glupimi tekstami i wymogl na nich konkretne odpowiedzi i zalecenia- i co najwazniejsze w sprawie zoladka, a nie krwi!! Nie moge zrozumiec tej niefrasobliwosci. Przeciez jezeli wyciekalaby mu jakas krew z zoladka to moze dojsc do zapalenia otrzewnej!! Nic nie rozumiem i wkurza mnie to potwornie! Jak tu sie nie stresowac? Jak ja to powiedzialam mojej mamie, to tak sie wkurzyla, ze od razu zapowiedziala, ze jak tylko przyjedziemy do Polski we wrzesniu to zabukuje mu wizyty u wszytskich mozliwych lekarzy, zeby mu wszystko posprawdzali pozadnie! Bo tu to idzie sie przekrecic i dalej nie uzyskasz pomocy!
A Mama A mimo, ze przemila kobieta, caly czas powtarza, ze ona i tak poklada wszytsko w rekach BOGA! No i badz tu madry...
Rodzice w Polsce jakos inaczej podchodza do takich spraw...moja mama od rana do nocy bo molestowala lekarzy, zeby sie dowiedziec o dokladny stan mojego zdrowia...a oni tak na luzzzzieeee...leniwie....i ciagle z tekstem, ze bedzie jak Bog chce. Dupa z takim gadaniem!
Oprocz tego dzien byl calkiem mily. Bylam z 'tesciami' na Salthill, spacerowalismy po promenadzie. Zjedlismy obiadek w restauracji na powietrzu. Bylo bardzo milo i dzis taki juz lekki wietrzyk, ku mojej uciesze! :-)Spieklam sie troszke, ale nie najgorzej.
Martuska- No to i Ty mialas ciezki dzien!! Mam nadzieje, ze Julcia szybciutko dojdzie do zdrowka, i ze nie bylo to nic powaznego. Usciski dla niej!
Joann- powodzenia jutro!! Bede trzymac mocno kciuki i myslec o Was! To wasza ostatnia noc razem:-) Poglaszcz ode mnie brzuszek:-)
Kemaya- jesli chodzi o wyprawke to duzo rzeczy mozna zakupic poprzez nasze forum, na watku 'sprzedam, oddam, zamienie'. Jesli chodzi o sklepy no to Smyths
(of course..
), Argos moze. Mothercare jest troche drogie moim zdaniem. Ja generalnie kupilam wszystko z forum, i czesc przywiozlam z Polski. Jedynie wozek kupilam w Smythcie.