Witam
Barmanko dobrze,że na gazie nie byłam
A tak serio,jeszcze jedna pani,która wsiadała do auta obok chciała mi pomóc z tym autem,ale grzecznie podziękowałam,by były dwie włamywaczki.
My dzisiaj byliśmy na lunchu w szkole u chłopaków,dzisiaj z Antkiem jedliśmy szkolny obiad,jutro z Mattem...
Bo jest tak,że dzieci mogą przynosić swoje jedzonko,albo jeść szkolne,cena to 2,10f za dzień.
No i Antek miał zawsze swoje kanapki,ale wiecznie marudził,że on chce szkolne.Bo według niego wszyscy jedzą szkolne tylko on z lunch boxem śmiga.Smutno mi się zrobiło i było mi go strasznie żal przez ten miesiąc,ale po podliczeniu kosztów na dwójkę (bo przecież Matt by nie przepuścił) to około 85f na miesiąc.Jak dla mnie dużo.zwłaszcza,że i tak jedzą obiad po szkole w domu.
No i dzisiaj był taki dzień,że dzieci zapraszały rodziców na lunch by wspólnie spędzić ten czas...
Powiem wam,że jedzenie blee
utwierdziłam się,że jednak będzie nosił swoje.
Już tam pal sześć,że nie doprawione (co tutaj akurat to plus,że nie ma soli czy pieprzu) ale jakoś nie widzi mi się jeść ziemniaki tłuczone z serem i fasolkę popijając mlekiem.Porcyjki mikroskopijne,a on lubi pojeść.Wyboru żadnego praktycznie.
No i zapytaliśmy vice dyrektorki ile dzieci je w stołówce to okazało się,że tylko 8 z 24 dzieciaków
Oby jeszcze przetrwać jutrzejszy lunch z Mattem
Lubiczanko ano właśnie,może landlorda pasożytuje na was? Przydało by się kogoś kto się zna na tym,ale to musiał by być fachowiec od was a nie od landlordki.Albo zagroźcie jej,że albo wymienia piec,albo się wynosicie.