Ja jak miałam nawał to pojechałam na oddział w Galway,tam podłączyły mnie do laktatora elektrycznego bo mój ręczny nie dawał rady i tak mi suszyły łeb,ze wyszłam zaryczana

Nikt nie przyszedł nie wytłumaczył mi co robię źle z karmieniem,czy może źle przystawiam czy jak,miałam mleka jak dla pułku,ale co z tego jak kanaliki się zatkały i nikt nie pokazał mi co robic.Ja pierdziut.
Tak więc teraz od razu butelka.W szpitalu to wszystko pięknie ładnie było,ale to były tylko 3 pierwsze doby,gdzie nawał mleka dopiero mnie czekał.Nie poradziłam sobie i tyle,nie żałuję już.
Choc teraz położna pytała mnie czy karmiłam,opowiedziałam co było i stwierdziła,że umówi mnie z kimś od laktacji...ale ja już nie chcę.Zresztą nie wyobrażam sobie przy dwójce dzieci,sama w domu całe dnie by dziecko wisiało mi na cycu
GLIWA - tu chyba nie mają nic na spalenie pokarmu, bo pamiętam jak byłam w szpitalu, to pytałam położną (naszą polską położną, która w tym szpitalu pracowała), ale powiedziała mi, że niestety tu nic takiego nie ma, muszę sama naturalnie zgubić, tzn. nie ruszać, nie dotykać, robić okłady z liści kapusty i zniknie.
Być może coś przez te 3 lata się zmieniło, ale nie sądzę.
Dobrej nocki.
No i mialam sie wczesniej polozyc, bo jutro do pracy

Ale musze sie wypowiedziec w tej sprawie, wyrzucic to z siebie...
Ja bylam bardzo nastawiona na karmienie piersia. Niestety mialam zaplanowana cesarke prawie 2tyg. przed terminem. No, a ze nie byl to porod naturalny laktacja ruszyla z opoznieniem. Juz kilkanascie minut po operacji przystawili mi Ala do cycka. Uczucie... dziwne... Pozniej 3 doby w szpitalu walczylam z karmieniem, wielka presja, szczegolnie ze str. wszechwiedzacej szwagierki

. Polozne troche "olaly" sprawe i jak dzienna zmiana robila wszystko, zeby mi pomoc, tak nocna zmiana nawet nie pomogla dziecka do piersi przystawic

Maly darl sie z glodu, ja zero pokarmu, suty obolale, poranione, koszmar!!!! Jak go przystawialam, to z bolu pocily mi sie stopy. Ciagle plakalam, dol na maksa. M mowi, "damy butle", ja ze ok, a zaraz sms od jego siory
z zakazem podawania butelki!! Koszmar!!
Wrocilismy do domu, przyjechala siostra mojej mamy i razem walczylysmy o laktacje, niestety marnie

Pokarmu co kot naplakal. Ja miesiac na przeciwbolowych, do tego ZERO apetytu, stres, nerwy, Alex zaczynal miec poczatki skazy... Koszmar!!! M mowi, dajemy butle i sie nie przejmuj. Ja wyrzuty, terror karmienia piersia, presja polznej... Ciagle chodzialm zaplakana, ze jestem zla matka, ze nie umiem, ze nie mam mleka itp. itd. Poszlam do gina, i od razu tekst, ze nie karmie piersia i mam wyrzuty, a ta do mnie, "ja tez nie karmilam i wyrzutow nie mam"... Szok! W koncu ktos, kto mnie nie potepia!! Powoli zaczelam dochodzic do siebie, wierzyc, ze szczesliwa mama, to szczesliwe dziecko, az nagle znowu dol. Alex ma skaze!! I kolejne wyrzuty!! W koncu sie okazalo, ze skaze odziedziczyl po tatusiu i karmienie piersia by nic nie dalo...
Teraz bylabym madrzejsza, nie meczylabym sie tak i nie obwiniala. Po prostu, sa kobiety do tego stworzone, a ja tego nie czuje i teraz wiem, ze NIKT NIE MA PRAWA mnie osadzac. Wiem, ze jestem jestem fantastyczna matka, kocham swoje dziecko nad zycie, niczego mu nie brakuje i zrobie dla Niego wszystko i to jest NAJWAZNIEJSZE!! A nie to czy karmie cycem czy nie. A kontakt i przywiazanie byly od pierwszego spojrzenia, nie zadna "plastikowa" badz butelkowa wiez!!
Jednoczesnie chyle czola i wielki szcun do wszystkich Mam, ktore karmia piersia, naprawde podziwiam Was!!
Ja niesty poleglam...
Z drugim dzieciatkiem nie mowie tak, nie mowie nie, na pewno juz wiem jakich bledow mam nie popelniac, a co z tego wyjdzie? Czas pokaze
A nawal tez mialam, ale zaraz po, zaczal szybko zanikac, nic nie robilam, nie bralam zadnych lekow. Po 3 miesiacach zrobilam usg piersi, zeby upewnic sie, ze wszytstko z nimi ok, nie ma zlogow... Oczywiscie pani robiaca skan (w Krakowie) zmierzyla mnie srogo jak jej oznajmilam, ze cyckiem nie karmilam :/
Mimo wszystko nie zaluje decyzji, wiem, ze to bylo najlepsze co moglam w tamtej sytuacji zrobic. Al (odpukac!!) jeszcze nigdy nie byl chory, teraz dopiero ma czwarty raz w zyciu katar!
No to sie wygadalam

Ide lulac, dobranoc
