Bry:-)
No coś nie miałam wczoraj natchnienia na pisanie
Wróciłam z tej szkoły,obiad gwizdany skleciłam,zaraz P wrócił,zabrał Młodego na rowerek to się za sprzątanie wzięłam i tak jakoś...
A w szkole było w porządku,w sumie niewiele ode mnie chcieli,parę słów trza było z siebie wykrztusic-chyba dałam radę;-)Radka teacher młodziutka laseczka,może z 24 lata
Bardzo miła
Natomiast Radek na początku wcale nie chciał się niczym bawic,powiedział,że mu się tam nie podoba,nie będzie tam chodził i w ogóle to jest zmęczony i chce do domu
Potem jakoś delikatnie się rozkręcił,ale na prawdę delikatnie
Tzn. bawił się ale sam,nie chciał do innych dzieci podejśc
Ale jak podeszła jego pani i pytała go to starał się byc miły
Da radę,musi..
Zresztą ucieszyłam się bo powiedziała nam,że mają nauczycieli angielskiego dla dzieciaków innej narodowości więc myślę,że załapie inglisz
Za to dziś,ja rozumiem-piątek....ale przecież nie 13-tego
Wyszliśmy do przedszkola,dwa kroki od domu Radek orła wywinął,wargę rozwalił,krew się polała,o łzach nie wspomnę
Na szczęście więcej strachu niż uszczerbku na zdrowiu ten upadek przysporzył
Zadzwoniłam do P,powiedziałam mu,a on:"Ale mu się pechowo dzień zaczął"...Nie minęła godzina,P dzwoni,że na dziś już pracę zakończył
Pytam o co chodzi,a on,że rękę ma rozwaloną
Nieśli z kumplem taflę szkła i musiała by już gdzieś stuknięta i się rozsypała normalnie,P szkło ścięło skórę z całego przedramienia,z tyłu:-(Do szycia się to nie nadaje,bo jak zszyc jak skóry nie ma:-(Będzie się pewnie paprac,ale na szczęście,że nic gorszego się nie stało
...Ale przecież to wiadomo było,że tak będzie...Teraz jak MC nie mamy to się zaczyna
No,a odnośnie suwaczka...jeszcze parę dni:-)