Liliann - Mój braciszek cioteczny urodził się z rozszczepem kręgosłupa, padaczką i wodogłowiem takim, jak u Twojej Roksanki. Cała nasza rodzina słyszała na każdym kroku, że "takie dzieci" nie mają szans nie tylko na normalne życie, ale na życie w ogóle. Został u niego przeprowadzony zabieg wszczepienia zastawek w mózgu regulujących przepływ płynu. Zaczął raczkować jak miał około roku, raczkował mimo tego, że jest sparaliżowany od pasa w dół. Mimo wszelkich starań lekarzy, miał 2 zapaści, które zaowocowały głębokim upośledzeniem umysłowym. Po drugiej był w śpiączce ponad 2 tygodnie. Lekarze proponowali odłączenie od aparatury, bo twierdzili, że nie będzie miał szans. Wybudził się ze śpiączki. Przestał mówić i stracił wzrok po tej zapaści. Jego rodzice zaczęli żmudną, długą rehabilitację. I słyszeli w kółko "takie dzieci nie dożywają okresu dorostania, nie opłaca się". Dziś ma 15 lat, mówi, uśmiecha się, okazuje uczucia, przychodzą do niego rehabilitanci, wolontariusze, nauczyciele. Nawiązuje przyjaźnie, okazuje niechęć niektórym ludziom. Nikt mu nie dawał szansy, oprócz jego rodziców. Oni się uparli, że ich dziecko będzie żyć. I pomimo tych wszystkich upośledzeń, które go dotknęły, nie wiem czy znam kogoś, kto dorównałby mu w cieszeniu się życiem. Dlatego tak ważna jest wg mnie wiara w sukces i nieprzejednana walka. Nawet jeśli się nie uda, nigdy nie zarzucisz sobie, że odpuściłaś. Przytulam Cię mocno i podziwiam za siłę.