witaj okruszku
w przeciągu miesiąca zdecyduję co dalej z moją lekarką.. najgorsze jest to, że podjęłam już dość dawno decyzję gdzie chce rodzić. Chodzę do przyszpitalnej Szkoły Rodzenia, którą prowadzi m.in. przyjaciółka mojej gin.. Nie chcę sobie nawet wyobrażać jak bym była traktowana, gdybym teraz olała ją i poszła do innego lekarza (miałabym przeciwko sobie nie tylko samą Panią ordynator ale i resztę "załogi") :-( Wiem, że jest wysoką specjalistką.. Że sama nie ma dzieci - ponoć kilkakrotnie poroniła (teraz tak się zastanawiam, czy może ten artykuł o VP jej tak nie sfrustrował.. ). Póki co - naprawdę nie wiem co zrobię. A dietka może rzeczywiście się przyda...
Co do Twojego wczorajszego dzionka - to tu ręce i cała reszta opada... już pisałam wcześniej, o tym, że facetem jeszcze sumienie ruszy, ale babą ... - marna szansa (a przecież same przez to kiedyś przechodziły, i niby nikt nie zrozumie kobiety tak jak druga kobieta...) Żenada...
Nię będę Cię tu naciskała o wieści o Liliann - wiem, że jak bedziesz sama coś wiedziała - to z pewnością podzielisz się z nami tą informacją.
Całe szczęście my siebie nawzajem rozumiemy :-) i to naprawdę dodaje wiary i skrzydełek
w przeciągu miesiąca zdecyduję co dalej z moją lekarką.. najgorsze jest to, że podjęłam już dość dawno decyzję gdzie chce rodzić. Chodzę do przyszpitalnej Szkoły Rodzenia, którą prowadzi m.in. przyjaciółka mojej gin.. Nie chcę sobie nawet wyobrażać jak bym była traktowana, gdybym teraz olała ją i poszła do innego lekarza (miałabym przeciwko sobie nie tylko samą Panią ordynator ale i resztę "załogi") :-( Wiem, że jest wysoką specjalistką.. Że sama nie ma dzieci - ponoć kilkakrotnie poroniła (teraz tak się zastanawiam, czy może ten artykuł o VP jej tak nie sfrustrował.. ). Póki co - naprawdę nie wiem co zrobię. A dietka może rzeczywiście się przyda...
Co do Twojego wczorajszego dzionka - to tu ręce i cała reszta opada... już pisałam wcześniej, o tym, że facetem jeszcze sumienie ruszy, ale babą ... - marna szansa (a przecież same przez to kiedyś przechodziły, i niby nikt nie zrozumie kobiety tak jak druga kobieta...) Żenada...
Nię będę Cię tu naciskała o wieści o Liliann - wiem, że jak bedziesz sama coś wiedziała - to z pewnością podzielisz się z nami tą informacją.
Całe szczęście my siebie nawzajem rozumiemy :-) i to naprawdę dodaje wiary i skrzydełek