Hey! Wsatalam wczesnie rano, zeby móc poczytak w spokoju co u Was, ale nie poszło mi tak jak planowałam...Matylda tak około 4tej rano zaczyna popłakiwać przez sen, na z miane z emem a lulamy. Okołp 5.30 już mleko trzeba było na sygnale robic bo resztkami sił już biedaczka funkcjonowała. Poza tym leje jej sie z nosa ze szok.
Wnika moja tez zebów jeszcze nie ma wiec nie masz sie czym martwic, kazde ma swoj czas.
Goyek, bedzie dobrze z emem, czasem musi byc tak sobie zeby mogło byc lepiej. My jak mieszkalismy w Rzymie to tez praktycznie calymi dniami sie nie widywalismy, teraz jestesmy narazie caly czas w domu i nadrabiamy. Chociaz em cos wspomina ze na zime pojedzie na miesiac do pracy spowrotem....juz brkuje mi powietrza bo odkad sie poznalismy, nigdy nie rozstawalismy sie na dluzej. Troche mnie to wkurza, bo nie mamy noza na gardle i nie musi jechac. Ale dzwonia tutaj za nim wlosi ktorym robil remonty ze jeszcze cos tam maja do zrobienia i zeby przyjechal. Wiec musze zorganizowac szybka kampanie reklamowa tutaj, znalezc mu cos i wtedy zostanie. Tez tak czasem mamy, ze nie rozmawiamy ze soba za duzo , jakos tak mamy potrzebe pomilczenia...i mysle, ze kazda z nas ma tak, ze sa rzeczy ktorych sie emowi nie mowi, a na forum tak. I to nie dlatego ze sie ma jakies straszne tajemnice, ale poprostu facet na niektore sprawy ma calkiem inny punkt widzenia niz kobieta.
U nas dzisiaj pogoda barowa, mzawka i malo slonca, chyba wiec uderzymy na zakupy, bo moj maly przedszkolak buty zdarl na rowerze i nowe czas nabyc. jessssu a swoja droga to strzasznie szybko rosna te dzieciaki.
A co dojedzenia, to Wy bardzo uwazne jestescie, u mnie to nieco inaczej wyglada....Oczywiscie nie napycham jej niewiadomo czym, ale zawsze jak jemy obiad lub pijemy kawe to cos jej tam ktos da....np drozdzowke juz probowala, zupy, ziemniaki itd. Siedzi sobie przy stole w siodelku (mam takie do stolu przyczepione)i palaszuje chrupke, jak zobaczy ze ktos ma cos do jedzenia to natychmiast wyrzuca chrupke i zaczyna krzyczec i ciagnac za rekaw tego co najblizej siedzi
Maliny prosto z krzaka tez juz przerabiala, obserwowalismy ja bacznie po tym ale spoko
. Moja siostra ostatnio przyleciala do mnie, zebym juz tej wiy D nie dawala bo w tv pan pediatra trabil, zeby Vigantol wyrzucic natychmiasy jak ktos podaje!!!! Kupilam inne.
No i jeszcze chcialam Wam napisac na inny temat, mianowicie szwagierka mojej siostry ma 5latniego synka , ktory baaaardzo powoli sie rozwijal i ona przez 5 lat nic z tym nie robila...Rok temu jej maz (pracuje z agranica i bywa rzadko w domu) zamowil wizyte u specjalisty w Krakowie , ale ona nie stawila sie naniej bo....co ludzie powiedza.... I dopiero po wielkiej burzy rodzinnej itd, przd miesiacem malego widzial lekarz i okazalo sie, ze jest dzieckiem autystycznym. Najgorsze jest to, ze oni mieszkaja z dziadkami (rodzice jego) i oni tez uwazali ze Tomeczkowi najlepiej bedzie z nimi w domu!!!!!!!!!! Poszedl do przedszkola, to po tygodniu juz tam nie wrocil, bo dzieci sie nie chcialy z nim bawic...tak mowili. Maly mowi bardzo malo, praktycznie nic, jest bardzo uczuciowy i lgnie do ludzi bardzo, ale oni trzymaja go z dala od swiata, bo przynajmniej w domu jest "bezpieczny"...
Ok , uciekam, bo chate trzeba ogarnac
Buzka